Przed meczem chorzowianie zapewniali, że zagrają odważną, otwartą piłkę, tymczasem zaskakujące ustawienie (3-2-2-3) zepchało ich do defensywy. Wiślacy z kolei po dwóch bezbramkowych remisach (w lidze z Odrą i w Pucharze Polski z Arką) chcieli zagrać efektowny, ładny dla oka futbol i trzeba uczciwie przyznać, że ich gra nie wyglądała źle.
Cały mecz rozgrywany był pod dyktando Wisły i gdyby nie nieskuteczność krakowian, wynik spotkania mógłby być dużo wyższy. Biała Gwiazda mogła prowadzić już w trzeciej minucie, kiedy po akcji Rafała Boguckiego i Marka Zieńczuka, doskonałą okazję zmarnował Paweł Brożek. Natomiast w 24. minucie piłkę przejął Marcin Baszczyński i mimo że nie zdecydował się na strzał, to futbolówkę zdążył oddać Rafałowi Boguskiemu. Ten technicznym strzałem z 20 metrów omal nie pokonał Roberta Mioduszewskiego. Doświadczony bramkarz spisał się jednak w tej sytuacji na piątkę z plusem.
Kilka minut później Paweł Brożek przeszedł samego siebie. Napastnik Wisły na ósmym metrze dopadł do odbitej od Mioduszewskiego piłki i mimo że mógł sobie wybrać, gdzie chce strzelać, uderzył wprost w bramkarza i nie wykorzystał wymarzonej okazji do strzelenia gola. Na szczęście dla niego rehabilitacja nastąpiła w 32. minucie. Przed pole karne do Pawła Brożka zagrał wówczas Tomas Jirsak, który w wyjściowej jedenastce zagrał po raz pierwszy w tym sezonie. Brożek nie namyślając się długo uderzył w krótki róg bramki i pokonał golkipera gości.
Jednobramkowe prowadzenie Wisły utrzymało się do końca pierwszej części gry, a w przerwie trenera Dusana Radolsky?ego czekało wiele pracy, bo gra przyjezdnych zbyt okazale nie wyglądała. Chorzowianie w pierwszej połowie (a jak się później okazało - w zasadzie przez całe spotkanie) nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką Mariusza Pawełka. Jedyny groźny strzał - jednak w środek bramki - oddał Michał Pulkowski.
W końcu trener Radolsky nie zdecydował się na zmianę ustawienia, przez co gra Niebieskich także po przerwie nie stała na najwyższym poziomie. Chorzowianie sprawiali wrażenie, jakby przymierzali się do przyjęcia nokautującego ciosu. Zadał go w 72. minucie Jirsak. Czeski pomocnik dopadł do odegranej przez Pawła Brożka piłki i silnym strzałem z 22. metrów umieścił piłkę w okienku bramki Mioduszewskiego. Piękny gol był zwieńczeniem bardzo dobrego występu Jiraska.
Ostatecznie Wisła wygrała "tylko" 2:0, choć niezłą okazję strzelecką miał też na początku drugiej części gry bardzo aktywny tego dnia Boguski. Warto odnotować, że do gry po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją powrócił Andrzej Niedzielan. 30-letni napastnik na boisku przebywał pół godziny, a jego występ można uznać za dobry. Podobnie jak grę całego zespołu ze stolicy Małopolski.
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 2:0 (1:0)
1:0 - Paweł Brożek 32'
2:0 - Jirsak 72'
Składy:
Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Kokoszka, Dudka, Piotr Brożek, Łobodziński (63' Niedzielan), Sobolewski, Jirsak, Zieńczuk (81' Diaz), Paweł Brożek, Boguski (76' Matusiak).
Ruch Chorzów: Mioduszewski - Nykiel, Golem (79' Sobczak), Grodzicki (79' Adamski), Brzyski, Grzyb (85' Feruga), Baran, Pulkowski, Balaż, Nowacki, Fabusz.
Żółte kartki: Sobolewski (Wisła) oraz Grodzicki (Ruch).
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).
Widzów: 12000 (gości: 1000).
Najlepszy piłkarz meczu: Tomas Jirsak (Wisła).