Wielka kasa wyssała futbol z Europy Wschodniej

East News / Na zdjęciu: piłkarze Dnipro Dniepropietrowsk (rok 2016)
East News / Na zdjęciu: piłkarze Dnipro Dniepropietrowsk (rok 2016)

Piłka nożna zawsze była domeną wielkich lig zachodnich. A jednak raz na jakiś czas ludzie ze Wschodu potrafili stworzyć drużynę, która rzuciła wyzwanie bogaczom. Teraz to tylko mrzonka.

W tym artykule dowiesz się o:

Załamujemy ręce nad upadkiem polskiej piłki klubowej, ale warto spojrzeć na to, jak na problem dotyczący całego tzw. bloku wschodniego (należał do niego ZSRR i kraje satelickie, a także Jugosławia i Albania).
Piłka nożna w Europie Wschodniej jest w poważnym kryzysie, więc oczywiste, że Polska, jako jedno ze słabszych ogniw tutejszego futbol, cierpi również. - Odpowiedź jest dość prosta: pieniądze - twierdzi serbski dziennikarz, kibic Partizana Belgrad oraz Górnika Zabrze, Nenad Stoković. - Partizan i Crvena Zvezda dzisiaj nie mają boisk, stadionu czy pieniędzy. Nie są w stanie utrzymać piłkarzy. Zawodnicy wyjeżdżają stąd w wieku 15 lat. Stare przestało istnieć, nic nowego nie powstało.

ZOBACZ WIDEO Legia Warszawa - Rangers FC. Dwumecz bez wyraźnego faworyta? "Szanse są równe"

Nasze kluby nie istnieją w poważnej piłce. Marzymy o tym, żeby Legia Warszawa przeszła do fazy grupowej Ligi Europy! Prawda jest taka, że Polska to tylko malutki i niewiele znaczący trybik wielkiego układu. Krok po kroku maszyna piłkarska pozbywa się niechcianego brata - Europy Wschodniej. Ostatnie wielkie starcie bloku wschodniego i zachodniego to lata 1988 - 1991. Najpierw reprezentacja Holandii pokonała w finale EURO 88 drużynę ZSRR 2:0. Wtedy też doszło do wielkiego pojedynku największych trenerów swoich czasów. Rinus Michels okazał się lepszy od Walerego Łobanowskiego.

ZOBACZ: Polski kibic zakładnikiem przeciętności

Z kolei w 1991 roku aż dwie drużyny z Europy Wschodniej doszły do półfinałów Pucharu Mistrzów. Ostatecznie wygrała go Crvena Zvezda Belgrad. I na tym koniec.

Oto jak wygląda brutalne zderzenie z rzeczywistością. Europa Wschodnia przed i po upadku komunizmu. Jak daleko zachodziły drużyny z naszego regionu w Pucharze i Lidze Mistrzów.

Do sezonu 1990/91Od sezonu 1992/93
Wygrana 2 -
Finał 4 -
Półfinał 20 1
Ćwierćfinał 71 9

Najpierw upadł komunizm, a kilka lat później zaczął się upadek futbolu w tej części Europy. Ostatni triumf Crveny Zvezdy Belgrad w Pucharze Europy wliczyliśmy do "starej ery". Liga jugosłowiańska grała do sezonu 1991/92, natomiast w roku 1991 przestał obowiązywać przepis mówiący o tym, że krajowi zawodnicy nie mogą opuszczać kraju przed 28. rokiem życia. Zresztą sezon 1991/92 jest o tyle ciekawy, że np. Dynamo Kijów zaczynało go jako reprezentant ZSRR, nawet pierwsze dwa mecze zagrało w barwach radzieckich, ale od rundy wiosennej występowało już jako reprezentant tymczasowego tworu zwanego Wspólnotą Państw Niepodległych.

- Brak ograniczeń dotyczących wyjazdu zawodników to kluczowy czynnik. Wyobraźmy sobie, jak wyglądałyby dziś kadry Hajduka Split, Dinama Zagrzeb, Partizana czy Crveny Zvezdy, gdyby zawodnicy wciąż mieli zakaz wyjazdów przed 28. rokiem życia - zauważa Juraj Vrdoljak z chorwackiego portalu Telesport.hr. To ciekawe. Dziś w ligach TOP 5 gra w sumie 113 zawodników z krajów byłej Jugosławii, najwięcej z Serbii (37), Chorwacji (36) oraz Bośni i Hercegowiny (17).

Oczywiście każdy kraj ma własną historię. W krajach byłej Jugosławii nie rozwija się rynek trenerski oraz infrastrukturalny. W Polsce wyrosły nowe stadiony. Czekamy jeszcze, aż wyrosną talenty.

Wyciąganie najlepszych zawodników ze Wschodu to oczywiście podstawowy problem. Wielkie ligi wyzyskują mniejsze, tworzą zamkniętą elitę. Europa Wschodnia ma tu podobne problemy jak Portugalia, Szkocja, Belgia czy Holandia - przegrywa ze względu na Prawo Bosmana (zawodnik po zakończeniu kontraktu może zmienić klub), przepisy unijne i ogromne różnice przychodów z praw telewizyjnych. Tyle tylko że mniejsze kraje zachodnie jakoś sobie radzą, a my jesteśmy tylko niżej.

Z czasem Zachód stawiał coraz mocniejsze zasieki. Ważnym momentem było uchylenie furtki dla wicemistrzów krajowych rozgrywek. Od sezonu 1997/98 już po dwie drużyny z najlepszych lig mogły grać w pucharach (teraz nawet cztery drużyny). Ta doprowadzi do uśmiercenia klubowej piłki w Europie Wschodniej na solidnym poziomie.
Zresztą, spójrzmy jak daleko w Lidze Mistrzów zachodziły drużyny z Europy wschodniej w ciągu ostatnich 10 lat.

Kto zaszedł najdalejKto zaszedł najdalej
2009-10 CSKA Moskwa -ćwierćfinał 2014-15 Szachtar - 1/8 finału
2010-11 Szachtar Donieck - ćwierćfinał 2015-16 Zenit, Dynamo Kijów - 1/8 finału
2011-12 CSKA,Zenit - 1/8 finału 2016-17 6 klubów - faza grupowa
2012-13 Szachtar - 1/8 finału 2017-18 Szachtar - 1/8 finału
2013-14 Zenit - 1/8 finału 2018-19 5 klubów - faza grupowa

Dlatego klubom z Europy Wschodniej pozostała na pocieszenie Liga Europy. Te rozgrywki podbijały finansowe potęgi naszej części świata, takie jak Szachtar Donieck czy Zenit Sankt Petersburg. To były kluby, które były w stanie wydać ponad 20 milionów euro za zawodnika, co wśród krajów byłego bloku sowieckiego czy Jugosławii jest potężnym wydatkiem. Zenit i Szachtar próbowały szans w LM, ale bez powodzenia.

- Przez wiele tutejszych klubów przewija się sporo pieniędzy, ale to i tak niewiele w porównaniu do Hiszpanii czy Anglii - zauważa Łukasz Bobruk z serwisu "Piłką w okno na Wschód". - Kluby z lig TOP 5 zawsze były popularniejsze niż np. liga rosyjska.

Z kolei Michael Yokhin, dziennikarz ESPN, zauważa, że wschodnie ligi są po prostu mało atrakcyjne: - Chodzi też o mentalność, tradycję, wizerunek. Miejscowi zawodnicy nie przywykli do odnoszenia sukcesu i dużo trudniej ściągnąć na Wschód topowych piłkarzy. Trzeba zapłacić im znacznie więcej. Przez jakiś czas robiły to rosyjskie kluby, ale na to już nie ma pieniędzy. A nie ma innych możliwości, żeby zadowolić piłkarza. Słabe stadiony, cała otoczka. Dlaczego dobry piłkarz miałby chcieć grać przeciwko klubom typu UFA czy Tambow?

Aż trzykrotnie drużyny z Europy Wschodniej zdobywały po upadku komuny Ligę Europy: w latach 2005 (CSKA Moskwa), 2008 (Zenit) oraz 2009 (Szachtar). Dla porównania, przed upadkiem komuny żaden z klubów z naszego regionu tego trofeum nie wygrał. Po prostu konkurencja była większa niż w Pucharze Mistrzów. Za to sukcesy jak przyszły, tak się skończyły. 10 lat temu do finału awansowało Dnipro Dniepropietrowsk i z czasem nawet ten puchar pocieszenia stał się kolejnym do zgarnięcia przez bogatych.

Oczywiście mówimy o piłce klubowej, ale jeśli przyjrzymy się dokładniej, okaże się, że ta degradacja przekłada się też na reprezentacje. Coraz słabsze kluby nie są w stanie dostarczać mocnych, doświadczonych, ogranych zawodników do kadr narodowych.

Tak daleko zachodziły drużyny z szeroko pojętego "bloku wschodniego" w trzech okresach. Dla porównania dodaliśmy czas przed wojną. Są tu turnieje o mistrzostwo świata i Europy.

Przed wojną1950-901992-teraz
Ile turniejów 3 19 14
Wygrana - 2 -
Finał 2 9 2
Półfinał 3 18 6
Ćwierćfinał 6 37 12

Wiele wskazuje, że działacze piłkarscy w zderzeniu z jadącą z kierunku zachodniego lokomotywą po prostu nie mieli szans. Być może nie ma dla nas innego wyjścia jak zadowolić się rolą taniej siły roboczej, podrzędnego producenta. A z czasem, gdy poprawi się sytuacja ekonomiczna całego regionu, zawalczyć o coś więcej.

A jak radzili sobie zawodnicy z bloku wschodniego w rywalizacji o Złotą Piłkę? W klasyfikacji nie uwzględniamy zawodników spoza Europy, gdyż aż do 1994 roku nie brali oni udziału w plebiscycie. Gdyby obowiązywały stare zasady, nasz Robert Lewandowski zająłby odpowiednio 10, 2, 10 i 7 miejsce.

Do 1992Po 1992
37 edycji 26 edycji
Wygrana 5 5
2. miejsce 4 3
3. miejsce 4 2
4-10. miejsce 65 21

- Przyczyną kryzysu jest także niekompetencja. Właściciele klubów, prezesi nie mają wizji. Kiedy kończą się pieniądze, nie mają planu B. W Rumunii wciąż jest wielu utalentowanych piłkarzy, ale cały futbol "grassroots" jest poniżej poziomu morza - zauważa dziennikarz Emanuel Rosu. Chciałoby się powiedzieć, że my w Polsce dokładnie znamy ten ból.

ZOBACZ: Polska Ekstraklasa na peryferiach Europy

Czy jakiś klub z tzw. bloku wschodniego będzie jeszcze w stanie nawiązać walkę z Zachodem? - To raczej niemożliwe. Potrzeba naprawdę gigantycznych pieniędzy, żeby stworzyć potężny klub. A nawet gdyby to było możliwe, taki klub zabiłby rywalizację w swojej lidze. Rywalizację, która i tak jest wątpliwej jakości - uważa Michael Yokhin.

Nenad Stoković się zamyśla: - Myślę, że europejskie rozgrywki pójdą w stronę NBA, zamkniętej ligi. I raczej drużyny z Chin czy Indii mają większe szanse coś zdziałać niż zespoły z Polski czy Serbii. Bo kim my tu jesteśmy? A oni? To trzecia część ludności na świecie, gigantyczny rynek zbytu.

Źródło artykułu: