Porażka 0:2 ze Słowenią to nie tylko pierwsza przegrana naszych zawodników w eliminacjach Euro 2020, ale też pierwszy mecz, gdzie poza tym, że graliśmy słabo, byliśmy długimi momentami kompletnie bezradni.
- Wydawało się, że początek meczu mieliśmy pod kontrolą, zabrakło takich czystych sytuacji, ale byliśmy kilka razy blisko. Ta stracona bramka z rzutu rożnego dała im nadzieję, że mogą wygrać. Wykorzystali to. Byli bardzo zdeterminowani, szli na każdą piłką, co mieli wykorzystać to wykorzystali. Nam mecz nie wyszedł. Na pewno nie możemy w taki sposób przegrywać, gdzie tracimy bramkę z rzutu rożnego, mimo iż dokładnie wiedzieliśmy jak rywale go rozgrywają. Trochę nie potrafię tego wytłumaczyć, ale tak doświadczona drużyna jak nasza nie powinna robić takich błędów - skomentował Bartosz Bereszyński, który w tym meczu zagrał w reprezentacji Polski na lewej obronie.
Rywale grali jakby mieli jasną koncepcję, z naszej strony było dużo przypadku. - Zagraliśmy tak jak Słoweńcy chcieli, żebyśmy zagrali. Zagraliśmy w ich grę. Oni byli bardzo mądrzy na boisku. W drugiej połowie nie było żadnych porywających akcji, nie tworzyliśmy wiele z bocznych sektorów boiska, choć dwa, trzy razy próbowałem się włączyć - powiedział.
ZOBACZ WIDEO Eliminacje Euro 2020. Kamil Grosicki. "Ten zimny prysznic może nam tylko pomóc"
Polska wciąż prowadzi w swojej grupie, ale niewiele brakuje do tego, żeby sytuacja stała się "złożona". Wiele zależy od poniedziałkowego spotkania z Austrią w Warszawie.
- Trzeba jakoś tę porażkę sobie przetłumaczyć, wyciągnąć pozytyw. Za chwilę mamy mecz z Austrią jak go wygramy znowu będzie bardzo dobrze. Nie możemy roztrwonić tej przewagi, nie dać zespołom z tyłu więcej nadziei. Gdybyśmy przegrali my i Austria będziemy mieli po 12 punktów, trzeci zespół prawdopodobnie 11 i zrobi się nerwowa sytuacja. Musimy tego uniknąć za wszelką cenę - zaznaczył Bereszyński.
ZOBACZ: Polska bez pomysłu - zasłużona porażka ze Słowenią
Polskim kibicom ciężko było przyjąć ten fatalny wynik w Lublanie. Biorąc pod uwagę nazwiska piłkarzy, nie powinniśmy mieć problemów z rywalem pokroju Słowenii.
- Chcielibyśmy, żeby kadra to była ta z meczu z Izraelem, żeby zawsze było fajnie, łatwo i przyjemnie, ale nie zawsze tak się da. Oczywiście wiemy, że piłkarsko jesteśmy najlepsi, mamy największe umiejętności indywidualne i powinniśmy wygrywać z każdym, ale oczywiście musimy lepiej grać jako drużyna - zauważył Bereszyński.
ZOBACZ. Jan Oblak: Najbardziej spociłem się udzielając wywiadów
- Nie lekceważymy rywali. Jesteśmy na tyle świadomi, że wiemy, iż dziś nie ma takich bardzo słabych drużyn. Widzimy, że na przeciwko nas stają zawodnicy, którzy grają w solidnych klubach, w Serie A, w dobrych ligach. Nawet jeśli nie w tych z pierwszej piątki, to wciąż w krajach gdzie ludzie wiedzą, w którą stronę kopnąć piłkę. Nie jest tak, że bijemy ich na głowę. Może tak powinno być, ale nie jest - dodał piłkarz Sampdorii.