Mecz rozpoczął się dość dynamicznie. Żadna z drużyn nie kalkulowała i tempo mogło zadowolić kibiców. Brakowało jednak sytuacji strzeleckich, bowiem wiele akcji kończyło się przed polem karnym. Nieco lepsze wrażenie sprawiali "Bafana Bafana", u których dało się zauważyć większą ochotę do gry. Hiszpanie natomiast nie przejawiali takiej swobody jak w spotkaniach grupowych, w których nie mieli sobie równych.
Na klarowne sytuacje trzeba było czekać dość długo. W 32. minucie świetną okazję mieli gospodarze Pucharu Konfederacji. Potężny strzał z dystansu oddał Siphiwe Tshabalala. Iker Casillas miał spore kłopoty z interwencją i odbił piłkę przed siebie. Z natychmiastową poprawką pospieszył Matthew Booth, lecz jego uderzenie okazało się minimalnie niecelne.
Podopieczni Vicente del Bosque odpowiedzieli już cztery minuty później. Niezłej okazji nie wykorzystał Albert Riera, który dopadł do futbolówki po prostopadłym zagraniu i bez zastanowienia huknął z ostrego kąta. Chybił celu dość znacznie, również na skutek złej decyzji, bowiem lepiej ustawiony w polu karnym był Fernando Torres. Gdyby napastnik Liverpoolu otrzymał w tej akcji podanie, miałby łatwiejszą sytuację do zdobycia gola.
W pierwszej połowie więcej ciekawych akcji już nie było, lecz po zmianie stron zarysowała się wyraźna przewaga mistrzów Europy. Hiszpanie ruszyli do zdecydowanych ataków i już w 48. minucie byli bliscy objęcia prowadzenia. Po atomowym strzale Davida Villi z 30 metrów, Itumeleng Khune odbił piłkę przed siebie, co skrzętnie wykorzystał Sergio Busquets, trafiając do siatki z bliska. Sędzia Matthew Breeze tego gola jednak nie uznał, gdyż w momencie uderzenia zawodnika FC Barcelony trzech jego kolegów znajdowało się na kilkumetrowym spalonym. Rozjemca zawodów uznał, że bramkarz RPA był absorbowany przez tych graczy i dlatego przerwał akcję.
W 62. minucie zespół z Półwyspu Iberyjskiego znów był bliski szczęścia. Riera podał futbolówkę klatką piersiową do Daniela Guizy, a ten wyprzedził MacBetha Sibayę i huknął w krótki róg. Khune wykazał się niemałym refleksem i zdążył z interwencją. Golkiper gospodarzy turnieju nie zawiódł również chwilę później, gdy jego czujność sprawdził Santi Cazorla, który oddał mocny strzał z dystansu.
Wydawało się, że drużyna Vicente del Bosque zaczyna panować na boisku i bramka dla niej wisi w powietrzu. Tymczasem w 73. minucie "Bafana Bafana" przeprowadzili cudowną akcję, po której publiczność zgromadzona na stadionie w Rustenburgu oszalała z radości. Elrio Van Heerden popisał się doskonałym podaniem w tempo do Tshabalali, a ten zacentrował po ziemi do Katlego Mpheli. Hiszpańscy obrońcy zupełnie się pogubili, a 25-letni napastnik spokojnie przyjął piłkę i uderzył z bliska pod poprzeczkę. Casillas nie miał żadnych szans na uniknięcie nieszczęścia. Joel Santana mógł unieść ręce w geście triumfu, zwłaszcza że zarówno inicjator akcji, jak i strzelec gola to zawodnicy, których selekcjoner RPA wprowadził na boisko zaledwie kilka minut wcześniej.
Hiszpanie byli nieco zszokowani utratą bramki, ale to, co zrobili tuż przed końcem regulaminowego czasu gry, świadczy o ich wielkiej klasie. W 88. minucie na tablicy wyników było już 1:1, gdy Guiza przyjął futbolówkę w polu karnym i pokonał Khune precyzyjnym uderzeniem po ziemi. Rozpacz gospodarzy turnieju sięgnęła szczytu chwilę później, gdy ten sam piłkarz trafił do siatki po raz drugi. Tym razem rezerwowy mistrzów Europy uderzał z narożnika boiska i przelobował bramkarza RPA. Zatem w ciągu jednej minuty zespół Vicente del Bosque przebył drogę z piekła do raju.
Mylili się jednak ci, którzy myśleli, że emocje dobiegły końca. Mimo że publiczność zgromadzona na stadionie w Rustenburgu ucichła i nie wierzyła już w odrodzenie swoich ulubieńców, "Bafana Bafana" pokazali niesamowite serce do walki i w 93. minucie (na 15 sekund przed końcem doliczonego czasu gry) zdołali doprowadzić do dogrywki. Przepięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Mphela, który umieścił piłkę w samym okienku bramki bezradnego w tej sytuacji Casillasa.
Pierwsza część dodatkowego czasu przyniosła gospodarzom dwie klarowne okazje do zdobycia gola. W 98. minucie Mphela przegrał pojedynek sam na sam z golkiperem Realu Madryt, który zachował zimną krew i obronił uderzenie przeciwnika nogami. Casillas pokazał klasę także chwilę później, gdy raz jeszcze skutecznie interweniował - tym razem po mocnym strzale Bernarda Parkera z 20 metrów.
Tuż przed końcem pierwszej połowy dogrywki drużynie z Półwyspu Iberyjskiego należał się rzut karny. Po strzale głową Davida Silvy, Benson Mhlongo ewidentnie zatrzymał piłkę ręką. Mimo to arbiter nie zdecydował się wskazać na "wapno".
Hiszpanie dopięli swego w 107. minucie. Wówczas kąśliwym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Xabi Alonso. Piłka nie leciała zbyt szybko, ale minęła gąszcz nóg w polu karnym i zupełnie zaskoczyła Khune. Po tym ciosie zmęczony zespół z Afryki nie był już w stanie przeprowadzić kolejnego zrywu i musiał pogodzić się z porażką. Podopieczni Joela Santany mogli jednak schodzić z boiska z podniesionymi głowami, bowiem wraz z rywalami stworzyli wspaniałe, dramatyczne widowisko, okraszone pięcioma ładnymi bramkami. 3. miejsce przypadło ostatecznie mistrzom Europy, którzy okazali się minimalnie lepsi.
Hiszpania - RPA 3:2 (0:0, 2:2, 2:2)
0:1 - Katlego Mphela 73'
1:1 - Daniel Guiza 88'
2:1 - Daniel Guiza 89'
2:2 - Katlego Mphela 90+3'
3:2 - Xabi Alonso 107'
Składy:
Hiszpania: Iker Casillas - Alvaro Arbeloa, Raul Albiol, Gerard Pique, Joan Capdevila, Santi Cazorla, Xabi Alonso, Sergio Busquets (81' Fernando Llorente), Albert Riera, David Villa (57' David Silva), Fernando Torres (57' Daniel Guiza).
RPA: Itumeleng Khune - Siboniso Gaxa, Matthew Booth, Aaron Mokoena, Tsepo Masilela, Steven Pienaar (64' Katlego Mphela), Kagisho Dikgacoi, MacBeth Sibaya, Teko Modise (69' Elrio Van Heerden), Siphiwe Tshabalala (84' Benson Mhlongo), Bernard Parker.
Żółte kartki: Sergio Busquets, Gerard Pique, Raul Albiol, Fernando Llorente (Hiszpania) oraz Steven Pienaar, Katlego Mphela, Tsepo Masilela (RPA).
Sędzia: Matthew Breeze (Australia).
Widzów: 38 000.