Eliminacje Euro 2020. Reprezentacja Polski w gruntownej przebudowie

Marek Wawrzynowski 09 Września 2019, 13:13

Newspix / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: reprezentacja Polski

• Eliminacje Euro 2020. Słowenia - Polska. Marek Wawrzynowski: Są piłkarze, nie ma drużyny (felieton)

O ile pierwsze idzie mu średnio (drużyny nie ma, ale są punkty w eliminacjach Euro 2020), o tyle drugie całkiem sprawnie. Brzęczek wprowadza powoli młodych zawodników do gry.

Spójrzmy, jak wyglądała podstawowa kadra na Euro 2016: Fabiański - Piszczek, Glik, Pazdan, Jędrzejczyk - Błaszczykowski, Krychowiak, Mączyński, Grosicki - Milik, Lewandowski.

W tym okresie było to optymalne zestawienie, ale już podczas Euro 2020 ten zespół miałby - licząc tylko zawodników z pola - średnią wieku 32,1 lat. Oczywiście podczas dużego turnieju jest to tykająca bomba. Pierwsze zmiany dokonały się jeszcze za czasów Adama Nawałki, ale Jerzy Brzęczek odpowiednio "ciągnie temat".

Dziś w podstawowym składzie defensywy został właściwie tylko Kamil Glik. Podczas meczu ze Słowenią zastąpił go Michał Pazdan i niestety było aż nadto widoczne, że ten zawodnik jest daleko od poziomu, który prezentował w swoim najlepszym okresie. W perspektywie wieloletniej Glika może zastąpić Jan Bednarek, ale zarówno mundial, jak i mecz ze Słowenią pokazały, że młody zawodnik Southampton jest jeszcze daleko od poziomu stopera Monaco, głównie jeśli chodzi o mądrość boiskową. Czyli obok Glika funkcjonuje świetnie, ale nie jest jeszcze zawodnikiem, który może być liderem linii defensywnej.

Jeśli chodzi o boki obrony, Łukasza Piszczka i Artura Jędrzejczyka zastąpili Tomasz Kędziora i Bartosz Bereszyński, a więc zawodnicy młodsi odpowiednio o 9 i 5 lat (obecnie). Odbija się to trochę na grze kadry, choć akurat ta zmiana przebiega znacznie mniej boleśnie, niż można było się spodziewać. Kędziora i Bereszyński potrafią się podłączyć do akcji, są całkiem solidnymi punktami zespołu, jednak trudno ich dziś zestawić z poprzednikami. Zresztą może być tak, że Łukasz Piszczek na dłuższą metę będzie - jako swego czasu zawodnik ze światowego topu - nie do zastąpienia.

Stosunkowo niewieka różnica wynika z tego, że czterech zawodników zachowało swoje pozycje, a każdy z nich jest starszy o 3 lata, co dodaje drużynie ponad rok do średniej.

Jeśli chodzi o układ w pomocy, na papierze drużyna z Mateuszem Klichem i Piotrem Zielińskim wygląda lepiej niż ta z Mączyńskim i Błaszczykowskim. Zresztą przypomnijmy, że ten ostatni w eliminacjach Euro 2016 grał w niewielkim zakresie.

Można powiedzieć, że w linii pomocy "wymiana pokoleniowa" przebiega sprawnie. Klich i Zieliński mają odpowiednio 29 i 25 lat, selekcjoner powoli wprowadza też Krystiana Bielika, który świetnie gra w defensywie, ale potrafi też rozprowadzić piłkę. Wiele wskazuje na to, że za chwilę wejścia na boisko będzie domagał się kolejny 20-latek, Sebastian Szymański.

Wszystko więc wygląda pozornie dobrze, brakuje tylko jasnej koncepcji - jak ma ta pomoc funkcjonować. Wiele wskazuje na to, że Brzęczek liczy na improwizację w linii środkowej, tak wynika ze słów piłkarzy.

ZOBACZ. Rasistowski transparent polskich kibiców w Lublanie

Największym problemem pozostaje oczywiście zabezpieczenie linii ataku. Teoretycznie "Polska napastnikami stoi", tak jak kiedyś "stała skrzydłowymi", tyle że żaden z potencjalnych następców nie zbliżył się jeszcze jakością do Roberta Lewandowskiego. Arkadiusz Milik czy Krzysztof Piątek oczywiście są skuteczni i mają świetne okresy, ale czy któryś z nich jest dziś w światowym Top 100? A Lewandowski jest od wielu lat wśród najlepszych 10-20 piłkarzy świata, w najlepszym okresie był nawet wyżej.

ZOBACZ: Z Austrią gramy o pewność siebie

Oczywiście możemy i właściwie musimy wierzyć w to, że Lewandowski pogra jeszcze i w kolejnych eliminacjach, w końcu dobrze się prowadzi i nawet mając 34 lata może być piłkarzem klasy międzynarodowej. Ale też trzeba liczyć się z tym, że tak nie będzie.