Echa po meczu Stali ze Śląskiem

W meczu rozegranym w Stalowej Woli, gdzie miejscowa Stal zremisowała z kandydatem do awansu Śląskiem Wrocław, arbiter spotkania Paweł Pskit z Łodzi wyrzucił z boiska dwóch zawodników Śląska oraz trenera Ryszarda Tarasiewicza.

W 73. minucie brutalnie przy linii bocznej boiska został sfaulowany obrońca Stali Stalowa Wola Jacek Maciorowski. Arbiter spotkania bez wahania pokazał Markowi Gancarczykowi drugą żółtą, a w efekcie czerwoną kartkę. Cztery minuty później Śląsk miał wykonywać rzut wolny. Zawodnicy z Wrocławia protestowali, że mur ustawiony jest zbyt blisko, lecz arbiter mimo tego pokazał żółtą kartę Wojciechowi Górskiemu, a że wcześniej ten zawodnik już ujrzał kartkę tego koloru musiał zejść z boiska. - Sędzia na początku nie odliczył przepisowej odległości, w jakiej powinien stać mur. Wojtek powiedział sędziemu, że tej odległości nie ma, a arbiter pokazał mu kartkę, po czym odliczył tą przepisową odległość - stwierdził na konferencji prasowej drugi trener Śląska Waldemar Tarasiewicz. Również swoje zdanie na ten temat miał szkoleniowiec Stalówki Władysław Łach: Myślę, że sędzia nie wiedział, że ten zawodnik ma już żółtą kartę. Jakby wiedział, to prawdopodobnie by nie pokazał tej kartki. Natomiast najnowsze przepisy UEFA mówią, że każda dyskusja z sędzią, każde stwierdzenie o odsunięciu muru, każda symulacja, nieważne czy w polu karnym skutkuje żółtą kartką.

Innego zdania są piłkarze z Dolnego Śląska. Wszyscy solidarnie byli źli na sędziego. - Włożyliśmy w ten mecz sporo pracy a sędzia nam to zepsuł - stwierdził Krzysztof Wołczek. Wojciech Kaczmarek i Krzysztof Ostrowski nie chcieli komentować pracy arbitrów, natomiast wypowiedź Janusza Gancarczyka nie nadawała się do publicznej prezentacji, ponieważ zawierała zbyt wiele wulgaryzmów.

Komentarze (0)