SSC Napoli rozpoczęło drugi sezon pod wodzą Carlo Ancelottego. Ten pierwszy nie przyniósł przełomu w klubie, który od 2014 roku bezskutecznie dobija się do skarbca z trofeami. Pod wodzą Maurizio Sarrego drużyna z południa Włoch stała się realnym konkurentem Juventusu FC w walce o scudetto, ale w zaciętym wyścigu z 2018 roku nie odebrała tytułu rywalom z Turynu. Rok później Sarri cieszył się wraz z piłkarzami Chelsea FC z wygranej w Lidze Europy, a neapolitańczycy już pod wodzą Ancelottego nie doszli do półfinału żadnego pucharu. "Carletto" zdobywał minimum jedno trofeum z Juventusem, Milanem, Chelsea, Paris Saint-Germain, Realem Madryt i Bayernem Monachium. Trzy razy prowadził swoją drużynę do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Także z neapolitańczykami chce zaznaczyć swoją obecność w prestiżowych rozgrywkach.
Ancelotti chwalił kadrę przygotowaną na ten sezon, nawet jeżeli apetyty na rynku transferowym były większe. Z Napoli byli łączeni na przykład Mauro Icardi i James Rodriguez, a skończyło się na pozyskaniu Fernando Llorente i Eljifa Elmasa. Azzurri nie są mocnym kandydatem do zwycięstwa w Lidze Mistrzów, ale z drugiej strony ponownie odpadnięcie już w fazie grupowej będzie rozczarowaniem. We wtorek drużyna Ancelottego podejmie Liverpool FC, czyli stanie przed teoretycznie najtrudniejszym z wyzwań. The Reds to obrońca trofeum.
Czytaj także: Pewna wygrana SSC Napoli z Sampdorią Genua
- Chcemy zagrać główną rolę. Najpierw osiągnąć fazę pucharową i umocnić naszą pozycję w gronie najlepszych klubów w Europie - mówi trener Napoli. - Wiemy jak dobrzy jesteśmy i chcemy to udowodnić. Liverpool jest zbudowany wygraną w Lidze Mistrzów, ale także Napoli jest silniejsze niż rok temu. Dodaliśmy kilku dobrych piłkarzy do zespołu. Rozpoczyna się dla nas świetna przygoda.
ZOBACZ WIDEO: Serie A: Tak strzela Krzysztof Piątek! Przełamanie Polaka na wagę zwycięstwa AC Milan [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Ancelotti nawiązał do meczów rozegranych z Liverpoolem w poprzedniej fazie grupowej. Drużyny zwyciężały 1:0 w roli gospodarza, ale na swoim postawił klub z Anfield. To on wywalczył awans, a wiosną był już trudny do zatrzymania i po raz pierwszy od 2005 roku wygrał Ligę Mistrzów. Juergen Klopp, który prowadzi Liverpool FC, bywa opisywany jako menedżer, który nie radzi sobie dobrze na włoskiej ziemi. Dwie jego wyprawy do Neapolu kończyły się porażkami, ale z drugiej strony przegrał tylko trzy z ostatnich dziewięciu meczów w Italii. Liverpool FC po raz ostatni zwyciężył na terenie klubu z Serie A w 2012 roku. Pokonał 1:0 Udinese Calcio dzięki bramce Jordana Hendersona.
- Kiedy jesteś w Liverpoolu, wszyscy chcą cię pokonać. My z kolei zawsze chcemy więcej, chcemy poprawiać się. Na razie za wcześnie, żeby powiedzieć, że jesteśmy faworytami. Zaczęliśmy sezon dobrze, ale wciąż możemy być lepsi - mówi Henderson.
Klopp dodaje: - Nie odczuwamy ciężaru bycia mistrzem. Nie jestem pewien, że nie powtórzy się porażka z Napoli sprzed roku, ale chłopcy nie dali mi żadnego znaku, żebym o tym myślał. Czy drużyny będą grać z nami inaczej? Nie mam pojęcia. Nigdy wcześniej nie wygrałem Ligi Mistrzów. Mam nadzieję, że jesteśmy na to przygotowani.
W meczu na Stadio San Paolo będzie mógł wystąpić Piotr Zieliński. Arkadiusz Milik jest kontuzjowany. Do gry wchodzą we wtorek KRC Genk z Jakubem Piotrowskim, którego przeciwnikiem będzie Red Bull Salzburg. Borussia Dortmund z Łukaszem Piszczkiem podejmie FC Barcelona.
Duma Katalonii jest niepokonana od 14 meczów w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Z Borussią nie grała od 21 lat. W 1998 roku zremisowała w Dortmundzie 1:1. Generalnie wicemistrz Niemiec przegrał tylko trzy z 15 meczów z przedstawicielami Primera Division u siebie. W ostatnich latach nie wykorzystywał jednak w optymalny sposób atutu własnego stadionu. Wygrał trzy z poprzednich 10 spotkań u siebie w europejskich pucharach. W sobotę na krajowym podwórku Borussia wygrała 4:0 z Bayerem Leverkusen, a Barca 5:2 z Valencia CF. Rywale byli nieprzypadkowi, więc bohaterowie jednego z hitów wtorku dobrze zapowiedzieli swój pojedynek.
Tego dnia zagrają trzej półfinaliści poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Poza wspomnianymi Liverpoolem i Barceloną również Ajax Amsterdam, który po przebiciu się przez eliminacje, podejmie Lille OSC. Francuska drużyna powraca do fazy grupowej, w której po raz ostatni rywalizowała w 2012 roku. Zdobyła trzy z możliwych 18 punktów i odpadła. W Amsterdamie postara się rozpocząć bardziej owocną przygodę.
Czytaj także: "Kompletny nonsens". Szef UEFA ostro o przeniesieniu meczów Ligi Mistrzów na weekendy
1. kolejka fazy grupowej:
Grupa E:
SSC Napoli - Liverpool FC / wt. 17.09.2019 godz. 21:00
Red Bull Salzburg - KRC Genk / wt. 17.09.2019 godz. 21:00
Grupa F:
Inter Mediolan - Slavia Praga / wt. 17.09.2019 godz. 18:55
Borussia Dortmund - FC Barcelona / wt. 17.09.2019 godz. 21:00
Grupa G:
Olympique Lyon - Zenit Sankt Petersburg / wt. 17.09.2019 godz. 18:55
Benfica Lizbona - RB Lipsk / wt. 17.09.2019 godz. 21:00
Grupa H:
Chelsea FC - Valencia CF / wt. 17.09.2019 godz. 21:00
Ajax Amsterdam - Lille OSC / wt. 17.09.2019 godz. 21:00
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)