Wiele wskazuje, że po wielkiej "Piątkomanii" pozostało wspomnienie. Przynajmniej chwilowo. Polski napastnik AC Milan od jakiegoś czasu się zaciął i nie strzela bramek na zawołanie, tak jak to było wcześniej. Polacy zaczęli go nawet porównywać do Roberta Lewandowskiego, jednak niespodziewanie przyszedł kryzys. Zawodnika broni John Foot, historyk specjalizujący się w tematyce futbolu włoskiego. Anglik odwiedził Polskę z okazji promocji swojej kultowej książki "Calcio", która właśnie ukazała się na naszym rynku.
- Nie ma dyskusji, że Piątek jest świetnym zawodnikiem, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że Milan w tej chwili jest naprawdę słabym zespołem. Nikt nie wie, o co tam chodzi, jaki jest plan, na czym polega ten projekt, co wydarzy się jutro. Myślę, że wiele mówi sytuacja z Leonardo Bonuccim, którego kupiono w 2017 roku, by rok później go sprzedać z powrotem do Juventusu. Nikt tego nie kontroluje - twierdzi Foot.
- Milan jest dziś przeciętnym klubem, pozbawionym poważnego skautingu. Myślę, że już nigdy nie osiągnie statusu, który miał w latach 80. i 90., nigdy nie będzie w stanie rywalizować z największymi klubami świata. A jednak oczekiwania wciąż są wielkie - zaznacza.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Polacy świetni w klubach, słabi w reprezentacji. Jak to wytłumaczyć? "Straciliśmy pomysł na grę"
Foot dodaje, że Krzysztof Piątek miał zarówno szczęście, jak i pecha. Szczęście, że trafił do niezłego w sumie klubu Serie A, pecha, że jest to Milan.
- To dziś drużyna pozbawiona kreatywnych piłkarzy w środku boiska. Piątek jest tego ofiarą. Nie ma mu kto zagrywać, więc siłą rzeczy nie będzie miał wielu okazji i nie będzie strzelał wielu bramek. Fani, którzy dziś go kochają, łatwo mogą go znienawidzić, bo tak to działa we Włoszech. Jeśli nie strzeli kilkunastu bramek w sezonie, a o to nie będzie łatwo, może mieć problemy - mówi Foot. Ale za chwilę dodaje: - To nie jest problem Piątka, to problem klubu.
Polacy oglądają Milan właśnie ze względu na Piątka, choć czasem ociera się to o masochizm. - Dziś, jeśli chcesz obejrzeć sobie coś naprawdę fatalnego, włączasz mecz Milanu. Oni są tak bardzo źli, że nie pozyskają nowych fanów. Starzy, którzy pamiętają sukcesy sprzed 30 lat, powoli też się wykruszają. Nie widzę tu przyszłości - mówi.
Podczas naszej rozmowy Anglik zastanawia się nad liczbą polskich zawodników w Serie A. Przyznaje, że "widać wyraźnie, że jest to sprawa powiązań agentów, poza tym Polska jest tanim rynkiem dla Włochów".
- Polski rynek jest oczywiście interesujący, ale też sporo prawdy w tym, że Serie A nie jest na tym poziomie co Premier League czy La Liga, więc na pewno zawodnikom z Polski łatwiej się zaadaptować - uważa.
ZOBACZ: Buffon wraca do bramki, Szczęsny na ławkę
Dodaje, że jest bardzo ciekawy, jak ułoży się sytuacja Wojciecha Szczęsnego. - Szczęsny to farciarz. Ma chyba najłatwiejszą robotę na świecie. Bronić w Juventusie, to tak jak być ochroniarzem na jakiejś bezludnej wyspie na Pacyfiku. Przez większość czasu nic się nie dzieje. Po prostu musisz być na stanowisku - mówi Foot.
Oczywiście pół żartem, bo za chwilę dodaje: - Dziś jest w czwórce najlepszych bramkarzy ligi, może w dziesiątce najlepszych na świecie. Na pewno musiał się wkurzyć, gdy dowiedział się, że Buffon wraca. Nigdy nie będzie miał statusu legendy, jaki osiągnął Buffon. Nie jest też na tym poziomie, na którym Gigi był w swoich najlepszych latach, ale jest na pewno lepszy niż Buffon obecnie. W PSG popełnił sporo błędów, które na tym poziomie nie powinny się przytrafiać - zaznacza.
ZOBACZ. Awantura na treningu Interu. Derby coraz bliżej
Sytuacja jest bardzo trudna. Buffon jest kimś więcej niż tylko bramkarzem. - Jest dla Juve jak talizman i nie ukrywa, że ma kilka rekordów do pobicia - mówi. W tej chwili Buffonowi brakuje 7 spotkań do rekordu Paolo Maldiniego, który rozegrał w Serie A 647 meczów. Najwięcej. Maldini skończył grę 10 lat temu, nie jest wykluczone, że jego wynik może się utrzymywać przez dziesięciolecia. Chyba, że pobije go właśnie Buffon.