Większość swojej kariery Artur Jędrzejczyk spędził w Legii Warszawa. Trafił do tego klubu w 2006 roku, gdy miał niespełna 19 lat. To w Legii zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej i jako zawodnik tego klubu po raz pierwszy zagrał w reprezentacji Polski. Teraz jest jednym z liderów zespołu. Ma pewne miejsce w defensywie wicemistrzów Polski i jest regularnie powoływany do kadry narodowej.
Nie zawsze było jednak tak dobrze. Przed startem sezonu 2018/2019 działacze Legii starali się nakłonić Jędrzejczyka do odejścia. Kością niezgody były jego zarobki. - Pomimo tej trudnej sytuacji, wciąż robiłem swoje, mocno pracowałem i chciałem udowodnić wszystkim, że jestem profesjonalistą. Było mi o tyle trudno, bo drużyna rozpoczęła już grę w lidze, walczyła też w eliminacjach europejskich pucharów, czułem, że mnie potrzebują. To wszystko już na szczęście za nami. Wydaje mi się, że ostatecznie pokazałem wszystkim w lidze, że w takich sytuacjach można znaleźć kompromis, nie wychodzić z nim do mediów i wykazać się profesjonalizmem. Uważam, że to cenna lekcja dla wszystkich - powiedział Jędrzejczyk w rozmowie z portalem legia.net.
To jego pierwszy duży wywiad od trzech lat. Zdementował w nim wszystkie plotki, jakie przez ten czas mówiono o nim. Choćby to, że ma firmę deweloperską i bardziej skupia się na niej, niż na grze w piłkę. Mówił też o donoszeniu na trenera Jacka Magierę i przyczynieniu się do jego zwolnienia. Według sport.pl, miał być w grupie, która w rozmowie z władzami klubu opowiadała o pracy trenera.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Radosław Majecki z powołaniem do reprezentacji. "Jego kariera jest budowana na przykładzie Fabiańskiego"
- To było skandaliczne. Pamiętam, gdy w 2006 roku dołączałem do Legii. Przejąłem wtedy numer osiemnasty właśnie po trenerze. Znałem go wtedy tylko z boiska, odchodził do Cracovii, ale sam zaczął rozmowę. Już wtedy pytał mnie o wiele kwestii w tym tak pospolite, jak samopoczucie. Chciał mi pomóc ze wszystkim. Wszystko, co pojawiało się wtedy w mediach, co pisano, było dla mnie niepojęte. Trafiałem do klubu za czasów trenera Magiery, regularnie u niego grałem, mogłem założyć kapitańską opaskę… Co miałbym zyskać na tym, że chodziłbym do gabinetów i gadał na szkoleniowca? Musiałbym być kompletnym idiotą - dodał "Jędza".
W Legii Jędrzejczyk współpracował z kilkoma trenerami. Jego zdaniem najbardziej wymagającym szkoleniowcem był Ricardo Sa Pinto, który podczas obozów przygotowawczych mocno przykręcał śrubę. Dla Jędrzejczyka nie stanowiło to problemu. Wolał takie treningi niż te, które piłkarzom fundował Romeo Jozak.
Legia przeszła latem przebudowę. Do klubu dołączyło wielu nowych zawodników, a z Legii odeszło kilku kluczowych graczy. Kapitan Legii apeluje, by każdemu z nich dać czas. - Pozytywne słowa mogę powiedzieć o każdym z kolegów, ale… To może być rodzaj apelu, lecz "dajcie każdemu pół roku". Nowi gracze potrzebują chwili, by oswoić się z nowym miejscem, presją. Arvydas Novikovas pokazywał w Jagiellonii, jak ważnym i przydatnym graczem może być dla swojego zespołu. Robił cała robotę drużynie z Białegostoku. Wierzę, że tak samo będzie tutaj - powiedział.
Zobacz także:
PKO Ekstraklasa. Skandal w Zabrzu. Na stadionie Górnika sprzedawano koszulki z wulgarnym hasłem
PKO Ekstraklasa. Śląsk - Jagiellonia. Vitezslav Lavicka: Jagiellonia ma drużynę z jakością