PKO Ekstraklasa. Tomas Petrasek: Staramy się zredukować wpływ szczęścia lub pecha

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Tomas Petrasek
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Tomas Petrasek

- Znów straciliśmy w łatwy sposób bramki, co nie zdarzało się w dwóch ostatnich meczach - stwierdził kapitan Rakowa Częstochowa Tomas Petrasek. Jego zespół w sobotę przegrał w Łodzi z ŁKS-em 0:2.

Tym samym nie udało się przedłużyć serii zwycięstw do trzech spotkań, a o tym, jak to jest ważne, mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Papszun. Częstochowianie nie dali rady łódzkiemu beniaminkowi.

- Wiedzieliśmy przed meczem, że nie będzie łatwo, że trzeba dać więcej z siebie niż w meczu ze Śląskiem. To nie udało się w pierwszej połowie i ją przegraliśmy. W przerwie dużo wniosków wymieniliśmy miedzy sobą i w drugiej części gry wyglądało to o wiele lepiej. Nie udało się niestety nawet strzelić gola. Pozostaje pogratulować ŁKS-owi - powiedział po spotkaniu Tomas Petrasek.
Ale to też nie tak, że Raków Częstochowa nie stwarzał okazji bramkowych. Ba, miał ich całkiem dużo, ale zabrakło wykończenia lub celności. Poza tym świetnie spisywał się w bramce ŁKS-u Arkadiusz Malarz.

ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Patrycja Wyciszkiewicz: Nasze mięśnie zalewa kwas mlekowy. Dla zwykłego człowieka to dawka śmiertelna

- W pierwszej części były ze 2-3 bardzo dobre sytuacje. Arek Malarz pokazał się jednak z bardzo dobrej strony i je wybronił. Najbardziej bolało to, że traciliśmy w łatwy sposób bramki, co nie zdarzało się w dwóch ostatnich meczach. Powinniśmy byli temu zapobiec. Ale z drugiej strony mogliśmy ten wynik przed przerwą poprawić - twierdzi obrońca Czerwono-Niebieskich.

Kapitan ekipy spod Jasnej Góry nie chce jednak tłumaczyć postawy swojego zespołu szczęściem lub pechem. Wręcz przeciwnie, wraz z kolegami robi wszystko, by temu zapobiec.

- Myślę, że my w tych ostatnich meczach staramy się zredukować wpływ szczęścia czy pecha. Próbujemy solidną grą w obronie te mecze wygrać i to się zaczęło udawać. Trzeba było wyciągnąć pozytywne wnioski i przenieść je na ten mecz. W paru sytuacjach brakowało doskoku do zawodników i dlatego tak łatwo strzelili bramkę - tłumaczył Petrasek.

Zobacz też galerię zdjęć z meczu ŁKS Łódź - Raków Częstochowa

Inna sprawa, że wyszło na jaw, jak wielką rolę w Rakowie odgrywają ci, którzy w sobotnim meczu nie mogli uczestniczyć z powodu kartek lub kontuzji, m.in. Felicio Brown Forbes czy Igor Sapała.

- Brak czołowych zawodników zawsze utrudnia, ale nasza kadra jest przecież szeroka. Szansę otrzymali zawodnicy, którzy czekali na swoją okazję. Każdy z nas chce utrzymywać wysoką dyspozycję, by zespołowi pomóc. Dlatego też zagraliśmy ustawieniem 4-1-4-1. To jedna z naszych możliwości, więc z niej skorzystaliśmy. Dla wielu to była niespodzianka, ale my byliśmy na to przygotowani - przyznał obrońca Rakowa.

Po trzynastu kolejkach drużyna z Częstochowy jest dwunasta w tabeli PKO Ekstraklasy z 15 punktami na koncie. Zanim powróci do gry w lidze, w środę o 18:00 czeka ją mecz 1/16 finału Totolotek Pucharu Polski z Olimpią Elbląg.

Komentarze (0)