To już czerwony alarm w Bayernie Monachium! Tylko dwóch jego piłkarzy po blamażu z Eintrachtem Frankfurt (1:5) mogło zejść z boiska bez ogromnych wyrzutów sumienia. To Manuel Neuer, który bronił, co tylko się da. Gdyby nie on, może rywalom udałoby się zdobyć dwucyfrową liczbę bramek. Drugi to Robert Lewandowski. Niemcom już brakuje słów na to, co wyczynia w ataku. Po dziesięciu kolejkach Bundesligi Polak ma już 14 goli. We Frankfurcie asystował sam sobie przy jedynym trafieniu dla Bayernu.
To tylko pokazało, z jak ogromnymi problemami mierzy się Bayern. Od tygodni polega tylko na geniuszu "Lewego".
Kompromitująca porażka mocno poróżniła dwóch liderów mistrza Niemiec. Po zakończeniu meczu Neuer i Lewandowski długo tłumaczyli sobie coś w nerwach. Kiedy reszta piłkarzy kajała się przed kibicami, obaj dalej żywiołowo wymieniali się swoimi opiniami.
ZOBACZ WIDEO: niebywała seria strzelecka Lewandowskiego
Odwołany trening. Los trenera wisi na włosku
Po wszystkim jeden z dziennikarzy zapytał Neuera, czy następne dni będą niespokojne w klubie. - Bardzo niespokojne! - powiedział. Bramkarz trafił w samo sedno. Najpierw on kłócił się z "Lewym", potem gromy zbierał Niko Kovac. Jego los w Monachium wydaje się przesądzony.
Trener był kłębkiem nerwów na konferencji. Nie potrafił spokojnie odpowiadać na pytania dziennikarzy. - Nie muszę się wszystkim z wami dzielić - wypalił do dziennikarza ciekawego przyczyn tak wysokiej porażki. Później Chorwat długo tłumaczył się dyrektorowi sportowemu, Hasanowi Salihamidziciowi, w autobusie.
Ogromne niepokoje w Bayernie potwierdza tylko decyzja podjęta sobotniej nocy. Dzień po meczu z Eintrachtem zespół miał odbyć trening otwarty dla publiczności. Po kompromitacji nastąpiła zmiana planów i zajęcia zostały odwołane.
-> "Po przerwie pokłócił się z kolegami". Przeciętne noty Roberta Lewandowskiego
Bawarski klub od początku sezonu jest w kryzysie. Zaczęło się od porażki 0:2 z Borussią Dortmund w Superpucharze Niemiec. Chwilę po tym zespół zremisował 2:2 z Herthą Berlin w pierwszej kolejce Bundesligi. Zespół Kovaca nie umie utrzymać dobrej, równej formy i znakomite mecze - jak wygrana 7:2 z Tottenhamem w Lidze Mistrzów - przeplata dramatami na miarę porażek 1:2 z Hoffenheim czy 1:5 z Eintrachtem.
Na tym najwięcej traci Lewandowski, który jest w najlepszej formie od lat. Polak przechodzi do historii, trafił do bramki rywali w 10. pierwszych kolejkach Bundesligi. W 16 meczach tego sezonu 31-latek strzelił już 20 goli. Dzięki fenomenalnemu wejściu w sezon coraz częściej mówi się o nim w kontekście walki o Złotą Piłkę. Do pełni szczęścia brakuje tylko trofeów. Dotąd Bayern rządził chociaż na krajowym podwórku. W obecnej formie nawet z tym może być trudno.
Czytaj też: Bundesliga. Klasyfikacja najlepszych strzelców. Lewandowski z mniejszą przewagą