Robert Enke. Bundesliga pamięta o tragicznie zmarłym bramkarzu. Śmierć, która zmieniła piłkę nożną

Bundesliga ciągle pamięta Roberta Enke. Bramkarz dziesięć lat temu popełnił samobójstwo, cierpiał na depresję. Jego śmierć mocno wpłynęła na sport.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Bundesliga wspomina Roberta Enke PAP/EPA / PHILIPP GUELLAND / Bundesliga wspomina Roberta Enke
10 listopada 2009 roku. Dwa dni wcześniej Robert Enke rozegrał swój ostatni mecz Bundesligi w barwach Hannover 96. We wtorkowy wieczór powiedział żonie, że wyjeżdża na trening. Tak naprawdę do wsi Elevise, zatrzymał się przy przejeździe kolejowym, wysiadł i zostawił auto. Koło godziny 18:15 rzucił się pod jadący z prędkością 160 km/h pociąg relacji Brema - Hamburg.

Wcześniej spotkał się z psychologiem. Odmówił terapii, twierdząc, że czuje się już dobrze.

Tragiczna śmierć Enke poruszyła cały świat. - Gdy dostaje się takie wieści, wszystkie problemy nagle stają się drobiazgami - przyznał dotknięty Franz Beckenbauer. Porusza cały czas. Dziesięć lat później we wszystkich meczach Bundesligi w ten weekend piłkarze upamiętniają bramkarza minutą ciszy. Nie inaczej było podczas Der Klassikera.

Zobacz wideo: gole "Lewego" dla Bayernu nr 1, 50, 100, 150 i 200

Do tego Niemiecki Związek Piłki Nożnej zachęca do wspominania bramkarza specjalnym hasztagiem #gedENKEminute. Gedenken, to po niemiecku "upamiętniać".

Śmierć, która zmieniła futbol

Dopiero po śmierci Enke depresja przestała być w piłce tematem tabu. Wcześniej nie traktowano jej do końca poważnie. To choroba najprawdopodobniej była powodem, przez który Sebastian Deisler skończył karierę w wieku 27 lat w 2007 roku. Rodak Enke ujawnił się ze swoją depresją. Najpierw były wyrazy wsparcia, a potem wyzwiska z trybun. "Psychol" to jedno z nich. Może dlatego bramkarz wolał w ciszy walczyć z chorobą.

Pomagała mu żona, Teresa. Była wsparciem, szczególnie w 2003 i 2006 roku, kiedy depresja zaatakowała najmocniej. Najpierw przygniotła ogromna presja. - Uważał, że jeśli nie jesteś najlepszy, to jesteś najgorszy - mówił o Robercie jego ojciec. Niemiec nie poradził sobie w Barcelonie - wszyscy chwalili jego niebywały refleks i wzorcową grę na linii, ale trener Louis van Gaal miał inny pomysł. Chciał bramkarza, który będzie dobrze grał nogami, żeby był ostatnim obrońcą. 11 września 2002 roku Enke dostał szansę w meczu Pucharu Króla z III-ligową Nevaldą. Faworyt poległ 2:3, przyczyniły się do tego błędy bramkarza, którego dodatkowo upokorzył Frank de Boer. Holender najpierw zrugał kolegę na boisku, a potem przed mediami obciążył go winą za porażkę.

-> Oryginalne zdjęcie Thomasa Mullera. Pokazał prezent od kibiców

Kilka miesięcy później Enke został wypożyczony do Fenerbache. Wtedy też po raz pierwszy zdiagnozowano u niego depresję. Wtedy pomogły terapie i leki.

Dużo silniejszy atak nastąpił w 2006 roku. Wtedy dwuletnia córeczka piłkarza zmarła na niewydolność serca.

- Do tej pory piłka była najważniejsza w jego życiu, ale teraz zeszła na dalszy plan, cała energia została podporządkowana córce - mówił nam Ronald Reng, autor książki o piłkarzu "Życie wypuszczone z rąk". - I nawet gdy jego córka zmarła, nie było żadnych objawów depresji. Pojawiły się po 3 latach. A więc nie można powiedzieć, że śmierć córki miała wpływ, ale też nie możemy wykluczyć, że nagle wróciło wspomnienie, które gdzieś zalegało w jego głowie. Czasem sądzimy, że musi wydarzyć się coś tragicznego w życiu, jakiś wstrząs. A to tak nie jest. Robert mógł mieć po prostu skłonności depresyjne. Może z powodów genetycznych albo jakiś innych. To są czasem małe rzeczy - dodał Reng.

Czytaj więcej: Robert miewał depresyjne nastroje kilka razy - rozmowa z Ronaldem Rengiem, autorem książki o Robercie Enke

Dopiero po śmierci Enke wszystkie kluby Bundesligi musiały zatrudnić psychologa. To już ważny krok w kierunku uświadomienia piłkarzom, że z depresją można walczyć. W samych Niemczech około 4 mln ludzi zmaga się z tą poważną chorobą. Na świecie to aż 350 mln.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×