- To był piękny czas. Mówię wam: to wszystko. Skończyłem. Dziękuję - tak swoje przemówienie na corocznym walnym zgromadzeniu Bayernu Monachium zakończył Uli Hoeness. W piątek, po 40 latach, były piłkarz oficjalnie zrezygnował z funkcji prezesa klubu. Wzruszenie nie trwało jednak długo.
Jak wyliczył "Bild", dokładnie po 12 minutach od pożegnania Hoeness wpadł w szał. - Do wystąpień było to świetne wydarzenie. A potem pozwalasz przemawiać kilku szaleńcom, którzy, nie chcę powiedzieć, że wszystko zrujnowali, ale zniszczyli tę całą sprawę - powiedział 67-latek.
Uli Hoeneß got angry after the speeches by critical members at the end of last night's AGM: "It was a great event up until the speeches. Then you let a few brawlers, I don't want to say ruin everything, but damage the whole thing" [Bild] pic.twitter.com/mlfcp9n7DM
— Bayern & Germany (@iMiaSanMia) November 16, 2019
Byłemu już prezydentowi Bayernu nie spodobała się krytyka członków klubu, którzy wytykali przedstawicielom klubu sposób w jaki pożegnali się z trenerem Niko Kovacem, zgrupowania w Katarze, a w szczególności silną pozycję Hasana Salihamidzicia. Bośniak jest dyrektorem sportowym klubu, który kilka dni temu został włączony do zarządu klubu.
ZOBACZ WIDEO: Trener snu jak u Cristiano Ronaldo. Robert Lewandowski dba o każdy detal swojej formy
Były zawodnik Bayernu jest jednak przez kibiców nazywany "marionetką" prezydentów. - On prawdopodobnie nigdy nie będzie wielkim mówcą. Choć ja polecam kurs retoryki! Może powinniście rozważyć postawienie go przed zarządem, czym naprawdę wyświadczycie mu przysługę - powiedział jeden z członków.
- Jeśli ludziom się coś nie podoba, zawsze macie możliwość rezygnacji - stwierdził później Hoeness.
Czytaj też: Bundesliga. Pewna era w Bayernie Monachium dobiegła końca. Uli Hoeness ustąpił ze stanowiska po 40 latach