54 - tyle właśnie bramek zdobył Robert Lewandowski w całym 2019 roku. To najlepszy wynik w jego karierze. To także najlepszy wynik we wszystkich czołowych ligach Europy. Wygląda na to, że "Lewy" wszedł na swój szczyt w wieku 31 lat. Żałować mogą zwłaszcza w Madrycie. Wszak już na początku zeszłego roku mówiono, że Lewandowski na transfer do Realu jest po prostu za stary. Jak jednak widać, naszemu snajperowi metryka nie przeszkadza.
Nie jest tajemnicą, że gra we wspomnianym Realu Madryt to największe marzenie Lewandowskiego. Marzenie, którego najprawdopodobniej jednak nie uda już się spełnić. Zdaje sobie sprawę z tego również sam zainteresowany.
Skupić się na Bayernie
- Pięć czy sześć lat temu coś wisiało w powietrzu. Teraz jest już za późno. Mam 31 lat i chcę przez kilka następnych sezonów skupić się na zdobywaniu trofeów z Bayernem - powiedział niedawno w rozmowie z "El Chiringuito".
ZOBACZ WIDEO: Christo Stoiczkow o Robercie Lewandowskim. "Jest jednym z dwóch najlepszych napastników na świecie"
Koncentracja na grze w Bayernie wychodzi mu jak na razie znakomicie. W aktualnym sezonie zanotował najlepsze otwarcie sezonu w historii Bundesligi, strzelając przynajmniej jedną bramkę w każdej z pierwszych 11 kolejek. Warte podkreślenia jest tu słowo "przynajmniej", gdyż w sumie w tym czasie zdobył aż 16 bramek.
Ta seria robiła piorunujące wrażenie i to nie tylko na kibicach. Dyspozycję naszego rodaka docenił również jego największy rywal w walce o koronę króla strzelców - Timo Werner.
- To niemożliwe, by wpisywać się na listę strzelców w każdym meczu..., no chyba że nazywasz się Robert Lewandowski. On obecnie jest w tej samej kategorii co Messi i Ronaldo - mówił Niemiec.
Pod wielkim wrażeniem napastnika Bayernu jest też inny, już emerytowany, świetny snajper naszych zachodnich sąsiadów - Miroslav Klose. - Lewandowski jest dziesięć razy lepszy niż ja kiedykolwiek byłem. Jest kompletnym napastnikiem, używa obu nóg, jest silny w powietrzu i ma świetne uderzenie - wyliczał w rozmowie z "Bildem" Klose.
"Lewy" zachwyca jednak nie tylko na niemieckich boiskach. W Lidze Mistrzów potrzebował zaledwie 5 spotkań, by aż 10-krotnie pokonywać golkiperów rywali. Zabrakło mu 1 bramki do wyrównania rekordu wszech czasów tej fazy, który w 2015 roku ustanowił Cristiano Ronaldo. Kto wie, czy Portugalczyk nadal mógłby się z niego cieszyć, gdyby trener dał zagrać naszemu rodakowi w ostatnim meczu.
Czytaj także: Transfery. Bundesliga. Piłkarze Bayernu Monachium potrzebują Coutinho
"Największe wrażenie robi profesjonalizm"
Oczywistym jest, że aby w wieku 31 lat wciąż być na szczycie, a nawet podnosić sobie poprzeczkę, niezbędne jest wzorcowe prowadzenie się i dbanie o swoje zdrowie oraz ciało.
Lewandowski niedawno zdradził, że korzystał nawet z porad trenera snu. I choć dla wielu może brzmieć to co najmniej zabawnie, to jednak pokazuje, do jak drobnych detali wagę przywiązuje "Lewy". W takim kontekście, o idealnie dobranej i przestrzeganej diecie, czy dodatkowych treningach chyba nie trzeba wspominać.
- Największe wrażenie w przypadku Roberta Lewandowskiego robi na mnie jego profesjonalizm, ambicja, pasja, instynkt i przygotowanie fizyczne. To piłkarz absolutnie światowej klasy, szczególnie w tym sezonie - mówił Jupp Heynckes cytowany przez "DPA".
Wywołanie Heynckesa też nie jest przypadkowe. W tym sezonie Lewandowski dokonał bowiem historycznego wyczynu, jakim było wdarcie się na podium listy najskuteczniejszych strzelców w Bundeslidze. Aktualnie, z dorobkiem 221 bramek, zajmuje na niej 3. miejsce, z którego strącił właśnie Heynckesa. Przed nim już tylko Klaus Fischer (268) oraz legendarny Gerd Muller (365). W związku z powyższym całkiem uzasadnione wydają się słowa byłego selekcjonera reprezentacji Niemiec - Juergena Klinsmanna.
- Jeśli spojrzę na to na przestrzeni lat, z pewnością jest jeden napastnik, który był niesamowity dla Bundesligi. To Robert Lewandowski. Jest kompletnym napastnikiem, którego często porównuję do fenomenu, przeciwko któremu sam grałem wielokrotnie, czyli Marco van Bastena. W moich czasach, w późnych latach 80 i wczesnych 90, był to najbardziej kompletny snajper na świecie. Myślę, że Lewandowski odcisnął piętno na ostatniej dekadzie jak nikt inny - powiedział Klinsamann w rozmowie z oficjalną stroną Bundesligi.
Czytaj także: Bundesliga. Hansi Flick: Będziemy wspierać Roberta Lewandowskiego w walce o rekord
"Wiek nic nie znaczy"
Jakkolwiek polscy fani mogą się aktualnie cieszyć niesamowitą dyspozycją "Lewego", tak coraz mocniej do świadomości dobija się przekonanie, że nieuchronnie zbliża się emerytura naszego najlepszego piłkarza. Wszak 31 lat to dla normalnego napastnika już dość zaawansowany wiek. Sam zawodnik jednak uspokaja.
- Niedawno poddałem się testowi na zbadanie wieku biologicznego i wynik pokazał liczbę dużą niższą niż 31 lat. Mój rozwój piłkarski był zawsze przez coś opóźniany, zacząłem też później niż zaczyna wielu chłopaków. Zawsze miałem wrażenie, że jestem jakieś 2-3 lata do tyłu. Stąd dla mnie cyfra 31 nic nie znaczy - powiedział "Lewy" w rozmowie ze "SportBild". - Oczywiście mam 31 lat, ale nie czuję się jak 31-latek. Mój najlepszy czas dopiero się zaczyna i mam nadzieję, że potrwa kilka kolejnych lat - dodał.
I oby tak się stało, gdyż nigdy nie wiadomo, ile przyjdzie nam czekać na kolejnego piłkarza tego formatu. Bo choć jak w każdym przypadku znajdą się hejterzy podważający dorobek Lewandowskiego, to jednak warto docenić aktualne czasy. Zwłaszcza patrząc z perspektywy tego, czym emocjonować musieli się polscy kibice 10 czy 15 lat temu. Wówczas nad Wisłą fani żyli faktem, że po Andrzeja Niedzielana sięgnęło NEC Nijmegen, a Maciej Żurawski wraz z Celtikiem miał zaszczyt zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów.