Na razie trener Maciej Skorża będzie mógł korzystać tylko z umiejętności Andraža Kirma. Drugi z nowych wiślaków - Łukasz Garguła - nadal przechodzi rehabilitację.
- Ciężko jest jednoznacznie powiedzieć kiedy zagram. Z rehabilitantem Filipem Piętą ciężko pracujemy, niekiedy nawet dwa razy dziennie. Wszystko po to, abym jak najszybciej mógł dojść do pełnej dyspozycji. Mój plan zajęć zmienia się z tygodnia na tydzień, a wszystko idzie w dobrym kierunku. Na razie jednak konkretnego terminu mojego powrotu do gry nie mogę podać - przyznał Garguła, który jak ognia unikał odpowiedzi na temat powrotu do normalnych zajęć.
- Unikamy odpowiedzi na podawanie terminów - powiedział Garguła. - Staram się coraz więcej pracować, z coraz większym obciążeniem. Patrzymy wtedy jak zachowuje się kolano, a gdy wszystko jest OK - trenuję coraz mocniej. Nie jestem jeszcze przygotowany w 100%, ale jeśli kolano będzie wytrzymywać - wtedy wrócę do normalnego treningu. Nawet orientacyjnie ciężko jednak określić jakikolwiek termin - dodał Garguła, który zapowiada, że nie powinien mieć żadnych kłopotów z aklimatyzacją pod Wawelem.
- Znam wielu zawodników Wisły z gry w reprezentacji Polski, a w Krakowie jestem już praktycznie od końca lutego. Nie raz byłem więc już w szatni Wisły. Byłem też na wiślackim zgrupowaniu w Austrii i wszystko to powinno pomóc w aklimatyzacji w drużynie - dodał Garguła.
Drugi z pozyskanych przez Wisłę piłkarzy, Andraž Kirm, przyznał że jest bardzo zadowolony z przeprowadzki do zespołu mistrza Polski.
- Cieszę się, że jestem w Wiśle. Na razie wszystko idzie doskonale. Drużyna jest świetna, mam dobrą komunikację z trenerem. Wszystko jest na najwyższym poziomie. Na razie uczestniczyłem jednak tylko w kilku treningach, potrzebuję ich więcej, aby lepiej zgrać się z drużyną - przyznał Kirm, który biegle mówi po angielsku i właśnie w tym języku komunikował się podczas swojej prezentacji. - W Słowenii miałem angielski w szkole. Zauważyłem jednak, że polskie słowa są ze słoweńskimi podobne. Jeśli dużo osób będzie mówiło do mnie po polsku, to dość szybko nauczę się Waszego języka. Już zresztą znam kilka polskich słów, dzięki którym komunikuję się z kolegami - mówił uśmiechnięty Kirm.
Dotychczas słoweński kierunek nie był zbyt popularny, jeśli chodzi o transfery do Polski. Kirm przyznał jednak, że dla niego przejście do Wisły nie było żadnym problemem. - Zdecydowałem się na transfer do Wisły, bo to wielki klub, z wielką tradycją i historią. A także wielkimi planami na przyszłość. Już ten sezon jest dla Wisły bardzo ważny, jeśli chodzi o grę w Europie. Chcę być tego częścią i walczyć o zwycięstwa - powiedział Kirm, który przyznał jednocześnie, że nie jest jeszcze w stanie porównać poziomu ligi polskiej i słoweńskiej, ale obiecał, że wkrótce się o to postara.
- Nie miałem jeszcze okazji do zwiedzania miasta, gdyż wcześniej byłem tutaj tylko na testach medycznych, a te trwały dość długo. Słyszałem jednak o Krakowie wiele dobrego. Mam nadzieję, że w niedługim czasie będę miał więcej okazji, aby to nadrobić - stwierdził słoweński pomocnik Wisły.
Nowi zawodnicy Wisły nie mieli jakiegoś specjalnego chrztu w drużynie, z czego cieszył się zwłaszcza Andraž Kirm. - Bałem się, że będę musiał na przykład śpiewać. Na szczęście koledzy byli łaskawi. I mam nadzieję, że w przyszłości już nie będę musiał - śmiał się Andraž.
Mniej zadowoloną minę miał jednak Łukasz Garguła. - Ja tam musiałem śpiewać. Było jednak wesoło. Mieliśmy jeden taki wieczór, kiedy bliżej mogliśmy się poznać i zintegrować - powiedział Garguła.