To był kuriozalny mecz w turnieju, który krytycy również nazywają "kuriozalnym". Bo na tym poziomie rzadko się zdarza, żeby zdobyć bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego. A tak właśnie prowadzenie Realowi dał w 15. minucie Toni Kroos.
Niemiec dostrzegł, że Jaume Domenech wyszedł na spacer i od razu kopnął piłkę do bramki prosto z narożnika. Bramkarz Valencii zbyt daleko wybiegł do swojego obrońcy i zapłacił za błąd stratą gola. Tak zaczęła się kompromitacja jego zespołu w półfinale Superpucharu Hiszpanii.
W tym roku RFEF (Królewski Hiszpański Związek Piłki Nożnej) postawił na zmiany w tych rozgrywkach. Zamiast dwumeczu między zdobywcą Pucharu Króla i mistrzem Hiszpanii, o Superpuchar Hiszpanii powalczą aż cztery zespoły. I to nie latem jak dotychczas, a zimą w Arabii Saudyjskiej. Pomysł wywołał w Hiszpanii masę kontrowersji, ale wobec tak wielkiej kasy (120 mln euro przez trzy lata) żaden z zespołów nie odważył się zaprotestować. Chyba. Bo gra Valencii często wyglądała, jakby piłkarze zaprotestowali przeciwko formatowi rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO: Dries Mertens rozchwytywany przez kluby. Odejście z Napoli praktycznie przesądzone
W zasadzie Nietoperze miały powody, żeby zbojkotować nowy Superpuchar. Spośród czterech uczestników, przyznano im najmniejsze pieniądze. Zespół Alberta Celadesa na tle Realu nie prezentował się jak miesiąc temu w La Liga, kiedy walczył do ostatniej minuty i ostatecznie zremisował 1:1.
W Dżuddzie w Arabii Saudyjskiej Nietoperze zgubiły swoje skrzydła. Wyglądały jak zespół z dużo niższej półki, co Królewscy i od samego początku nie potrafiły nawiązać równej walki. Przez 90. minut oddały zaledwie dwa celne strzał. Wtedy było już po meczu, Real prowadził 3:0, więc pozwolił rywalom na nieco więcej. Równie fatalnie Valencia wyglądała w obronie. Zdecydowanie to był jej najgorszy występ w tym sezonie.
-> Barcelona szykuje "bombowy" transfer. Trwają rozmowy z Realem Madryt ws. Jamesa Rodrigueza
A Real bawił się i wykorzystywał każdy błąd. Pierwszy po kwadransie gry z rzutu rożnego. Potem - kolejne.
W 39. minucie popisał się również Isco. Hiszpan błyszczał przez całe spotkanie, ale przed przerwą strzelił gola. 27-letni pomocnik dobił strzał Luki Modricia w polu karnym.
W drugiej połowie dominację ekipy Zinedine'a Zidane'a potwierdził Modrić. Chorwat wykazał się na prawej stronie pola karnego wyśmienitym uderzeniem zewnętrzną częścią stopy.
Czytaj też: Komplikuje się transfer AC Milan. Klub stracił cierpliwość do piłkarza Barcelony
Valencia i tak ma szczęście, że z powodu kontuzji nie zagrał Karim Benzema. Zastąpił go nieskuteczny Luka Jović. Etatowy rezerwowy napastnik Realu nie dał Zidane'owi żadnego argumentu, by miał dostawać regularne szanse w pierwszym składzie. Brakowało mu pewności siebie. Gdyby nie to, doczekałby się drugiego gola w nowym klubie.
Fortuna uśmiechnęła się do Nietoperzy także w końcówce. Sergio Ramos popełnił błąd we własnym polu karnym i zagrał piłkę ręką. Sędzia Jesus Gil Manzano dostrzegł przewinienie dopiero po obejrzeniu powtórki. Rzut karny wykorzystał Dani Parejo i tym samym uratował honor kolegów
Rywala w finale Superpucharu Króla Real pozna w czwartek. Wtedy drugi półfinał rozegrają FC Barcelona i Atletico Madryt.
Valencia CF - Real Madryt 1:3 (0:2)
0:1 - Toni Kroos 15'
0:2 - Isco 39'
0:3 - Luka Modrić 65'
1:3 - Dani Parejo (rzut karny) 90+2'
Valencia:
Jaume Domenech - Daniel Wass, Ezequiel Garay, Gabriel Paulista, Jose Luis Gaya - Francis Coquelin, Geoffrey Kondogbia (58' Maximiliano Gomez), Dani Parejo, Carlos Soler - Kevin Gameiro (70' Denis Czeryszew), Ferran Torres.
Real: Thibaut Courtois - Dani Carvajal, Raphael Varane, Sergio Ramos, Ferland Mendy (71' Marcelo) - Fede Valverde, Casemiro, Toni Kroos - Isco, Luka Modrić (77' James Rodriguez) - Luka Jović (83' Mariano Diaz).
Żółta kartka: Casemiro (Real).
Sędziował: Jesus Gil Manzano.