Przed Euro 2012 Iwo Pękalski łączony był z reprezentacją Polski. Sprawdzić chciał go Franciszek Smuda, ale ostatecznie piłkarz wybrał grę dla Szwecji. W kadrze zaliczył tylko dwa spotkania: oba w styczniu 2013 roku. Szybko wypadł poza orbitę zainteresowań selekcjonerów reprezentacji Szwecji.
Pękalski to syn pochodzących z Rzeszowa Romana i Liliany, którzy wyemigrowali do Szwecji. Piłkarz urodził się w Lundzie i niemal całą karierę spędził w tym skandynawskim państwie. 29-latek docenia siłę szwedzkiej kadry i uważa, że powinna sobie ona poradzić z Polską podczas Euro 2020.
- Myślę, że w mistrzostwach będzie bardzo wyrównany mecz. Teoretycznie to Polska powinna być silniejsza, ale wydaje mi się, że to Szwecja jest lepsza jako zespół. Góruje organizacją i jednością na boisku. W każdym razie w Szwecji panuje zadowolenie, że wylądowała w tej grupie, bo drugą ewentualnością w losowaniu była ta z Francją i Niemcami. Ludzie mają dobre przeczucia co do meczu z Polską i uważają, że jest duża szansa go wygrać - powiedział Pękalski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Pękalski narzeka na obowiązujący format mistrzostw Europy, w których grają 24 drużyny, a awans do fazy pucharowej może wywalczyć nawet trzeci zespół w grupie. - W obecnie obowiązującym formacie mistrzostw można przegrać wszystko, a wygrać mecz na koniec i awansować do 1/8 finału. To trochę głupie. Wartość każdego spotkania jest niższa niż wcześniej, ale może dzięki temu mniejsze są stres i nerwy, bo raczej masz szansę grać dalej do ostatniego grupowego meczu. Może to lepiej dla Polski? - dodał Pękalski.
Zobacz także:
Transfery. Arkadiusz Milik na liście życzeń Atletico Madryt
Transfery. "Szybko go sprzedajcie". Jest oferta Aston Villa za Krzysztofa Piątka
ZOBACZ WIDEO: Gilewicz o przegranej Lewandowskiego ze Zmarzlikiem. "Liczyłem na to, że kibice bardziej docenią piłkarski kunszt Roberta"