W gabinetach Blaugrany to był szczególnie trudny poniedziałek. Przedstawiciele klubu do późnego wieczora negocjowali warunki odejścia Ernesto Valverde i przyjścia Quique Setiena. Dopiero na godzinę przed północą w świat poszły oficjalne komunikaty, które potwierdziły popołudniowe informacje hiszpańskiej prasy.
Takiego trzęsienia ziemi Camp Nou nie widziało od 17 lat! Ostatni raz FC Barcelona zwolniła trenera w trakcie sezonu w 2003 roku. Lous van Gaal zostawił drużynę na 12. miejscu La Liga z 20-punktową stratą do lidera. Los Holendra w poniedziałek podzielił Valverde. Tyle że Barcelona jest liderem ligi i wciąż jest w grze o Ligę Mistrzów.
Zdecydował Superpuchar
Przyszłość baskijskiego szkoleniowca w Barcelonie przekreślił ostatni mecz w Superpucharze Hiszpanii. Z nowej formuły rozgrywek media drwiły, zanim zaczęło się pierwsze spotkanie. Dziennikarzom i kibicom nie podobało się, że w Arabii Saudyjskiej będą walczyć o trofeum aż cztery drużyny. Tymczasem władze klubu potraktowały turniej ambicjonalnie i po przegranym półfinale (2:3 z Atletico Madryt) zdecydowały o zwolnieniu Valverde.
[b]ZOBACZ WIDEO: najlepsze momenty Valverde w Barcelonie
[/b]
Decydujący był styl, w jakim Barca poniosła porażkę. Do 81. minuty prowadziła 2:1 i pewnie kontrolowała grę. Jednak w końcówce mistrz Hiszpanii stracił głowę, rywale to wykorzystali i awansowali do finału.
Te starcie mogło przypomnieć dwumecze Barcelony w LM z AS Roma i Liverpoolem, w których Barcelona trwoniła trzybramkową przewagę i dwa lata z rzędu pozwalała rywalom na sprawienie ogromnej sensacji. Wtedy w gabinetach potrafili opanować złość. Tym razem się nie udało. Wściekłość kibiców była za duża. Nie zadowalały ich ani wyniki, ani przede wszystkim pragmatyczny styl Baska. Jego Barca przestała dominować, w ogromnej mierze zależała od błysków geniuszu Lionela Messiego.
Valverde dostosowywał się do rywala, nie urządzał na boisku pokazów siły i jego drużyna często grała statycznie, defensywnie, co fana Barcy potrafi wyjątkowo razić w oczy. A i tak miał wsparcie szatni. Po ostatniej przegranej w obronę brał go nawet Messi.
Ale prezydent Barcelony, Josep Bartomeu, wraz ze zbliżającymi się wyborami w klubie, ma bardzo wytężony słuch na kibiców. Nie może ich ignorować, jeśli za rok chce utrzymać władzę i zapewnić wygraną swojemu kandydatowi - sam nie będzie już mógł ubiegać się o reelekcję. Na jego wizerunku ostatnio ciążył niewypał z transferem Neymara i kompromitacja ze zwolnieniem Victora Valdesa po trzech miesiącach pracy z zespołem U-19. Kiedy notowania Valverde zaczęły drastycznie spadać, Bartomeu musiał zareagować.
Przedstawiciele klubu nerwowo działali cały wekeend, żeby naprędce znaleźć odpowiedniego kandydata. W piątek Eric Abidal wyleciał do Kataru, żeby sprawdzić postępy u kontuzjowanego Ousmane Dembele. "RAC1" szybko zdemaskowało jego zamiary i podało prawdziwy powód podróży Francuza, czyli negocjacje z Xavim. Legenda została postawiona w trudnej sytuacji dostając ofertę przejęcia zespołu z byłymi kolegami w kryzysie w trakcie sezonu. Odmówił. "Radio Catalunya" odkryło, że wtedy Abidal zaczął dzwonić do Ronalda Koemana. Wszystko za plecami Valverde, który wściekł się, że o rozmowach z innymi trenerami dowiedział się z mediów.
- Jeśli rzeczywiście tak było, to Barcelona zachowuje się nieco brzydko - przyznał Andres Iniesta na antenie "Onda Cero". - Zawsze powinno się okazywać trenerowi szacunek. To właśnie sposób działania może boleć najbardziej. Jego pozycja jest bardzo osłabiona.
Ofertę zdesperowanych działaczy Barcy zaakceptował dopiero Setien.
Zwrot o 180 stopni
Nazwisko następcy Valverde to kolejna niespodzianka. Setienowi wytykają podobne rzeczy, za które dostawał na początku jego poprzednik. Że nie ma doświadczenia w topowych klubach. Że nie miał do czynienia na raz z tyloma gwiazdami. Jednak styl nowego szkoleniowca jest przeciwieństwem Valverde.
- Piłkarz rozwija się z piłką przy nodze, a nie gdy za nią krąży - mówił Setien. - Da z siebie to, co najlepsze, jeśli dam mu możliwość gry w sposób, jaki pokochał. Każdemu, kto ma trafić do mojej drużyny, mówię, że dopiero teraz zobaczy, ile radości może dawać futbol. Kiedy wie, że będzie z piłką przez 70 z 90 minut, na jego twarzy pojawia się uśmiech - dodał.
Bartomeu zrobił zwrot o 180 stopni i pragmatyka zamienił na futbolowego romantyka. Gra jego Betisu i Las Palmas potrafiły zachwycić. 61-latek dawał dużo swobody graczom w ofensywie i kocha być przy piłce. Problem w tym, że jego formuła w tych klubach wypaliła się już w drugim sezonie.
Setien ma to szczęście, że nie powinien mieć problemów z aklimatyzacją. Dostanie wsparcie od szatni, która podziwia jego styl. W minionym sezonie trener odebrał w prezencie koszulkę od Sergio Busquetsa. Dobre relacje powinny pomóc mu ugasić ogień, jaki rozpalił się przez ostatnie dni.
Barcelona następny mecz zagra 19 stycznia z Granadą. Efektowna wygrana pozwoli zapomnieć o niesmaku, jaki pozostał po rozstaniu z Valverde, który dał jej dwa mistrzostwa kraju.
Czytaj też: Sebastian Walukiewicz - miłość od pierwszego kontaktu