Bundesliga. Nowy Robert Lewandowski

Nowy Robert Lewandowski nie macha zły rękoma, nie narzeka i zrezygnowany nie opuszcza ramion. Ze starym Robertem Lewandowskim łączy go jedno - nie przestaje strzelać goli.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Robert Lewandowski Getty Images / Alexander Hassenstein/Bongarts / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
W niemieckim rozumieniu, to już jest inny człowiek, inny piłkarz. Już nie tylko strzela jak natchniony, ale gra dla drużyny. Podaje, mobilizuje, a jak trzeba - tak jak w środę na treningu - to pierwszy rzuci się do rozdzielania kolegów, którzy skoczyli sobie do gardeł. Niemcy definiują tę przemianę Polaka i biją jej brawo.

Raimund Hinko śledzący Bayern od dziesięcioleci, napisał na łamach "SportBilda" list do Roberta Lewandowskiego. Choć może lepszym określeniem od słowa "list", byłaby "laurka".

"Strzeliłeś tylko jednego gola, jednak ja wciąż mówię BRAWO. Ponieważ miałeś gdzieś, ile bramek zdobędziesz. Byłeś na prawej stronie, na lewej, w środku. Najładniejsze było twoje całkowicie niesamolubne zagranie do Thiago Alcantary, po którym ten artysta trafił na 4:0" - pisze Hinko odnosząc się do ostatniego ligowego zwycięstwa Bayernu nad Schalke (5:0). Niemiec podkreśla przede wszystkim pracę "Lewego" dla drużyny. Fakt, że to nie indywidualne osiągnięcia są dla Polaka najważniejsze.

ZOBACZ WIDEO: Kapitalna forma Lewandowskiego. "Nadal istnieją rekordy, które Lewy może pobijać!"
"Podoba mi się nowy Lewandowski, który nie macha rękoma, nie narzeka. Jest o wiele, wiele lepszy niż stary Ego-Lewandowski. Razem z Thomasem Muellerem pokazujecie, że zespół nie jest pustym sloganem" - kontynuuje Hinko.

Czytaj także: Bundesliga. Komplikuje się transfer Bayernu Monachium. Leroy Sane ma wątpliwości

Jeszcze rok temu narracja wobec naszego kapitana była zgoła odmienna. Niemcy niemiłosiernie krytykowali Polaka. Wytykali mu, że przede wszystkim skupia się na sobie, przez co nie daje drużynie tyle, ile powinien. W krytyce naszego snajpera brylował szczególnie były pomocnik Bayernu i reprezentacji Niemiec Dietmar Hamann.

- Teatralne gesty, zrezygnowana mina, brak zaangażowania i ciągłe machanie na kolegów z zespołu. Widać, że jest indywidualistą na boisku. Nie sądzę, żeby "Lewy" miał zbyt wielu przyjaciół w zespole - mówił.

Dziś Hamann milczy. Najbardziej symbolicznym momentem przemiany Lewandowskiego może być ten, gdy zdecydował się oddać wykonanie rzutu karnego nowo przybyłemu do drużyny Philippe Coutinho. W 5. kolejce Bundesligi, w starciu z 1.FC Koeln Polak mógł łatwo skompletować pierwszego w sezonie hat-tricka. Jednak gdy w 60. minucie arbiter wskazał "wapno", bez wahania oddał piłkę Brazylijczykowi. Coutinho po meczu nie krył wdzięczności. - Robert jest niesamowity. Mógł mieć hat-tricka, ale wolał pozwolić mi na wykonanie rzutu karnego - mówił.

Czytaj także: Transfery. Everton odrzucił 100 milionów euro od Barcelony za Richarlisona

- To ważne na przyszłość, żeby Philippe był zadowolony i dobrze się u nas czuł. Naprawdę cieszę się, że wykorzystał jedenastkę. My, piłkarze, musimy sobie wzajemnie pomagać - mówił "Lewy", prawdziwy lider, jeden z kapitanów Bayernu.

Robert dokładał od siebie, bo nigdy nie bał się mówić tego, co myśli. Sfrustrowany Lewandowski uderzał między innymi we władze klubu, wytykając im skąpstwo. - W ostatnich latach nie rośliśmy razem z rynkiem, jak Real czy Manchester United. I teraz jest ogromna przepaść między sumami wydawanymi tutaj, a tymi największymi - grzmiał zawodnik.

Polaka irytowała słabsza forma Bayernu. Złościł się na brak podań w jego kierunku, co utrudniało mu walkę o koronę króla strzelców Bundesligi. W sezonie 2016/2017 pomimo strzelenia 30 goli przegrał w tej klasyfikacji o 1 bramkę z Pierre-Emerickiem Aubameyangiem. - Robert powiedział mi, że nie miał wsparcia. Na dodatek mówił, że trener Carlo Ancelotti nie dał sygnału, aby partnerzy pomagali mu w zdobyciu korony króla strzelców - zdradził Maik Barthel, agent Lewandowskiego.

Z drugiej strony, gdy niemieckie media mieszały "Lewego" z błotem, nie dostawał wsparcia od swoich szefów. Też o tym głośno mówił.

Dzisiaj tę pomoc posiada. Ma też nowy kontrakt, nową stabilizację, ma po prostu spokój. Wyciszył się, uśmiechnął i po raz kolejny uniezależnił Bayern od siebie. I to jest w tym wszystkim najlepsze. Bo o ile "stary" (jak to ujął Hinko) Lewandowski był wulkanem często negatywnych emocji, to jednak nie przestawał strzelać goli.
A w tym sezonie przechodzi już samego siebie, strzelił aż 21 bramek w 19 meczach. Cały poprzedni rok zakończył jako najlepszy strzelec na świecie z 54 trafieniami na koncie.

Hinko swój tekst kończy słowami: "Bayern Monachium odradza się pod zręcznym przywództwem trenera Hansi Flicka. W Realu Madryt, Barcelonie czy Liverpoolu od dawna się tym martwią." Gdyby Bawarczycy pod dowództwem "Lewego" zdetronizowali te drużyny w Lidze Mistrzów, byłoby to pięknym ukoronowaniem kariery 31-letniego już snajpera. Snajpera odmienionego.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×