Mięciel grzeje ławę

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Marcin Mięciel nie zachwycił w pierwszych meczach w barwach warszawskiej Legii. Zagrał w trzech spotkaniach i nie zdobył żadnej bramki, co oznacza, że na razie będzie tylko rezerwowym - czytamy w Przeglądzie Sportowym.

- Nie ma dla mnie większego znaczenia, że nie strzelam goli. Trzeba pamiętać, że koledzy zaczęli przygotowania dwa tygodnie wcześniej. Z tego względu trener podzielił nas na dwie grupy i ja jestem w tej drugiej. Na razie w ataku będą grać Szałachowski i Paluchowski - mówi Marcin Mięciel, który do Legii przeszedł z niemieckiego Vfl Bochum.

Rzeczywiście 33-letni napastnik nie może liczył na miejsce w pierwszej "jedenastce". Przekonał się, że mimo problemów kadrowych Legii, rywalizacja w ataku jest bardzo zacięta.

- Marcin nie jest jeszcze tak dynamiczny jakby chciał, ale wynika to właśnie z tego, że późno zaczął przygotowania. Pracował nad siłą i wytrzymałością, a nie szybkością - zauważa drugi trener legionistów Jacek Magiera. Tyle że nawet w lepszej dyspozycji "Miętowy" miałby małe szanse na grę w podstawowym składzie. Nie długo do zdrowia wróci Takesure Chinyama, w dobrej formie jest Sebastian Szałachowski, a skutecznością imponuje Adrian Paluchowski. Jest jeszcze Bartłomiej Grzelak, ale na razie leczy uraz.

- Konkurencja w takim klubie to normalna rzecz, ale łatwo nie odpuszczę. Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej przede wszystkim pod względem fizycznym. A to jest podstawa. Gdy jest się dobrze przygotowanym, to i techniczne elementy stają się łatwiejsze - podkreśla Mięciel.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)