W ostatnim czasie "Kolejorz" skupił się na zastąpieniu sprzedanego do Rubina Kazań Darko Jevticia, a także wypełnieniu luki na prawej obronie. Te działania zakończyły się pozytywnie i na Bułgarską trafili Dani Ramirez, a także Bohdan Butko.
Kadra "Kolejorza" wciąż jednak nie jest zbyt szeroka i teraz najbardziej palącą potrzebą jest wzmocnienie napadu, zwłaszcza że pierwszy zmiennik Christiana Gytkjaera, Paweł Tomczyk doznał kontuzji (po pechowym upadku na jednym z treningów) i stracił początek rundy.
- Cały czas pracujemy nad napastnikiem i nie ukrywam, że chciałbym kogoś na tę pozycję pozyskać. Problem jest taki, że nie chcę zawodnika porównywalnego do tych, których mamy. Jeśli nie dogadamy się z takim, który już na dziś będzie w stanie rywalizować z Christianem, pewnie nie weźmiemy nikogo - przyznał trener Dariusz Żuraw.
ZOBACZ WIDEO: Rzeźniczak przesadził z tweetem o Lechu Poznań. "Przeprosiłem, bo ten wpis był nie na miejscu. Czasem trzeba ugryźć się w język"
Właśnie jakość ma być czynnikiem decydującym. - To dotyczy wszystkich naszych wzmocnień. Moglibyśmy zimą mieć już czterech nowych piłkarzy, a to, że ich nie ma, to też trochę moja wina, bo nie każdego tu chcę. Jeśli trafia się kandydat, który nie wnosi niczego nowego, a jest tylko uzupełnieniem, wtedy z niego rezygnuję. Wolę mieć węższą, ale bardziej jakościową kadrę - zaznaczył trener.
Alternatywą w napadzie mógłby być Timur Żamaletdinow, lecz po powrocie z testów w Uralu Jekaterynburg Rosjanin jest bardzo daleko od składu. - Nie przepracował okresu przygotowawczego i dołączył do nas dopiero po obozie. Obecnie musi walczyć o pozycję numer dwa w ataku - oznajmił Żuraw.
->PKO Ekstraklasa. Oficjalnie: 18 drużyn w rozgrywkach od sezonu 2021/2022!
->Transfery. Artur Marciniak po latach wrócił do Lecha Poznań. Zagra w rezerwach