Koronawirus uderza w sport. Czarny scenariusz: Euro 2020 bez publiczności, odwołane igrzyska

PAP / Liu Kun/	PHOTOSHOT / Na zdjęciu: Pracownik chińskiego laboratorium bada próbki z koronawirusem
PAP / Liu Kun/ PHOTOSHOT / Na zdjęciu: Pracownik chińskiego laboratorium bada próbki z koronawirusem

Włosi odwołują dziś mecze, nie wiadomo co z Euro 2020 oraz Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio. Koronawirus zaczyna siać spustoszenie również w świecie sportu.

Premier Włoch Giuseppe Conte podjął w sobotę decyzję o odwołaniu trzech weekendowych spotkań Serie A - Interu z Sampdorią w Mediolanie, Atalanty z Sassuolo w Bergamo i Hellasu z Cagliari w Weronie. Wszystkie w miastach Lombardii. W niedzielę dołączył do nich mecz Torino - Parma w stolicy Piemontu - Turynie. Czyli w regionach, w których wykryto pierwsze w Europie poważne ogniska koronawirusa.

Trudno dziwić się zapobiegliwości premiera, bo w kraju narasta panika. W północnych Włoszech zdiagnozowano 132 zakażone osoby, dwie z nich zmarły. 11 gmin odcięto od świata i rozpoczęto w nich kwarantannę. Zamknięto tam obiekty publiczne, a mieszkańców poproszono o pozostanie w domach.

Chaos 

Serie A czeka chaos. Nowe terminy nie zostały wyznaczone i na razie nie wiadomo, kiedy władze ligi się tym zajmą.

Zobacz wideo: świetne interwencje Buffona w meczu z Milanem

Skoro odwołano mecz Torino z Parmą, to co z mającym się obyć za tydzień kluczowym meczem Juventusu z Interem? Włosi zastanawiają się, czy go odwołać, a może rozegrać przy pustych trybunach? W najczarniejszych scenariuszach mówi się nawet o zawieszeniu całego sezonu. Na pewno nie da się go przedłużyć - z powodu Euro 2020 rozgrywki muszą się skończyć do 24 maja.

Dodajmy, że w regionach Lombardii i Veneto odwołano spotkania na wszystkich poziomach rozgrywek, od Serie B po ligi amatorskie. Do szpitala z objawami zakażenia trafił jeden z piłkarzy, to 38-letni zawodnik drużyny Codogno z niższej ligi. Mężczyzna znajduje się w stanie poważnym, ale stabilnym.

Włosi odwołali również finał tenisowego challengera w Bergamo, mecze siatkówki, koszykówki, golfa i zawody pływackie.

To pierwsze tak radykalne decyzje dotyczące imprez sportowych w Europie. Wcześniej Światowa Federacja Lekkoatletyczna przełożyła o rok zaplanowane na marzec halowe mistrzostwa świata w Nankinie (miasto we wschodnich Chinach), a Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) zawody Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim w Yanqing. Władze Formuły 1 odwołały zaplanowane na 19 kwietnia Grand Prix Chin w Szanghaju.

Odwołane mecze Serie A to jedno, a już trzeba podejmować decyzje co zrobić z rewanżowym meczem Ligi Europy na San Siro w Mediolanie, między Interem a Łudogorcem Razgrad. Bułgarski klub wezwał w niedzielę UEFA i Inter do deklaracji gwarancji bezpieczeństwa dla swoich piłkarzy i 600 kibiców, którzy wykupili bilety. Ewentualnie do podjęcia natychmiastowej decyzji o rozegraniu meczu przy pustych trybunach lub przeniesienia go w inne miejsce.

Euro 2020 bez kibiców?

To z kolei rodzi pytania o czerwcowe Euro 2020, którego trzy mecze grupowe oraz jeden z ćwierćfinałów zostaną rozegrane w Rzymie. Zresztą zaraz się okaże, że koronawirus obecny jest również w innych państwach - organizatorach mistrzostw Europy. Skoro odwołano właśnie prestiżowe Światowe Targi Telekomunikacyjne Mobile World Congress (MWC 2020) w Barcelonie, to co np. z meczami Euro 2020 w Bilbao?

Ciężko wyobrazić sobie mistrzostwa Europy bez publiczności. Być może sytuacja zmusi UEFA do rozegrania jakichś spotkań na innych stadionach niż zaplanowane. Na pewno łatwiej przenieść mecz niż całą wielką imprezę. Dlatego dużo trudniejszą sytuację mają organizatorzy igrzysk olimpijskich w Tokio – nie da się ich przenieść ot tak, w inne miejsce.

Przewodniczący komitetu organizacyjnego igrzysk Yoshiro Mori zapewniał w ubiegłym tygodniu, że "igrzyska przebiegną w sposób bezpieczny dla sportowców i publiczności". Z drugiej strony japoński wirusolog Hitoshi Oshitani z Tokohu University, który doradzał WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) podczas epidemii SARS, nie ma złudzeń i powiedział na łamach "Japan Today" , że "gdyby igrzyska w Tokio miały zacząć się jutro, to w ogóle by się nie odbyły". Przypomniał, że Japonia jest obecnie drugim największym na świecie ośrodkiem epidemii po Chinach. Zakażonych jest tam 240 osób, dwie z nich zmarły.

Dodał, że na dziś nie ma żadnej efektywnej strategii powstrzymania wirusa. Igrzyska Olimpijskie rozpoczną się 24 lipca.

1 marca w japońskiej stolicy miał odbyć się za to maraton, do startu zgłosiło się 40 tysięcy biegaczy. Na razie nie ma decyzji o odwołaniu imprezy, choć organizatorzy starają się ograniczyć liczbę uczestników. Obiecali, że jeśli ktoś zrezygnuje teraz ze startu, to dostanie gwarancję miejsca na liście startowej w przyszłym roku. Tyle że ranga tego biegu akurat teraz jest ogromna, to jedna z ostatnich okazji na wywalczenie olimpijskiego minimum.

Oshitani ostrzega, że umieszczenie w pakietach startowych masek ochronnych oraz powszechnie dostępne środki do dezynfekcji rąk nie zabezpieczą przed koronawirusem. Ta walka musi zostać wygrana w laboratoriach.

Wygrana z poprzednią ogólnoświatową epidemią, czyli SARS, zajęła naukowcom 10 miesięcy. Teraz uczeni spekulują, że opracowanie szczepionki może potrwać 1,5 roku. Do wybuchu epidemii doszło w chińskim mieście Wuhan. Do tej pory zdiagnozowano już ponad 75 tysięcy przypadków koronawirusa, 2 tysiące osób zmarło wskutek choroby. Obecność wirusa potwierdzono w 26 krajach.

Źródło artykułu: