Szczecinianie mieli znakomitą okazję, by z terenu ostatniej ekipy ligi wywieźć nawet trzy punkty, lecz w doliczonym czasie gry drugiej połowy rzutu karnego nie wykorzystał Zvonimir Kozulj.
- Miałem wykonywać stałe fragmenty gry, więc wziąłem też piłkę przy rzucie karnym. Chciałem wziąć odpowiedzialność i zapewnić zwycięstwo drużynie. Tym razem się nie udało. Jestem rozczarowany, ale wiem, że taki jest futbol i myślę już do przodu. Nie chcę też się wcale usprawiedliwiać poślizgiem. Myślę, że każdy widział. Przez cały mecz zawodnicy mieli kłopoty z utrzymaniem się na murawie. Nie szukam wymówek. Nie strzeliłem tego karnego i biorę za to całą odpowiedzialność - przyznał Bośniak w rozmowie z oficjalnym portalem klubu z Pomorza Zachodniego.
26-letni pomocnik wystąpił po raz pierwszy od grudnia, kiedy to doznał kontuzji pachwiny. W styczniu przeszedł operację, a potem rehabilitował się. - Czułem się dobrze. Wracałem kilka tygodni do formy fizycznej. Wykonałem cały plan i mogłem wejść na boisko. Z tego jestem szczęśliwy. Oczywiście także rozczarowany tym, że przestrzeliłem rzut karny w doliczonym czasie - dodał.
Z jednej strony piłkarze Pogoni Szczecin mogą mówić o straconej szansie, bo gdyby wygrali w Łodzi, przesunęliby się na pozycję wicelidera. Z drugiej strony jednak ŁKS był bliski strzelenia im bramki, zwłaszcza w drugiej połowie.
- ŁKS jest w trudnym położeniu, więc robili co mogli, aby dopisać sobie jakiekolwiek punkty. Jest już po meczu i tego nie naprawimy. Przed meczem nie bralibyśmy takiego wyniku. Po spotkaniu trzeba powiedzieć, że ŁKS miał sytuacje bramkowe. My mieliśmy rzut karny w 90. minucie i jest niedosyt. Nie winimy Zvonimira. Każdemu z nas mogło się to zdarzyć. Bardzo chcieliśmy wygrać, a udało się tylko zremisować - przyznał Sebastian Kowalczyk.
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
Kapitan zespołu nie zamierza jednak rozpaczać z powodu straty dwóch punktów. Do końca sezonu jeszcze sporo meczów. Dobrze byłoby jednak wygrać w sobotę w Zabrzu z Górnikiem po dwóch bezbramkowych remisach.
- Nie ma sensu się załamywać po remisie w Łodzi. Jest kolejny mecz. Tym razem zremisowaliśmy z ostatnim zespołem, więc nie możemy być zadowoleni, ale na wyjazdach spisujemy się dobrze, więc w Zabrzu będziemy walczyć o zwycięstwo. Podnosimy głowę i próbujemy wrócić na zwycięską ścieżkę - dodał Kowalczyk.
Warto jednak zaznaczyć, że aż 22 z 27 punktów zabrzanie wywalczyli na własnym obiekcie. Dlatego w starciu z Pogonią powinno być ciekawie.