Jagiellonia Białystok wygrała 1:0 (0:0) ze Śląskiem Wrocław w meczu 26. kolejki PKO Ekstraklasy. Gol padł po rzucie karnym, który wzbudził spore kontrowersje. Sędzia podyktował go po niewielkim kontakcie Marka Tamasa z Przemysławem Mystkowskim. - To znaczy poczułem, że rywal ciągnie mnie za koszulkę, a że chyba nie dobiegłbym przez to do piłki, to po prostu upadłem - nie krył główny "bohater" akcji.
Cała sytuacja wywołała sporo negatywnych komentarzy. Piotr Celeban stwierdził przed kamerami Canal+, że jego zespół został skrzywdzony. Z kolei Krzysztof Mączyński powiedział dziennikarzom wprost o skandalu. Także zdecydowana większość kibiców uważa, że arbiter popełnił błąd. - Sędziowie oglądali to jeszcze w wozie VAR i podtrzymali decyzję, więc dla mnie to jest sprawa ewidentna - skomentował zaś ze śmiechem pomocnik Jagi.
Jagiellonia odniosła drugie zwycięstwo z rzędu, był to też jej trzeci kolejny mecz bez porażki. Dzięki temu udało jej się wskoczyć do górnej połowy ligowej tabeli i znowu pojawiła się możliwość walki o wyższe cele w tym sezonie. - Dlatego cieszę się z tych trzech punktów - zaznaczył Mystkowski.
Wychowanek białostockiego klubu nie krył też, że zwycięstwo nad wrocławianami było dużo ważniejsze niż styl i na tym skupiała się jego drużyna. - Tradycyjnie po strzeleniu gola skupiliśmy się na obronie i dowiezieniu tego wyniku. Fajnie, że w końcu udało się wygrać u siebie - zakończył.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: doznała kontuzji kolana i… Sama je sobie nastawiła!