Koronawirus. Obniżki pensji w Miedzi Legnica. Zarobki spadną o 50 procent

Newspix / Maciej Figielek / Na zdjęciu: piłkarze Miedzi Legnica
Newspix / Maciej Figielek / Na zdjęciu: piłkarze Miedzi Legnica

W obliczu panującej pandemii koronawirusa kluby szukają oszczędności gdzie tylko mogą. W Miedzi Legnica pensje zostaną zredukowane o 50 procent. Taka decyzja została zaakceptowana przez przedstawicieli klubu.

Na propozycję zarządu Miedzi Legnica pozytywnie zareagowali zarówno piłkarze jak i trenerzy pierwszego zespołu. - Jestem zbudowany postawą zawodników i sztabu szkoleniowego, którzy z dużym zrozumieniem i odpowiedzialnością podeszli do obecnej sytuacji - przyznał właściciel Miedzi Andrzej Dadełło, cytowany przez oficjalną stronę internetową klubu.

Koronawirus jest bardzo problematyczny dla całej gospodarki. Mocno wpływa także na sport. Kluby nie rozgrywają meczów, a więc są pozbawione ważnych źródeł dochodów (nie sprzedają biletów, nie są w stanie zrealizować części zobowiązań reklamowych, a ponadto, zagrożone są m.in. wpływy z praw do transmisji TV).

Jeżeli chodzi o Legnicę, to tam zawieszono też działalność wychowawczo-szkoleniową w Akademii Piłkarskiej Miedzi i klubowej bursie - łącznie dotyczy to blisko 400 dzieci. Problemy mają partnerzy i sponsorzy klubu, którego koszty są na "liniowym poziomie - składają się na nie m.in. opłaty stałe, ale też kontrakty zawodników i trenerów" - czytamy na miedzlegnica.eu.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Zgodnie z rekomendacją Pierwszej Ligi Piłkarskiej, legnicki klub zaproponował piłkarzom i trenerom obniżkę pensji o 50 procent. W imieniu sztabu szkoleniowego tę propozycję zaakceptował trener pierwszego zespołu Dominik Nowak. Z kolei z ramienia piłkarzy na tymczasowe zredukowanie wynagrodzeń przystał Grzegorz Bartczak, kapitan drużyny. Wcześniej odbyły się konsultacje.

- Widzimy co się dzieje dookoła, jaki wpływ ma koronawirus na gospodarkę, w tym także na firmy, które sponsorują Miedź. Jestem związany z Miedzią od 2013 roku. Przez ten czas klub i jego właściciel pan Andrzej Dadełło zawsze był i jest uczciwy wobec nas, a pensje zawsze były wypłacane na czas. Skoro teraz klub poprosił nas o pomoc, to nie wyobrażam sobie innego wyjścia, jak zgoda na zaproponowane rozwiązanie - przyznaje Bartczak.

Czytaj także:
Gerard Pique dołącza do wielkiej akcji gwiazd. "Musimy być zjednoczeni"

Manchester United rozbije bank dla Saula Nigueza. Ogromna kwota za Hiszpana

Komentarze (0)