Uratował Real, uratował Barcelonę, wyniósł Atletico na szczyt. Radomir Antić, czyli legenda

Getty Images / Mike Hewitt - FIFA / Na zdjęciu: Radomir Antić
Getty Images / Mike Hewitt - FIFA / Na zdjęciu: Radomir Antić

Jest jedynym trenerem w historii, który prowadził Atletico Madryt, Real i Barcelonę. Na dodatek w każdym z tych klubów Radomira Anticia wspominają znakomicie. I będą wspominać. Serb odszedł poniedziałek w wieku 71 lat.

Nigdy nie bał się rzucać ciężkich słów. Obrywali od niego najwięksi, w tym choćby Leo Messi. Jednego z hiszpańskich dziennikarzy nazwał nazistą, a podczas mistrzostw świata w RPA publicznie oskarżał sędziego o sprzyjanie rywalom. Nigdy jednak nikt nie mógł mu zarzucić, że nie zna się na tym, co robi, czyli na futbolu. Szkoleniowcem był wybitnym. Jak bardzo? Tak, że Radomira Anticia dobrze wspominają w każdym z trzech największych hiszpańskich klubów.

W poniedziałkowy wieczór Atletico Madryt przekazało bardzo smutną informację o śmierci Serba, który zmarł w wieku 71 lat. Z piłkarskiej Europy napłynęły kondolencje, zwłaszcza z klubów, w których pracował. Z Realu Saragossa, Realu Oviedo, Celty Vigo czy Partizana Belgrad, w którym spędził najwięcej lat w trakcie piłkarskiej kariery. Również z Luton Town - to właśnie w tym podlondyńskim mieście Antić kończył przygodę z boiskiem. Wkrótce zaczął nowe życie, trenerskie i to one przyniosło mu chwałę.

Ale kondolencje napłynęły także z Estadio Santiago Bernabeu i Camp Nou. Serb pracował w każdym z tych miejsc i zostawiał po sobie szacunek, który mu tam okazywano i będzie się okazywać już zawsze.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Piłkarze przeznaczyli fortunę na walkę z epidemią. "Ci wielcy stanęli na wysokości zadania"

- Był przede wszystkim dobrym człowiekiem. Troszczył się i rozmawiał z każdym piłkarzem, słuchał nas. Wiedzieliśmy, że on zrobi dla nas wszystko - wspomina go na łamach dziennika "Marca" były bramkarz Realu Paco Buyo. Być może takie podejście do zawodników miało największy wpływ na poprawę gry Królewskich po zatrudnieniu Serba.

Antić pojawił się na Bernabeu w marcu 1991 roku i był to skok na naprawdę głęboką wodę. Nie dość, że Real był po zaskakującej porażce w Pucharze Europy ze Spartakiem Moskwa, to na ławce trenerskiej zastępował legendarnego Alfredo di Stefano. Spisał się jednak znakomicie - pod jego wodzą Królewscy awansowali z 10. na 3. miejsce w tabeli La Liga.

To on odpowiada za rozwój kariery Fernando Hierro, którego przesunął z obrony do pomocy, co miało fundamentalny wpływ na karierę Hiszpana. Zyskał na tym nie tylko Real, ale także reprezentacja Hiszpanii. To także Antić nie bał się zaufać 21-latkowi ze Sportingu Gijon - z Asturii ściągnął Luisa Enrique, który wkrótce stał się gwiazdą Królewskich.

- Antić dał mi na boisku swobodę. Powiedział, że środek obrony to dla takiego piłkarza jak ja zbyt wygodna pozycja i że muszą brać na siebie większą odpowiedzialność. Przesunął mnie wyżej, dzięki czemu mam więcej miejsca, ale też bardziej wpływam na grę drużyny - tłumaczył w 1991 roku Hierro.

Z Realu odszedł już po roku, choć w nowym sezonie przegrał tylko dwa mecze, a wygrał aż czternaście. W 19 kolejkach.

Także w Barcelonie Antić zyskał sobie szacunek, choć pracował tam raptem kilka miesięcy. To jednak być może właśnie Serb uratował Dumę Katalonii przed gigantyczną katastrofą i spadkiem z najwyższej klasy rozgrywkowej. Przejął Barcelonę po Louisie van Gaalu, którego praca wystarczyła jedynie na 15. miejsce w tabeli.

Praca Anticia? Nie dość, że Serb mocno postawił na młodych Hiszpanów (Xavi, Iniesta, Puyol, Valdes), to Barcelona zakończyła sezon na szóstym miejscu, kwalifikując się do Pucharu UEFA. - Pracę w Katalonii wspominam bardzo ciepło, zwłaszcza współpracę z piłkarzami - przekonywał regularnie Antić.

Chwalili go wszyscy, także zawodnicy. Dlaczego więc odszedł? Latem 2003 roku na Camp Nou odbyły się wybory prezydenckie, które wygrał Joan Laporta. Nowy szef podziękował Anticiowi i postawił na Franka Rijkaarda. I trzeba uczciwie przyznać, że swojego ruchu nie żałował.

I choć w obu klubach wspominają go dobrze, to najlepsze wrażenie i największe sukcesy Antić osiągnął w Atletico. - To był architekt wspaniałych lat tego klubu - mówi o nim prezes Rojiblancos, Enrique Cerezo. Nie mija się z prawdą.

To właśnie pod jego wodzą drużyna zdobyła, po trwającej niemal 20 lat przerwie, mistrzostwo Hiszpanii. W tym samym sezonie (1995/1996) sięgnęła także po Puchar Króla. Antić zbudował wielką ekipę, z Diego Simeone, Roberto Solozabalem, Kiko, Panticiem czy Caminero. Pecha miał Roman Kosecki, który dosłownie minął się z Serbem i odszedł z Vicente Calderon przed rozpoczęciem sezonu.

Nie brakuje głosów, że największym sukcesem Anticia nie były jednak trofea, ale fakt, że przepracował w Atletico 3,5 roku. Nie były to bowiem czasy Cerezo, ale Jesusa Gila. Ekscentryczny prezes zmieniał trenerów jak rękawiczki (Alfredo Basile zwolnił podczas wywiadu w radiu!), sam potrafił wkraczać do szatni i ustalać skład. Nie oznacza to, że Serb nie został przez niego zwolniony.

Po raz pierwszy w 1998 roku, zastępując go Arrigo Sacchim. Już jednak w połowie kolejnego sezonu Gil znów zatrudnił Anticia. Ten uratował sezon, ale w czerwcu zastąpił go Claudio Ranieri. Co zrobił Gil gdy zwolnił Włocha? W marcu 2000 roku ponownie podpisał umowę z Anticiem. Tym razem Serb nie dotrwał jednak nawet do końca sezonu, a Atletico zleciało z ligi.

W czerwono-białej części Madrytu wszyscy pamiętają mu jednak znakomity sezon 95/96 i drużynę, która ogrywała Real i Barcelonę. Stworzył potwora, który pożerał każdego rywala. "Nigdy wcześniej i nigdy później Atletico nie grało tak pięknie, jak za jego kadencji" - przekonuje "Marca".

- Jestem zdruzgotany. Byłeś wielki pod każdym względem - tak żegna go legendarny hiszpański piłkarz Michel. - Wydobył ze mnie to, co najlepsze - dodaje wspomniany już Kiko. A Fernando Torres przekonuje: - Szanował każdego. Dlatego wszyscy będziemy go szanować już zawsze.

Kibice Atletico również są załamani. Gdy w dobie pandemii koronawirusa każda radosna informacja ma podwójne znacznie, śmierć Radomira Anticia także boli podwójnie.

Nie żyje mama Pepa Guardioli. Zmarła na koronawirusa. Czytaj więcej--->>>
Będzie obniżka wynagrodzeń w Serie A. Czytaj więcej--->>>

Komentarze (0)