#DzialoSieWSporcie. 22 lata i wystarczy. Arsene Wenger mówi "pas"

To nieprawdopodobne, ale faktycznie się wydarzyło: był trenerem drużyny 22 lata. I to drużyny z absolutnego szczytu. Jednak tego dnia nie wytrzymał już nacisków. - Czuję, że to właściwy czas, abym ustąpił pod koniec sezonu - oświadczył Arsene Wenger.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Arsene Wenger Getty Images / Tom Jenkins / Na zdjęciu: Arsene Wenger
Wiosna 2018 roku. Nastroje w północnym Londynie stają się coraz bardziej napięte. Kibice z lubością rozwieszają transparenty z wymownym hasłem: "Wenger out". Przekaz krótki, ale jakże klarowny.

Akcja trwa od miesięcy. I to nie tylko na stadionie domowym. Podczas wyjazdowego meczu ze Stoke nad obiektem przelatuje samolot. Doskonale widać treść ciągniętego przez niego baneru. "Wenger out - means out!!!" (Wenger odejdź - znaczy odejdź).

Kibice z powodu coraz słabszych wyników mają dość francuskiego szkoleniowca, który wcześniej zbudował potęgę ich klubu. 20 kwietnia 2018 roku dopinają swego. Arsene Wenger składa broń. Wydaje oświadczenie - to jego ostatni sezon w klubie.

ZOBACZ WIDEO: Reprezentantka Polski była podejrzana o zarażenie koronawirusem. "Wszystko wyglądało jak z jakiegoś horroru"

Ostatni taki 

- Każdy, kto kocha Arsenal, i każdy, kto kocha piłkę nożną, ma wobec niego dług wdzięczności. Trzy tytuły Premier League, w tym cały sezon bez porażki, siedem Pucharów Anglii i 20 kolejnych lat w Lidze Mistrzów to wyjątkowy rekord. Zmienił tożsamość naszego klubu i angielskiego futbolu dzięki swojej wizji gry - takimi słowami  Wengera żegna Stan Kroenke, właściciel klubu.

Wenger do klubu przybył w sierpniu 1996 roku. Klubu, który od 6 lat nie stał na ligowym podium. Od samego początku nie miał łatwo. Był jednym z pierwszych zagranicznych trenerów w lidze. W Arsenalu nigdy wcześniej nie zdecydowano się na kogoś spoza Wysp. Fakt, że przychodził z dalekiej Japonii, gdzie prowadził Nagoyę Grampus nie pomagał.

Mimo to wysoki, niepokojąco chudy przybysz, noszący do tego okulary w drucianych oprawkach przypominający bardziej księgowego niż trenera, szybko zaskarbił sobie szacunek.
Na zdjęciu: Arsene Wenger podczas swojego pierwszego sezonu w Arsenalu Na zdjęciu: Arsene Wenger podczas swojego pierwszego sezonu w Arsenalu
Nie bał się wprowadzać rewolucji. W składzie opartym o graczy "starej daty", dla których mecz był przede wszystkim 90 minutami walki, po którym można było się zrelaksować w barze, zaczął wprowadzać zasady zdrowego odżywiania czy odpowiedniej regeneracji. Szybko przylgnęła do niego ksywka "Profesor". Wenger od początku zaczął też sprowadzać młode talenty z całego świata. Jednym z jego pierwszych transferów był Patrick Vieira.

"Wkrótce jedna z najbardziej tradycyjnych i konserwatywnych angielskich instytucji piłkarskich zostanie przekształcona w model integracji rasowej i wielokulturowej. Byli pierwszym prawdziwie zglobalizowanym zespołem" - pisał Jason Cowley z Guardiana o wczesnych latach Wengera.

Francuz momentalnie odmienił zespół. Przez swoje pierwsze dziewięć lat zdobył trzy mistrzostwa oraz pięć wicemistrzostw. Tylko raz nie znalazł się w najlepszej dwójce Premier League - w swoim debiutanckim sezonie finiszował na trzecim miejscu. Z drugim Newcastle przegrał jedynie gorszym bilansem bramkowym.

Co zatem oczywiste, pozycja Francuza w klubie stała się niepodważalna. Fakt ten jednak, pod koniec jego przygody z zespołem, zaczął ciążyć fanom. Trudno bowiem zwolnić z klubu jego chodzącą legendę. Wenger decyzję tę musiał podjąć sam.

Grafika za SofaScore.com
Wraz z jego odejściem z Arsenalu skończyła się pewna epoka. Próżno bowiem dziś nie tylko w piłce nożnej, ale i całym profesjonalnym sporcie, szukać trenerów o podobnym stażu. Aktualnie najgłośniejszym takim nazwiskiem jest Gregg Popovich trenujący w NBA San Antonio Spurs od 1996 roku.

Rywale poszli naprzód, Arsenal został w miejscu 

Po świetnych pierwszych 9 latach, kolejne 13 było pasmem mniejszych bądź większych rozczarowań. Tylko jedno wicemistrzostwo i to w sezonie, gdy wszyscy potentaci byli w kryzysie, a po koronę sięgnęło Leicester. Poza tym łatka "wiecznie czwartego" i prześmiewcze memy z hasłami "4rsenal". Pod koniec pobytu Francuza w Londynie, nawet jednak znienawidzone czwarte miejsce okazało się poza zasięgiem.

Czy Wenger nagle zapomniał jak prowadzić klub? Problem jest dużo bardziej złożony. Jedną z jego składowych była bez wątpienia niechęć szkoleniowca do wydawania pieniędzy. Do końca chciał wierzyć w swoją filozofię opartą na młodych talentach.

Dość powiedzieć, że gdy w sezonie 2003/2004 ustalił nowy rekord transferowy klubu kupując z Sevilli Jose Antonio Reyesa za 20 milionów euro, to rekord ten przetrwał... kolejne 10 lat! Dopiero w 2013 roku przebił go Mesut Oezil pozyskany za 47 milionów. Do dziś drożsi byli tylko Alexandre Lacazette (53 mln), Pierre-Emerick Aubameyang (63 mln) oraz Nicolas Pepe (80 mln).

Podejście Wengera świetnie obrazuje również anegdota przytoczona przez Martina Keowna, który 11 lat reprezentował barwy "Kanonierów".

- Pewnego dnia klub próbował kupić obiekt treningowy od Uniwersytetu Londyńskiego, najpierw go na jakiś czas wynajmując. Gdy Wenger zobaczył warunki umowy, poszedł do farmera, który był właścicielem ziemi obok, i kupił ją od niego za pół ceny - wspomina.

Sam Wenger nie ukrywał nigdy, że nie podobają mu się sumy, które są wydawane przez kluby. Nawet po zakończeniu swojej przygody z Arsenalem wciąż ma duży żal do Manchesteru City, który według niego grał nie fair, a który wyjątkowo upodobał sobie wykupywanie piłkarzy właśnie z północnego Londynu.

- Wierzę, że sport polega na próbie wygrywania poprzez przestrzeganie zasad. Świętujemy sukcesy, ale tylko wówczas, gdy wiemy, że zwycięzcy przestrzegają zasad. Jeśli nie ma szacunku, to nie jest prawdziwy sport. Tabela zawsze powiązana jest z kwotami, jakie kluby wydają na piłkarzy - mówił podczas gali Laureus Sports Awards.

Francuz od samego początku chciał budować drużynę w oparciu o szkolenie i wyszukiwanie talentów. Jednak to, co początkowo było jego siłą, z czasem stało się przekleństwem.

Wenger po raz ostatni poprowadził Arsenal 13 maja 2018 roku w wygranym meczu z Huddersfield Town (1:0). Tydzień wcześniej pożegnał się z fanami podczas ostatniego meczu domowego. Gdy przemawiał, na murawie obecnych było wiele jego byłych gwiazd jak Robert Pires, Freddie Ljungberg, Martin Keown, Kanu czy Sol Campbell.



Inne teksty z serii #DzialoSieWSporcie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×