PKO Ekstraklasa. Raków Częstochowa chce walki nawet o grupę mistrzowską

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: piłkarze Rakowa Częstochowa
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: piłkarze Rakowa Częstochowa

- Możliwe, że na początku mecze ekstraklasy będą rozgrywane na innej intensywności, niż normalnie. Drużyny mogą odczuwać w końcówkach spotkań dodatkowe problemy - przewiduje w rozmowie z WP SportoweFakty drugi trener Rakowa Częstochowa Goncalo Feio.

Piłkarze ekstraklasy są w euforii, bo wreszcie - po wielotygodniowej przerwie - pozwolono im wrócić do grupowych treningów. Czy jednak w niecały miesiąc zdążą odbudować formę? Jaki będzie tak naprawdę poziom ligowych widowisk po powrocie do rywalizacji?

Ekstraklasa ma wrócić na boiska 29 maja. Ligowe zmagania otworzy starcie Śląska Wrocław z Rakowem Częstochowa. W ekipie beniaminka są przekonani, że zdążą do tego momentu z przygotowaniem drużyny.

- Z jednej strony to krótki czas. Zwłaszcza, że na początku trenować można tylko w grupach. Natomiast jestem zdania, że w okresie domowej izolacji, mimo tych wszystkich trudności, udało się utrzymać piłkarzy w satysfakcjonującej formie. Część przygotowania motorycznego udało się zrobić indywidualnie. Może nie jest to forma optymalna, ale wierzę w to, że uda się do końca maja przygotować zespół do rozegrania reszty sezonu - ocenia Goncalo Feio, drugi trener Rakowa Częstochowa.

ZOBACZ WIDEO: Powrót PKO Ekstraklasy namiastką normalności. "Piłka nożna ma duży oddźwięk w społeczeństwie"

Ostrzega jednak, że po dwóch miesiącach przymusowej stagnacji piłkarze ekstraklasy mogą nie być do końca sobą. - Możliwe, że na początku te mecze będą rozgrywane na innej intensywności, niż normalnie. Być może drużyny będą odczuwać w końcówkach spotkań dodatkowe problemy, które wcześniej im nie doskwierały. Ale sytuacja jest wyjątkowa i każdy zespół musi przygotować swój własny plan, jak sobie z nią poradzić - dodaje.

Po przerwie piłkarze wybiegli na boiska treningowe z taką energią, jakby ktoś ich wypuścił z karceru. - Cieszę się, że wszystkim w Rakowie udało się uniknąć wirusa. To tylko utwierdza nas w przekonaniu, że podejmowaliśmy odpowiednie działania, trzymając się dyscypliny. Teraz dostajemy za to nagrodę i cieszymy się z powrotu do treningów. Bo głód piłki był duży - przyznaje Feio.

Nie znaczy to, że wszystko wróciło do normalności. Zasad dotyczących bezpieczeństwa jest tyle, że niełatwo skoncentrować się w tym wszystkim tylko na futbolu. Zanim przystąpi się do kopnięcia piłki, zawodnik może się poczuć niczym chirurg przed operacją - dezynfekcja, rękawiczki, itd. - Łatwiej, niż wpaść w paranoję, jest wpaść w lekceważenie - ostrzega jednak Feio. - Uważam, że piłkarze są przykładem dla wielu ludzi, więc muszą pamiętać o społecznej odpowiedzialności. Jeżeli są zasady, to trzeba ich przestrzegać.

W Rakowie podchodzą do tego nawet poważniej, niż wymaga tego rządowe rozporządzenie. Tam wyraźnie zastrzega się, że trenerzy nie muszą zasłaniać twarzy. - U nas ten protokół jest bardzo szeroki - wskazuje Feio. - Tak, by zachować wszelkie środki ostrożności. Trenerzy podczas zajęć mają maski i rękawiczki. Sprzęt jest dezynfekowany po każdych zajęciach. Organizujemy też pracę tak, by poszczególne grupy nie miały ze sobą styczności. To kwestia dyscypliny i odpowiedzialności. Za siebie, najbliższych, ale też drużynę i klub.

Dopiero od 10 maja dozwolone będą treningi całą drużyną. - Nawet jednak trenując w grupach, czujemy przypływ pozytywnej energii i chęci do działania. Fajne jest to, że jasno jest określony harmonogram powrotu ligi, bo to daje cel, do którego dążymy - podkreśla Portugalczyk. - Bez tego trudniej byłoby próbować utrzymywać piłkarzy w formie. Cały czas na to liczyliśmy, że jednak sezon uda się dokończyć na boisku.

W Rakowie od samego początku głośno mówiono o potrzebie powrotu do ligowej piłki, nawet w warunkach epidemii. Choć akurat klub z Częstochowy w sytuacji anulowania dalszej rywalizacji miałby już zapewnione utrzymanie. Teraz może jednak walczyć o coś więcej. - Jakiekolwiek by były podjęte decyzje, na naszą korzyść lub nie, to zgodnie z duchem sportu powinno się to rozstrzygać na boisku. Jeśli tylko jest taka możliwość. Piłka to nie jest tylko nasza praca, ale i pasja, dlatego chcemy normalnie rywalizować - wskazuje Feio.

W zespole beniaminka wciąż marzą o pierwszej ósemce. - Skoro mamy jeden punkt straty, to celem powinien być awans do niej. Trudno byłoby udawać, że nie spoglądamy w kierunku tej pierwszej ósemki. Natomiast należy pamiętać, że takim bazowym celem na ten sezon jest dla Rakowa utrzymanie - zastrzega Portugalczyk. - Raków po ponad dwóch dekadach przerwy wrócił do ekstraklasy i najważniejsze dla zespołu jest pozostanie w niej. Trzeba być pokornym.

Zobacz takżePKO Ekstraklasa. Piłkarscy agenci mają monopol w Trójmieście

Zobacz takżePKO Ekstraklasa. Ireneusz Mamrot może poprowadzić Arkę Gdynia. "Rozmowy trwają"

Komentarze (1)
avatar
Chrisrks
10.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lekka niepewność co do formy na pewno jest. Grunt,że karuzela zaczyna się kręcić. Celem było utrzymanie Ekstraklasy ale Raków stać na górną ósemkę.Ave Racovia!