[color=black]Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Przedłużył pan kontrakt z Lechią Gdańsk. Czy rozmowy były trudne?
[/color] Michał Nalepa, piłkarz Lechii Gdańsk: Już jakiś czas temu otrzymałem informację, że klub chce przedłużyć ze mną umowę i tak naprawdę nie negocjowaliśmy za długo. Raczej były to krótkie rozmowy i szybko doszliśmy do porozumienia.
A czy nie korciło pana, aby spróbować raz jeszcze swoich sił za granicą?
Wiadomo, że każdy ma swoje marzenia i chce grać na jak najwyższym poziomie. Poprzez dobre występy taka szansa może się jeszcze nadarzyć.
W ostatnich kilkunastu miesiącach udało się panu przejść z roli piłkarza niechcianego do kluczowego zawodnika. Czy również obecna pozycja w zespole miała wpływ na chęć przedłużenia umowy?
Na pewno też, bo grając w klubie kilka lat wiem, jak wszystko wygląda. To było dla mnie naturalne i nie zastanawiałem się długo nad ofertą - po prostu podpisałem kontrakt z Lechią Gdańsk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski założył maseczkę i... popełnił błąd. Celowo
[color=black]Dużo o Lechii mówiło się w kontekście jej problemów. Czy kibice mogą odbierać ten ruch jako potwierdzenie tego, że wszystko idzie w dobrą stronę?
[/color] Przypadek każdego zawodnika trzeba rozpatrywać indywidualnie. Ja jestem zadowolony z tego, że robię postępy w Lechii i moja gra z meczu na mecz wygląda lepiej. Ponadto czuję się coraz pewniej i myślę, że w dalszym ciągu będę szedł w górę i na boisku będzie to wyglądało coraz lepiej.
Jak oceni pan pierwsze treningi po przerwie spowodowanej koronawirusem? Buzie się cieszyły czy mięśnie płakały?
Bardziej buzie się cieszyły. Bardzo fajnie było zobaczyć ponownie chłopaków uśmiechniętych, zadowolonych i zaangażowanych w treningi. Zaczęliśmy już zajęcia w pełnych grupach i można szlifować formę. We wtorek mieliśmy grę jedenastu na jedenastu i tego nie zastąpi zwykły trening. Trzeba poczuć boisko, piłkę, przeciwnika i fajnie, że do tego wracamy.
Czyli na nowo poczuliście, że jesteście piłkarzami?
Zgadza się, można tak powiedzieć.
Co dało się zrobić w domu w tym czasie? Czy któreś z ćwiczeń najbardziej lub najmniej przypadło panu do gustu?
Podczas przerwy zauważyłem, że polubiłem bieganie. Nigdy nie ciągnęło mnie do tego podczas rozpisek świątecznych, bo robiliśmy to bardziej z musu. Teraz wyjście z domu było prawdziwą przyjemnością. Poza tym mieliśmy treningi siłowe, piłkarskie i biegowe. Utrzymywaliśmy formę w każdym aspekcie.
Czy mimo wszystko od strony fizycznej można to w pewien sposób porównać do okresu po kontuzji?
[color=black]Nigdy nie miałem tak długiej przerwy w grze. Myślę, że nie można tego porównywać. Wracamy i każdy dzięki treningom, które mieliśmy podczas kwarantanny, podtrzymywał formę. Podczas treningów grupowych widać, że wszyscy jesteśmy w dość dobrej formie.
[/color] Jest pan zawodnikiem, który na boisku wsadza głowę tam, gdzie kto inny bałby się włożyć nogę. Czy wobec tego ta przerwa upłynęła w pewien sposób na regeneracji od strony fizycznej?
Na początku tak było. W moim przypadku mikrourazy minęły po około dziesięciu dniach i ogólnie wtedy mogło się to wszystko skończyć. Troszeczkę się to jednak przeciągnęło i ci, co mieli nawet cięższe i poważniejsze kontuzje, dużo zyskali. Tym samym zawodnicy, którzy nie byli pewni, czy w tym sezonie jeszcze wybiegną na boisko, nie stracili żadnych meczów i teraz będą mogli w nich zagrać.
Czy była jakakolwiek możliwość wprowadzania nowych piłkarzy do szatni podczas przerwy?
Nie mieliśmy ze sobą większego kontaktu, bo stosowaliśmy się do zaleceń sztabu i nie mogliśmy się ze sobą spotykać. Za to teraz jest okazja do uzupełnienia wszystkich braków komunikacyjnych, które miały miejsce na kwarantannie.
Jesteście jednymi z nielicznych w Polsce, którzy zdążyli już zagrać przy pustych trybunach. Czy da się wykrzesać podczas meczu z siebie tyle co w normalnych okolicznościach?
My mamy bardzo fajnych kibiców i jak są z nami, czujemy ich doping i są naszym dwunastym zawodnikiem. Mecz przeciwko Piastowi Gliwice był trochę inny od wszystkich, choć nie wyglądało to tak, jak podczas sparingu na zgrupowaniu. Jesteśmy profesjonalistami i musimy się skupić na prostokącie i zielonej trawie, która jest na środku, a nie koncentrować się na tym, co nas otacza.
Po przerwie zaczynacie grę od meczu z Arką Gdynia. Czy tak długie oczekiwanie na derby ma jakieś znaczenie dla waszej drużyny?
Nie mieliśmy wpływu na to, czy będziemy grali za tydzień, czy - jak się ostatecznie okazało - za dwa miesiące. Mieliśmy natomiast wpływ na to, co będziemy robić. Podzieliśmy ten czas na krótsze okresy i skupialiśmy się na tym, jaki trening przeprowadzić. Z takim podejściem czas szybciej mija. Ja żyłem z dnia na dzień i nie wybiegałem w przyszłość. Teraz się to nie zmieniło. Bardzo się cieszę z tego, że zaczęliśmy treningi grupowe i dodatkowo z piłką. Co będzie za trzy tygodnie? To będzie już następny etap.
Arka Gdynia zazwyczaj przy okazji derbów zmieniała trenerów, teraz zrobiła to dwa razy. Czy utrudnia wam to przygotowania w jakikolwiek sposób?
Nie. Teraz koncentrujemy się na sobie i na naszej formie, a nie na rywalach. Wiemy, że niektórzy mają większe problemy, inni mniejsze. My chcemy być w optymalnej formie, dyspozycji fizycznej i technicznej i w taki sposób podchodzimy do najbliższego spotkania.
Czeka was teraz mały okres przygotowawczy nie tylko do końcówki sezonu, ale być może do kolejnych rozgrywek. Czy to jakiś problem?
Każdy jest teraz spragniony gry i cieszymy się z tego, że mecze będą rozgrywane jak najczęściej. Ja zawsze powtarzam, że mogę grać co trzy dni i to dla mnie na rękę. Tyle trenowaliśmy bez piłki, i na siłowni, że to będzie dla mnie czysta przyjemność. Nie mogę się doczekać gry, nawet jeśli będziemy grać bardzo często.
[color=black]Skoro jesteście tak spragnieni gry, to w pierwszych meczach można się spodziewać rekordowej liczby przebiegniętych kilometrów na boisku?
[/color] Zobaczymy jak będzie, bo wcześniej też każdy się przygotowywał do meczów. Jeśli chodzi o przebiegnięte kilometry powinno być więc podobnie.