PKO Ekstraklasa. Rafał Pietrzak. Trzeba mieć mocny charakter, żeby coś osiągnąć

- Gdziekolwiek bym nie był i cokolwiek by się nie działo, próbuję wyciągnąć pozytywy - powiedział Rafał Pietrzak, którego start kariery nie był usłany różami. Piłkarz po grze w Belgii wrócił do Polski i buduje swoją pozycję w Lechii Gdańsk.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Rafał Pietrzak (przy piłce) Newspix / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: Rafał Pietrzak (przy piłce)
Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Przyszedł pan do Lechii i chwilę później zakończono sezon w Belgii. Czy wobec tego uważa Pan, że również z tego względu był to dobry ruch?

Rafał Pietrzak, piłkarz Lechia Gdańsk: Z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że to była dobra decyzja. Wobec sytuacji związanej z koronawirusem cieszę się, że nie muszę tego wszystkiego przeżywać zagranicą.

Jak na taki stan rzeczy zareagowali pana koledzy z Royal Excel Mouscron?

Rozmawiałem z nimi tydzień temu i przede wszystkim pytałem o kwestie związane z sytuacją klubu, bo wcześniej Royal Excel miał problemy. koledzy mówili, że czekają przede wszystkim na oficjalne informacje ze strony tamtejszego związku. Obecnie wszystko idzie w kierunku wcześniejszego zakończenia sezonu. Dotychczas zawodnicy trenowali indywidualnie w domach.

Czy po tym ruchu w Belgii, związanym z zakończeniem rozgrywek, spodziewał się pan tego, że wrócimy do gry w Polsce?

Tak, u nas chyba każdy chce grać i wszystko zmierza w tym kierunku, żebyśmy zaczęli wznawiać rozgrywki ligowe. Mam nadzieję, że zrealizujemy plan powrotu do rozgrywek i będziemy mogli grać o punkty.

ZOBACZ WIDEO: Powrót PKO Ekstraklasy namiastką normalności. "Piłka nożna ma duży oddźwięk w społeczeństwie"

Zdążył pan w ogóle poznać Gdańsk po przyjeździe tutaj, czy przez pandemię to jeszcze przed panem?

Niestety nie mieliśmy zbyt wielu okazji do zwiedzania miasta. Praktycznie od razu po naszym przyjeździe rozpoczęła się pandemia i z tego powodu siedzieliśmy w domu. Nie było na to czasu, ale to jeszcze przede mną.

Jak wyglądała kwestia mobilizacji do kolejnych treningów, gdy nie było wiadomo co z ligą? Trudno było w warunkach domowych utrzymać odpowiedni reżim?

Sztab szkoleniowy przygotował nam odpowiednie treningi i stale byliśmy monitorowani. Nie było tutaj możliwości, żeby sobie coś odpuścić. Cały czas trenowaliśmy i zdawaliśmy relacje z tego, co robimy. Sztab szkoleniowy zadbał o to, żebyśmy się nie nudzili i mamy nadzieję, że będziemy dobrze przygotowani.

Szybko zyskał pan zaufanie trenera Piotra Stokowca. Czy na takim etapie, tuż po przyjściu do klubu, jest to szczególnie ważne dla piłkarza?

Rozmawiałem z trenerem Stokowcem przed przyjściem do Lechii i powiedział mi, czego będzie ode mnie oczekiwał i jaka będzie moja rola. Wiedziałem wcześniej, jak wygląda sytuacja. Dzięki takiemu podejściu do tego tematu, zdecydowałem się przyjść do Lechii.

Od razu było wiadomo, że o miejsce w składzie będzie pan rywalizował przede wszystkim z Filipem Mladenoviciem. Teraz mówi się, że nie przedłuży on kontraktu. Czy dzięki temu pańskie akcje rosną?

Wiadomo, że Filip jest dobrym zawodnikiem. Wydaje mi się, że należy do trzech najlepszych w Ekstraklasie. Wcześniej, jak grałem w Wiśle Kraków, również go obserwowałem i wiem doskonale, że jest to dobry zawodnik. Szkoda że prawdopodobnie odchodzi, bo to wartościowy zawodnik dla nas, a takich potrzebujemy chcąc grać o najwyższe cele. Zobaczymy, jak będzie. Ja jestem przygotowany do tego, by "wejść w jego buty". Jeśli jednak zostanie, to skorzysta na tym cała drużyna, bo rywalizacja jest potrzebna.

Rozgrywki w Polsce wstrzymano w specyficznym momencie, tuż po meczu Pucharu Polski, przed derbami. Czy zdążyliście choć na chwilę poczuć napięcie przed meczem z Arką?

Nikogo nie trzeba motywować przed takimi meczami. Każdy, kto grał w derbach, wie, z czym to się je. Wszyscy czekamy na ten mecz, bo wiemy, ile on znaczy dla nas, dla kibiców i całego klubu. Przygotowujemy się do tego, by wyjść na derby i wygrać.

Czy to dobrze, że zaczniecie od spotkania o takim kalibrze?

Każdy mecz jest ważny. To są derby i musimy wygrać, ale żeby powalczyć o coś w lidze, trzeba zwyciężać w każdym spotkaniu. To dla nas priorytet.

Czy przez pryzmat choćby derbów Krakowa można sobie wyobrazić taki mecz bez kibiców?

Granie takiego meczu bez udziału publiczności to najgorsze, co może być. Atmosfera meczów derbowych to coś zupełnie innego i bardzo żałuję, że zagramy bez publiczności.

A i na takich meczach kluby budują swoje budżety.

Dokładnie tak, zwłaszcza mecze derbowe, czy klasyki przyciągają kibiców. Dlatego szkoda, że tak się to ułożyło. Ja teraz tylko czekam na wznowienie rozgrywek. Z biegiem czasu kibice wrócą na stadion.

Patrząc na tabelę wygląda na to, że musicie zrobić jeszcze kilka kroków, by zapewnić sobie ósemkę. Czy dla pana to podstawowy cel, czy jednak w głowie przychodzą myśli o pucharach?

My skupiamy się na każdym meczu, który mamy do rozegrania i później będziemy myśleć o następnym. Jest niewielka różnica w górnej części tabeli, ale nie mamy też dużej przewagi nad zespołami, które są za nami. Najważniejsze jest wygrywanie. Jak zrobimy swoje, pójdziemy w górę. Czekamy też na przeciwnika w Pucharze Polski, gdzie chcemy obronić tytuł.

Pana kariera układa się bardzo dziwnie. W teoretycznie najlepszym dla piłkarza wieku był pan zawodnikiem grającym w I lidze lub rezerwowym w Wiśle. Co się tak naprawdę stało w sezonie 2018/19, że nagle wszystko "odpaliło" i zadebiutował pan w reprezentacji?

Ciężko powiedzieć. Ja jestem takim typem człowieka, że gdziekolwiek bym nie był i cokolwiek by się nie działo, próbuję wyciągnąć pozytywy. Cieszę się, że po okresie, w którym miałem zerwany mięsień Achillesa, wróciłem do treningów w Wiśle Kraków. Później, w Zagłębiu Lubin, grałem głównie w rezerwach, ale mecze grane co tydzień pozwoliły mi na powrót do odpowiedniej formy i rytmu meczowego. Gdy przychodziłem do Wisły Kraków wszystko tak się poukładało, że dostałem szansę występów. Wykorzystałem ją i byłem przygotowany do gry od początku. Z meczu na mecz czułem się coraz pewniej i cieszę się z tego, że tak to wyszło. Oby tak było dalej.

Czy w poprzednich latach, czy w pierwszoligowym GKS-ie Katowice, czy już w Wiśle nie zdarzały się momenty, w których pojawiała się u Pana rezygnacja?

Nie. Silniejsza była chęć powrotu po kontuzji. Chciałem znowu grać. Gdybym się poddał w takim momencie, nie grałbym w piłkę. To duże wyrzeczenie i trzeba mieć mocny charakter, żeby coś osiągnąć. Ja jestem pozytywny, cały czas się nakręcałem, by wrócić i by wszystko było dobrze. Cieszę się, że moja ciężka praca została doceniona.

Czy wobec tego czuje się pan w pewnym stopniu motywacją dla piłkarzy, którzy w wieku 23 lat marzą o wielkiej piłce, a grają w I lidze?

Jest wielu zawodników, którzy poradziliby sobie w PKO Bank Polski Ekstraklasie, a grają w Fortuna I Lidze. Czasami to kwestia szczęścia, w innym przypadku ktoś komuś nie dał prawdziwej szansy. Każdy idzie swoją drogą. Ja skupiałem się na tym, na co miałem wpływ. Cieszę się, że w moim przypadku tak to się potoczyło.

Jeszcze niedawno był pan powołany do reprezentacji. Czy przesunięcie Euro na 2021 rok to w kontekście kadry to duża szansa dla pana?

Skupiam się na tym, by wywalczyć miejsce w składzie Lechii Gdańsk i przede wszystkim grać. W Wiśle Kraków występując regularnie otrzymałem powołanie do reprezentacji. Myślałem, że jak pójdę do ligi zagranicznej, wszystko pójdzie do przodu. Mimo regularnych występów w Belgii, ostatecznie powołanie nie przyszło. Nie mogę skupiać się na myśleniu o reprezentacji. Chcę grać w klubie i gdy dostanę powołanie, będę zadowolony. Jeśli nie - dalej będę robił swoje i ciężko pracował na to, by w Lechii grać jak najlepiej.

Czytaj także: 
VAR będzie używany w trakcie spotkań PKO Ekstraklasy 
Kolejny klub chce kupić Michała Karbownika

Czy Rafał Pietrzak wróci do reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×