Kluby znalazły się w całkowicie nowej rzeczywistości, a na epidemii koronawirusa najwięcej tracą te, które dotąd mogły się poszczycić najwyższą frekwencją.
- Sezon mamy dokończyć bez publiczności, a w klubie zakładamy, że taka sytuacja może potrwać nawet i do końca grudnia. Trzy czwarte meczów bez kibiców w roku to około 12 milionów złotych strat dla Lecha - przyznał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" prezes Karol Klimczak.
"Kolejorz" jak mało kto odczuje brak wpływów z tzw. dnia meczowego. - To sprzedaż biletów, karnetów, do tego sprzedaż stref premium. Mamy biznes obecny na stadionie, który kupuje skyboxy. W tym sezonie planowaliśmy około 5,5 miliona złotych przychodu ze stref premium - dodał sternik.
Ta ostatnia suma zostanie zredukowana do 2,5 mln. To pieniądze, które Lech zarobił jeszcze zanim zawieszono rozgrywki.
Duże ubytki klub odczuje też w działalności handlowej. - Kibice przyjeżdżali na stadion, na którym mamy swój duży sklep, najważniejsze miejsce naszego obszaru handlowego. Do tego inne punkty z kilkudziesięcioma tysiącami przychodu ze sprzedaży pamiątek. Generalnie handel i wycieczki na stadionie, bo też oferujemy jego zwiedzanie, to w naszym przypadku rocznie ponad 7 milionów złotych przychodu - wyliczył Klimczak. W obecnych realiach ta gałąź dla klubowi tylko 2,5 mln.
Czytaj także:
Strata kolejki na kole fortuny, dwunasty zawodnik na boisku i kuriozalne derby Sokoła Elektromisu Pniewy z Wartą Poznań
Manuel Arboleda nie zapanował nad palcem i został znokautowany. Potężna awantura na meczu Polonia Warszawa - Lech Poznań
ZOBACZ WIDEO: Polski trener mówi o powrotach piłkarzy, którzy przeszli COVID-19. "Bez maksymalnych obciążeń nawet przez 6 tygodni"