Koronawirus. Ghański piłkarz spędził 74 dni na lotnisku w Indiach. Wszystko przez blokadę lotów

Twitter / Iamrahulkanal / Na zdjęciu: Juan Muller
Twitter / Iamrahulkanal / Na zdjęciu: Juan Muller

Ghański piłkarz Juan Muller na 74 dni uczynił z międzynarodowego lotniska w Bombaju swój dom. Wszystko przez blokadę połączeń lotniczych w Indiach. - Musiałem myśleć jak żołnierz i jakoś przetrwać - powiedział Muller.

Epidemia koronawirusa to nie tylko miliony chorych na COVID-19 na całym świecie. Wielu ludzi ze względu na zamknięcie granic i zamrożenie ruchu lotniczego miało problemy, by wrócić do swoich krajów. Ghański piłkarz Juan Muller na taką możliwość czekał 74 dni. Przez ten czas mieszkał na lotnisku. Mógł poczuć się jak bohater filmu "Terminal", grany przez Toma Hanksa. Mullerowi jednak nie było do śmiechu.

23-latek w Indiach był od listopada 2019 roku. Grał dla klubu ORPC ze stanu Kerala. Gdy wybuchła światowa pandemia koronawirusa, Muller chciał wrócić do rodzinnej Ghany. Wybrał się do Bombaju, skąd miał wylecieć do afrykańskiego kraju. Lot był zaplanowany na 30 marca. Muller szukał noclegu, ale wszystkie hotele i akademiki były zamknięte.

Policjanci doradzili mu, aby udał się na lotnisko. Tam z racji blokady połączeń międzynarodowych i wstrzymania ruchu lotniczego został na 74 dni. Międzynarodowe lotnisko okazało się jego domem. - Jestem sportowcem, więc musiałem myśleć jak żołnierz i jakoś przetrwać - powiedział Muller, którego cytuje portal indiatoday.in.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Rosjanie prowokują Cristiano Ronaldo

- Na lotnisku przebywałem tam, gdzie mogłem znaleźć dla siebie miejsce. Pomagali mi urzędnicy, osoby sprzątające i pracownicy linii lotniczych. Dzięki nim miałem jedzenie, koce. Dawali mi pieniądze i dbali o moje samopoczucie - dodał Muller.

Ghańczyk czerpał inspirację z Toma Hanksa. - Budziłem się wcześnie rano, brałem prysznic. Szybko zabrakło mi pieniędzy, gdyż na lotnisku jest wszystko drogie. Każdego dnia była ta sama rutyna i obserwowałem niebo oraz samoloty ratownicze. Miałem nadzieję, że pewnego dnia też polecę. Każdego dnia myślałem, że blokada zostanie zniesiona - stwierdził.

Gdy jego telefon został uszkodzony, jeden z urzędników dostarczył mu inny model. Dzięki temu mógł pozostać w kontakcie z rodziną w Ghanie. Gdy lotnisko zostało otwarte i zaczęły odbywać się krajowe loty, ktoś doradził mu, żeby zaczął tweetować o swojej sytuacji i szukał pomocy.

W ten sposób znalazł rozwiązanie swojego problemu. Na lotnisko przyjechał Rahul Kanal, który pomógł Ghańczykowi. To on zakwaterował go w hotelu. Z piłkarzem skontaktował się ghański rząd, który próbuje zorganizować mu lot do kraju.

Czytaj także:
Bundesliga. Robert Lewandowski: Szczyt formy jest przede mną
PKO Ekstraklasa. Wisła Kraków - Legia Warszawa. Klasyk dla Wojskowych! Legia mistrzem sezonu zasadniczego

Komentarze (2)
avatar
yes
8.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"uczynił z międzynarodowego lotniska w Bombaju swój dom" - raczej jemu uczyniono. Wolałby pewnie pobiegać po Ghanie, niż plątać się po/na indyjskim lotnisku w Mumbaju („Mumbaj” to główna polska Czytaj całość
avatar
Umit Karan
8.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie lepiej brzmi Ghanijski piłkarz?