W marcu , nie zważając na panującą na Wyspach Brytyjskich kwarantannę, zdecydował się wybrać na przejażdżkę swoim Range Roverem.
Piłkarz nie dość, że złamał wówczas zasady panujące w związku z epidemią koronawirusa, to dodatkowo zaliczył stłuczkę z dwoma innymi zaparkowanymi pojazdami.
24-latek szybko przeprosił za swój wybryk, jednak policja nie zamierzała odpuszczać sprawy. W wyniku śledztwa prowadzonego przez funkcjonariuszy z West Midlands, Grealish został oskarżony o prowadzenie auta bez należytej ostrożności oraz fakt, że nie zgłosił kolizji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielki błąd bramkarza. Za chwilę padł gol
"Dochodzenie rozpoczęło się po tym, jak otrzymaliśmy doniesienie o uderzeniu auta w inne zaparkowane pojazdy oraz ucieczce pieszo kierowcy. 24-latek z Barnt Grent w Worcestershire otrzymał pocztowe wezwanie do stawienia się w sądzie w Birmingham 25 sierpnia" - można przeczytać w oficjalnym oświadczeniu policji.
Grealish podkreśla natomiast, że żałuje całego zajścia. - Od razu wiedziałem, że muszę wyjść i przeprosić. Nie chciałem chować się za klubowym oświadczeniem - powiedział.
- Jestem teraz wystarczająco dorosły i dojrzały, by wiedzieć, że popełniłem błąd. Wiem, że jestem piłkarzem, ale nadal jestem też człowiekiem. Wszyscy popełniamy błędy. Ja wiem, że taki popełniłem - dodał.
Czytaj także:
- Puchar Włoch. Arkadiusz Milik wspomina decydujący rzut karny. "Nie byłem sam"
- Bundesliga. Robert Lewandowski wyróżniony. Znalazł się w jedenastce kolejki