PKO Ekstraklasa. ŁKS Łódź - Wisła Kraków. Artur Skowronek: Nieważne w jaki sposób, ważne że się utrzymaliśmy

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: trener Artur Skowronek
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: trener Artur Skowronek

- Ogromny szacunek dla piłkarzy, bo jest różnica pomiędzy tym, jak wyglądamy teraz, a jak wyglądaliśmy pół roku temu - uważa Artur Skowronek, trener Wisły Kraków po wygranym 2:1 meczu z ŁKS-em w Łodzi.

Dzięki tej wygranej Biała Gwiazda zapewniła sobie utrzymanie w PKO Ekstraklasie. W związku z podziałem punktów w meczu Korony Kielce z Arką Gdynia, Wisła Kraków nie musi już drżeć o prawo gry w najwyższej klasie rozgrywkowej.

- Wygraliśmy bardzo ważny dla nas mecz, po którym nawet się nie cieszymy, bo, po pierwsze, bardzo dużo nas to kosztowało, oczywiście pod kątem fizycznym, psychicznym, ale po drugie też nie ma takiej radości, bo chcielibyśmy w innym stylu wygrać. Razem z piłkarzami doskonale wiemy, że w tej  szatni są ogromne rezerwy i na pewno będziemy nad nimi pracować. Ogromny szacunek dla piłkarzy, bo to, jak wyglądała nasza sytuacja pół roku temu, a jak dzisiaj wygląda to jest właśnie ich robota i naprawdę musimy się uśmiechnąć, bo to są wielkie rzeczy, a piłkarsko na pewno będzie lepiej - ocenił Artur Skowronek świeżo po ostatnim gwizdku.

Wisła dostała dzwona, ale się otrząsnęła

Po raz kolejny w tym sezonie Wisłę Kraków musiał obudzić na boisku stracony gol. Tym razem już w 9. minucie do siatki ekipy z Małopolski trafił Pirulo.

ZOBACZ WIDEO: Stadion RKS-u Okęcie zalany przez ulewy i strażaków. "Przy wsparciu miasta zaoferowaliśmy pomoc"

- Wszyscy widzą, począwszy od nas, że Wisła Kraków, tak wielki klub, na pewno powinien inaczej funkcjonować na boisku. My zdajemy sobie z tego sprawę. Ważne jest to, że zespół odpowiedział najlepiej jak mógł na to, gdy straciliśmy bramkę. Odpowiedział przede wszystkim kontaktowym golem i walczył o to, by stwarzać kolejne sytuacje i akurat skończyliśmy jedną z nich rzutem karnym. Natomiast nieważne w jaki sposób, ważne, że tak naprawdę utrzymaliśmy się już w ekstraklasie - skomentował Skowronek.

Wisła mogła to spotkanie wygrać wyżej, gdyby w 54. minucie Rafał Boguski wykorzystał rzut karny. Ten jednak został obroniony przez Arkadiusza Malarza.

- Nie mam żalu do "Bogusia". Był w trójce wytypowanych piłkarzy. Wziął na klatę ten rzut karny i tak to powinno wyglądać. Przy pierwszej bramce pokazał jak dużą wartość dał w meczu. Nie mam żalu o tego niestrzelonego karnego. Praca nad stylem przed nami. Ten sezon jest bardzo wyczerpujący pod każdym względem. Nastawienie było pozytywne. Na początku meczu było widoczne, co chciał przeciwnik zrobić. Dostaliśmy dzwona i potrzebowaliśmy się otrząsnąć - zakończył szkoleniowiec Białej Gwiazdy.

Jedna połowa to za mało

Z kolei ŁKS Łódź musiał przełknąć gorycz 23. porażki w sezonie. Choć po pierwszej połowie zanosiło się na to, że biało-czerwono-biali wcale nie będą musieli schodzić z boiska w roli pokonanych.

- Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze. Pierwsze minuty drużyna zaczęła bardzo agresywnie, zdecydowanie, szybko przechwytywaliśmy piłki w środkowej strefie boiska i z tego groźnie kontratakowaliśmy Wisłę. Po jednej z takich akcji padł gol na 1:0. To dodało wiatru w żagle drużynie, która naprawdę rozegrała dobre zawody w pierwszych 45 minutach. Mieliśmy swoje szanse na to, żeby wynik podwyższyć - uważa trener Wojciech Stawowy.

Cały wysiłek ełkaesiaków został jednak zniweczony przez błąd przy wyrzucie piłki z autu, po którym krakowianie stworzyli kontrę i zdobyli gola na 1:1.

- To powoduje, że sytuacja wraca do niechlubnej normy i znów trudno jest gonić wynik, znów gra się ciężej. Dlatego szkoda tego meczu, bo myślę, że gdybyśmy tę pierwszą połowę przetrzymali pod względem wynikowym, to uważam, że w tych drugich 45 minutach oglądalibyśmy zespół grający, jeśli nie tak samo to - przynajmniej w mojej ocenie - dużo lepiej niż w pierwszej połowie - twierdzi szkoleniowiec łódzkiej ekipy.

Jednak pozytywnym materiałem do analizy dla rycerzy wiosny będzie pierwsza połowa z wyłączeniem doliczonego czasu gry. Zarysowała się w niej wizja drużyny, którą wymarzył sobie trener Stawowy.

- Zawodnicy grali tak, jak ja bym chciał, choć może nie w stu procentach, bo nad tym cały czas pracujemy, odkąd straciliśmy szansę na utrzymanie w ekstraklasie. Musimy przede wszystkim pozbyć się niepewności, strachu, nerwowości, bo z tego biorą się proste błędy, których nigdy by zawodnik nie popełnił, gdyby nie miał presji na sobie. Nie wiem skąd ona się wzięła, bo przecież utrzymania nie ma, a presja będzie cały czas, bo przed nami walka o powrót do elity. Musimy ją wyrzucić z naszej gry - dodał trener Łódzkiego Klubu Sportowego.

Do końca sezonu Wiśle i ŁKS-owi pozostały trzy mecze. Krakowianie w 35. kolejce podejmą Koronę Kielce, zaś łodzianie zagrają w Gdyni z Arką.

Zobacz też: 

Zdjęcia z meczu ŁKS Łódź - Wisła Kraków

Tabela PKO Ekstraklasy po piątkowych meczach

Komentarze (0)