Michał Pol: Lewandowski z podwójną koroną. Będzie potrójna, będzie Złota Piłka! [KOMENTARZ]

PAP/EPA / ALEXANDER HASSENSTEIN / / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (w środku)
PAP/EPA / ALEXANDER HASSENSTEIN / / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (w środku)

Robert Lewandowski rozgrywa najlepszy sezon w karierze. Właśnie zdobył dublet i przełamał barierę 50 goli w sezonie. Jeśli Bayern wygra Ligę Mistrzów, kapitan reprezentacji Polski zdobędzie Złotą Piłkę. Patrząc na okoliczności, są na to spore szanse.

- Jak spoglądasz na osiągnięcia i wyniki Roberta w tym sezonie, przychodzi ci to do głowy, że powinien zdobyć Złotą Piłkę. Dlaczego tej nagrody nie miałby zdobyć piłkarz z Bundesligi? Lewandowski spełnia wszystkie niezbędne warunki - stwierdził po wygranym finale Pucharu Niemiec z Bayerem Leverkusen (4:2) trener Bawarczyków Hansi Flick.

To od niego właśnie w dużej mierze zależy, czy Polak zgarnie tę najbardziej prestiżową indywidualną nagrodę w świecie futbolu. Choć bowiem od powierzenia Fickowi roli trenera Bayern wspiął się na absolutne wyżyny, zdobywając 100 goli w 32 meczach, jak walec przetaczając się po rywalach po wznowieniu sezonu, to postawa w Lidze Mistrzów przesądzi o tym, czy "Lewy" przebije szklany sufit, pokonując w głosowaniu Lionela Messiego czy Cristiano Ronaldo.

Na nikim bowiem nie robiły dotąd wrażenia jego kolejne tytuły króla strzelców Bundesligi (właśnie zgarnął piąty, a trzeci z rzędu). Ani to, że stał się najskuteczniejszym cudzoziemcem w historii ligi niemieckiej. Ani jego pięć goli w dziewięć minut, które pchnęły Pepa Guardiolę do słynnego gestu łapania się za głowę. Nie zrobią więc i zdobyte 34 ligowe bramki, choć to najlepszy wynik od 1977 roku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalna sztuczka Lewandowskiego na treningu Bayernu!

Można powiedzieć, parafrazując film "Kac Vegas", że co się dzieje w Bundeslidze, zostaje w Bundeslidze. Choćby najbardziej fantastycznego. "Lewy" płacił (nomen omen) "frycowe" - karę za grę w przegrywającej popularnością lidze w porównaniu z hiszpańską La Liga i angielską Premier League, a nawet Serie A. Było to widać szczególnie w plebiscycie FIFA Best, gdzie głosują trenerzy, kapitanowie oraz dziennikarze z wszystkich krajów świata. Po prostu większość z nich nie ogląda na co dzień Bundesligi.

Wszyscy oglądają za to Ligę Mistrzów. Tam niestety "Lewy" jak dotąd tak naprawdę nie błysnął w barwach Bayernu. Potrafił strzelić cztery gole w 10 minut Crvenej Zvezdzie Belgrad w fazie grupowej, ale w pucharowej zawodził. Do lutowego meczu z Chelsea na Stamford Bridge w 1/8 finału pozostawał aż 672 minuty bez strzelonego gola.

Jako Bawarczyk ani razu nie rozegrał takiego meczu jak wtedy, gdy w 2013 roku zdobył dla Borussii Dortmund cztery bramki w półfinale z Realem Madryt. A to takie występy dają indywidualne trofea. Acz nawet one nie zagwarantują ich piłkarzowi Bundesligi. Franckowi Ribery'emu nie pomogła w 2013 potrójna korona - przegrał i z Messim, i Ronaldo. Ani Manuel Neuer rok później, choć dołożył jeszcze tytuł mistrza świata na mundialu w Brazylii.

Dziś sytuacja wyjątkowo sprzyja Lewandowskiemu, jeśli chodzi o szanse w Champions League, a więc i na Złotą Piłkę. Po pierwsze przez moment Bundesligę oglądał cały świat, gdy jako pierwsza wystartowała po pandemii. Polak strzelił 51 goli w sezonie, zostając królem strzelców wszystkich rozgrywek w jakich grał - w lidze i Pucharze Niemiec. W Lidze Mistrzów nadal jest liderem z 11 golami, odpadł mu największy konkurent w postaci Erlinga Haalanda z BVB. Są więc spore szanse na kolejną indywidualną zdobycz.

Po restarcie Bundesligi Bayern imponował formą. Każdy z zawodników okazał się fantastycznie przygotowany pod względem fizycznym jak i mentalnym. Jedni zagrali na tym samym wysokim poziomie co przed zamrożeniem, a inni na jeszcze lepszym. Wielka w tym zasługa Flicka i bynajmniej nie przypadek.

Bayern przystąpi do sierpniowego 10-dniowego turnieju finałowego Ligi Mistrzów w Lizbonie (ćwierćfinały i półfinały bez rewanżów, wygrany przechodzi dalej) innym rytmem niż reszta rywali. Po ponad miesięcznej przerwie po zakończeniu sezonu i kolejnych przygotowaniach, podczas gdy pozostali nadal rozpędzeni grą w krajowych rozgrywkach. Kolejne budowanie formy w tak krótkim okresie - w styczniu na rundę wiosenną, po pandemii na restart sezonu i kolejny raz na przełomie lipca i sierpnia - mogłoby stanowić problem, ale dla Bayernu nie musi.

Flick ma bowiem perfekcyjne doświadczenie w przygotowaniach zawodników do turniejów. Był asystentem selekcjonera Niemiec, Joachima Loewa i odgrywał kluczową rolę w przygotowaniach zespołu do czterech imprez: Euro 2008, gdzie Niemcy zagrali w finale, na mundialu w RPA w 2010 (trzecie miejsce), Euro 2012 (półfinał), wreszcie na mundialu w Brazylii w 2014, gdzie sięgnęli po mistrzostwo świata.

Najwyższe rekomendacje wystawia mu sam Loew, który stwierdził, że Filck jest uosobieniem zwycięstwa dla niemieckiego futbolu: - Jest fascynującym umysłem. Posiada jedyny w swoim rodzaju zmysł taktyczny i coś, czego powinien mu zazdrościć każdy - umiejętność współpracy. Wie, że nie musi odgrywać pierwszoplanowej roli, nie musi być zawsze na przedzie i najbardziej eksponowany, żeby być kluczową postacią w całej układance.

Kto zaś może być dla Bayernu najtrudniejszym rywalem? Zapewne wygrany pary Manchester City - Real Madryt, która musi stoczyć rewanżowe spotkanie 1/8 finału. Moim zdaniem szanse na pustym stadionie Etihad będą 50 do 50. Jeśli któraś z tych drużyn wygrałaby Ligę Mistrzów - Zinedine Zidane po trzech wygranych z rzędu ma to w DNA, a Pep Guardiola i jego piłkarze motywację tym większą, że zaraz mogą zostać z niej wykluczeni na dwa lata - rywalami Lewandowskiego do Złotej Piłki staną się Karim Benzema, Sergio Ramos albo Kevin De Bruyne.

Będący w coraz wyższej formie Juventus, który z przebudzonym Cristiano Ronaldo ma już prawie pewny dziewiąty tytuł mistrza Włoch z rzędu. W razie triumfu w Lidze Mistrzów, to zapewne właśnie Portugalczyk stanie się głównym faworytem do Złotej Piłki. Barcelona za chwilę przegra sezon La Liga, przy obecnym chaosie w klubie i braku chemii z trenerem, niepewny jest los rewanżu z Napoli. Gdyby Lionel Messi  skończył sezon bez ani jednego trofeum, "Lewemu" odpadłby groźny konkurent.

Nie są nimi już raczej gwiazdy Liverpoolu jak Mohamed Salah czy Sadio Mane, po tym jak obrońcy trofeum odpadli sensacyjnie w 1/8 finału z Atletico Madryt. Zagadką jest postawa PSG, które zachwyciło w rewanżu z Borussią, ale sezon we Francji został zakończony, a futbol zamrożony na długie miesiące aż do sierpnia. Trudno więc przewidzieć, jak tak dług okres bez gry przełoży się na formę Neymara czy Kyliana Mbappe oraz ich szanse w plebiscycie.

Jednym słowem, Robert Lewandowski jeszcze nigdy nie był tak wielkim faworytem do wygrania Ligi Mistrzów. Czyli zarazem tak blisko wyśnionej Złotej Piłki. Jest dziś najskuteczniejszą "9" świata i jeśli to potwierdzi w prestiżowej Champions League, świat znajdzie się u jego stóp.

Komentarze (5)
siber
5.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Pismak Pol w drodze ,by na podium postawić Lewego . Tak postępują na portalu SF pismaki błazny . Propaganda Lewego musi być . 
avatar
Miglanc667
5.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Pompowanie balonika uroczyście uważam za rozpoczęte... 
avatar
szurszacz 1
5.07.2020
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
Gdyby Drewniak chciał zdobyć jakąś nagrodę poza armatką to zmieniłby ligę na jakąś topową....a że jest za cieńki to nikt go nie weźmie...a później będzie płacz Polaczków że piłkarz z ligi hisz Czytaj całość
avatar
WPjestglupie
5.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bundesliga sama sobie winna. Już dawno powinni zrównać wielkość ligi z resztą topowych lig w Europie. Dla typowego angola, 18 drużyn to jakaś 2 liga. Może to nieco głupie, ale wiele razy się na Czytaj całość
avatar
Dżorcz Klunej
5.07.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Wszystko ładnie, pięknie napisane, ale nie zapominajmy o tym fejmie, udział w reklamach, instagramy i te sprawy, które NIJAK mają się do umiejętności piłkarskich. Po prostu boki zrywać... Jak m Czytaj całość