PKO Ekstraklasa. Wisła Kraków - Arka Gdynia. Spadkowicz popsuł święto Brożkowi i Wasilewskiemu

PAP / Art Serwis / Na zdjęciu: zawodnik Wisły Kraków Maciej Sadlok (z prawej) i Mateusz Młyński z Arki Gdynia
PAP / Art Serwis / Na zdjęciu: zawodnik Wisły Kraków Maciej Sadlok (z prawej) i Mateusz Młyński z Arki Gdynia

Arka nie uniknęła spadku, ale godnie pożegnała się z PKO Ekstraklasą. Grając w mocno odmłodzonym składzie, gdynianie pokonali Wisłę (1:0) na jej terenie, psując pożegnanie Pawła Brożka i Marcina Wasilewskiego z Białą Gwiazdą.

Przed pierwszym gwizdkiem był szpaler honorowy dla zasłużonych weteranów, plakaty, pamiątkowe koszulki i głośne podziękowania od kibiców, ale po rozpoczęciu meczu atmosfera piłkarskiego święta się ulotniła. Obaj szkoleniowcy potraktowali ostatnią kolejkę jako poligon doświadczalny, co miało wpływ na poziom spotkania.

W bramce gości stanął 21-letni Kacper Krzepisz, dla którego był to debiut w PKO Ekstraklasie. Wiślacy chcieli wykorzystać tremę niedoświadczonego golkipera, tymczasem okazał się on bohaterem spotkania. Gospodarze od pierwszych minut bombardowali jego bramkę z dystansu, ale albo uderzali niecelnie, albo debiutant pewnie interweniował. W 28. minucie natomiast dopisało mu szczęście nowicjusza, bo po główce Damiana Pawłowskiego w sukurs przyszła mu poprzeczka.

Dźwięk obitego aluminium zadziałał na Arkę jak budzik. Po pół godzinie gdynianie wzięli się do pracy i szybko wypracowali sobie okazje. W 35. minucie Marcus Vinicius da Silva ostemplował "główką" słupek bramki Mateusza Lisa. Sześć minut później golkiper Wisły popisał się świetnym refleksem, broniąc strzał głową Adama Marciniaka, ale jego wysiłek zniweczyli obrońcy Białej Gwiazdy. Piłkę zgarnął bowiem da Silva i zgrał ją do Oskara Zawady, który z bliska nie dał Lisowi szans na interwencję.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarze z A klasy mogą się poczuć jak w Ekstraklasie. Nowa szatnia robi wrażenie!

Po przerwie długo nie działo się nic godnego odnotowania, więc kibice Wisły zaczęli wywoływać Pawła Brożka i Marcina Wasilewskiego. Ten drugi dostał od Artura Skowronka pół godziny, zmieniając młodszego od 23 lata (!) Daniela Hoyo-Kowalskiego. Chwilę po jego wejściu na boisko Krzepisz sfaulował w swoim polu karnym Dawida Szota, a piłkę na "wapnie" ustawił właśnie "Wasyl". Młody bramkarz Arki zrehabilitował się jednak za błąd, bo obronił zarówno pierwszy strzał weterana, jak i dobitkę.

40-latek tylko przeklnął przez zaciśnięte zęby, a rozgrzewający się za linią boczną Brożek wpadkę kolegi skwitował uśmiechem - on takich sytuacji nie zwykł marnować. Kilka minut później na boisku zameldował się sam Brożek. To samo w sobie było jego triumfem, bo ma początku czerwca 37-latek doznał złamania ręki i po pierwsze nie mógł pomóc Wiśle w walce o utrzymanie, a po drugie wszystko wskazywało na to, że nie będzie mu dane pożegnać się z Białą Gwiazdą.

Tymczasem koledzy uratowali Wisłę przed spadkiem, a on mógł pożegnać się z Wisłą jak na legendę przystało. To w końcu jeden z najznakomitszych napastników w historii Białej Gwiazdy. Jej najbardziej utytułowany piłkarz w historii klubu (10 trofeów) i drugi najlepszy strzelec w historii klubu (175). To też legenda Ekstraklasy - w najwyższej lidze strzelił łącznie 149 goli, co daje mu 8. miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Dwukrotnie sięgnął po koronę króla strzelców Ekstraklasy (2008/2009).

I już chwilę po wejściu na boisko Brożek sprawdził Krzepisza. Z ostrego kąta uderzył płasko w bliższy róg, ale młody bramkarz Arki zachował się zgodnie ze sztuką i nie dał się zaskoczyć w "krótki słupek". Więcej szans koledzy mu już nie stworzyli, natomiast w niewiele brakło, a jeszcze gorsze pożegnanie miałby Wasilewski. W 88. minucie 60-krotny reprezentant Polski dał się łatwo minąć Kamilowi Antonikowi, ale na jego szczęście skrzydłowy Arki nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Lisem.

W ostatniej minucie doliczonego czasu gry Brożek wpakował piłkę do bramki Arki efektownym wolejem z półobrotu, ale sędzia Damian Sylwestrzak słusznie nie uznał gola, ponieważ chwilę wcześniej Brożek sfaulował Adama Dancha. Debiutujący w PKO Ekstraklasie młody sędzia rzutem na taśmę załapał się na słynne wiązanki i marudzenie schodzącej ze sceny legendy.

Wisła Kraków - Arka Gdynia 0:1 (0:1)
0:1 - Zawada 41'

Składy:

Wisła: Mateusz Lis - David Niepsuj, Daniel Hoyo-Kowalski (63' Marcin Wasilewski), Rafał Janicki, Maciej Sadlok - Nikola Kuvejlić, Damian Pawłowski - Chuca (73' Paweł Brożek), Rafał Boguski, Dawid Szot (80' Krzysztof Drzazga) - Aleksander Buksa.

Arka: Kacper Krzepisz - Daniel Chmielnicki, Luka Marić, Adam Danch, Adam Marciniak - Michał Nalepa, Douglas Berqvist (62' Jakub Wawszczyk) - Mateusz Młyński (46' Kamil Antoniak), Dawid Markiewicz (86' Patryk Sobczyński), Marcus da Silva - Oskar Zawada.

Żółte kartki: Boguski (Wisła) oraz Berqvist (Arka).

Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).

Komentarze (3)
avatar
Alfer 2015
18.07.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
...niczego Arka nie zepsuła !!! ...Wisła w dobrym stylu, ambitnie i walecznie obroniła się przed spadkiem. Natomiast Arka zakończyła kilkuletnie męki w najwyższej klasie rozgrywkowej , zawsze g Czytaj całość