Sędzia polował na Pelikana - relacja z meczu Pelikan Łowicz - Sokół Aleksandrów Łódzki

Pelikan Łowicz udanie rozpoczął sezon 2009/2010. Biało-zieloni pokonali na własnym obiekcie lokalnego rywala - Sokoła Aleksandrów Łódzki - 2:0. Antybohaterem spotkania chciał niestety za wszelką cenę zostać sędzia główny Sławomir Pipczyński. Podjął on kilka kontrowersyjnych decyzji krzywdzących przede wszystkim zespół gospodarzy. Wydaje się, że największy błąd popełnił w 28. minucie wyrzucając z boiska Krzysztofa Piosika.

Zacznijmy jednak od początku. Goście przyjechali do Łowicza z żądzą rewanżu za ostatnią porażkę, wiosną tego roku. Wtedy to Pelikan gładko wygrał na stadionie przy ul. Starzyńskiego 3:0. Zarówno wtedy jak i teraz nie mógł zagrać najgroźniejszy piłkarz aleksandrowian Arkadiusz Świętosławski. - Wczoraj narodził mu się syn. Jest w szpitalu z żoną, także zwolniłem go z obecności. Jakby przyjechał to myślami też byłby tam. Dla nas był to bardzo duży uszczerbek. Musiałem to zmienić w składzie. Dostałem telefon w nocy - wyjaśnił całą sytuację trener Sokoła Mariusz Wilkowiecki. Trener Pelikana Piotr Stach nie mógł jedynie skorzystać z usług młodego Dawida Suta, który jest kontuzjowany.

Pierwszą groźną sytuację w tym spotkaniu miał Sokół. Zagrożenie pod bramką stworzyli sobie właściwie sami gospodarze. Niezbyt dokładnie rozgrywali oni piłkę, Michał Gamla popełnił błąd pod naporem rywala. Dla gospodarzy jednak wszystko skończyło się szczęśliwie, w dobrej okazji Ivo Tem uderzył za lekko i niecelnie.

Pelikan odpowiedział w 9. minucie bramką. Biało-zieloni szybko rozegrali akcję, Michał Łochowski wyrzucił piłkę z autu, Krzysztof Piosik zagrał ją silnie wzdłuż bramki, a w dobrze ustawiony Piotr Bryk z bliskiej odległości wpakował ją do siatki. Bryk to zaledwie 19-letni wychowanek KS Stadion Śląski Chorzów, w letnich meczach sparingowych prezentował się dobrze i wysoką dyspozycję potwierdził w lidze.

Po niespełna 20 minutach mogło być już 2:0. Po szybkim kontrataku z piłką z połowy boiska zabrał się Krystian Bolimowski. Ograł trzech rywali, wpadł z piłką w pole karne, miał przed sobą już tylko bramkarza, a piłka po jego strzale minęła słupek bramki. Później do głosu doszedł sędzia. Upominał piłkarzy żółtymi kartkami często za błahe przewinienia. Chciał ukarać Krystiana Bolimowskiego kartonikiem za wznowienie gry z rzutu wolnego bez gwizdka. - Dzięki interwencji sędziego bocznego tej kartki nie dostałem. Sędzia główny był troszeczkę zainspirowany robotą papierkową. Skupiał się na tym co jest napisane w regulaminie i niesłusznie oceniał niektóre sytuacje - powiedział po meczu Bolimowski.

Wydaje się jednak, że arbiter najbardziej kontrowersyjną decyzję podjął w 28. minucie spotkania. Wtedy z piłką w polu karnym znajdował się Krzysztof Piosik. Po starciu z obrońcą i bramkarzem rywali napastnik Ptaków wywrócił się na murawę. Sędzia przerwał grę i ukarał zawodnika Pelikana drugą żółtą kartką, w konsekwencji czerwoną. - Dla mnie był rzut karny. W każdym bądź razie jeżeli bym nie gwizdnął rzutu karnego na pewno bym nie pokazał żółtej kartki. To nie było typowe wymuszenie - ocenił całą sytuację trener Stach. Mimo przewagi liczebnej piłkarze Sokoła nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce Mariusza Jędrzejewskiego. Łowiczanie ograniczyli się do rozważnej gry w defensywie i w pierwszej połowie już więcej groźnych sytuacji nie było.

Po przerwie trener Sokoła dokonał kilku zmian chcąc zagrać bardziej ofensywnie. Zmienił również ustawienie. Jednak w drugiej połowie to Pelikan był groźniejszy. Bardzo mądrze się bronił i groźnie kontratakował rywali. Rozstrzygnięcie meczu zapadło już w 47. minucie. Przyjezdni stracili piłkę na własnej połowie. Piotr Bryk podał do Łukasza Janczarka, a ten bez zastanowienia uderzył z 35. metrów. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki, następnie od pleców interweniującego Michała Chachuły i wpadła do bramki. - Na pewno szczęścia miałem sporo, bo takie bramki nie zdarzają się codziennie. Przechwyciliśmy piłkę z Piotrem Brykiem na 40. metrze, zobaczyłem, że bramkarz jest lekko wysunięty, nie było też za bardzo komu podać, zdecydowałem się na strzał no i super, że wpadło - opisywał po meczu szczęśliwy „Janczar”.

Sokół później starał się zaatakować. Rzadko zagrażał jednak bramce gospodarzy, choć w 68. minucie Przemysław Ziółkowski wpakował nawet piłkę do bramki Jędrzejewskiego, ale wcześniej sędzia przerwał grę, ponieważ dopatrzył się faulu w polu karnym. Kolejne minuty to coraz groźniejsze ataki Pelikana. Swoją szansę miał rezerwowy Dawid Neścior, ale zabrakło mu milimetrów żeby sięgnąć dośrodkowaną przez Wojciecha Marcinkiewicza piłkę. W odpowiedzi z woleja groźnie, ale niecelnie uderzał Konrad Łagodziński. Przed ostatnim gwizdkiem sędziego łowiczanie mogli zdobyć jeszcze dwie bramki. Najpierw po podaniu Neściora sytuacji sam na sam nie był w stanie wykorzystać Michał Łochowski, a później, również po podaniu Neściora, zbyt szybko na strzał zdecydował się Łukasz Janczarek i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Najgroźniejszą sytuację w całym meczu Sokół stworzył sobie w doliczonym czasie gry. Po zagraniu w pole karne interweniować próbował Krzysztof Brodecki, notabene były gracz Sokoła, zmylił on własnego bramkarza, piłka po jego zagraniu trafiła w słupek i wróciła do rąk Jędrzejewskiego.

Po pierwszym meczu nowego sezonu w Łowiczu powiało optymizmem. Pelikan zagrał dobre spotkanie mimo tego iż przez ponad godzinę grał w osłabieniu. Dodatkowo trener Stach zaznacza, że forma zespołu będzie rosła. Powodów do radości nie mają w Aleksandrowie. Sokół zagrał bardzo słaby mecz, chociaż grał w przewadze nie stworzył sobie naprawdę groźnych sytuacji. Trenera Wilkowieckiego z pewnością czeka sporo pracy.

- Chciałem zwrócić uwagę na jedną rzecz. Nasz drugi trener Robert Wilk, miał kilka dni temu 40. urodziny. Cała drużyna wraz ze mną chciałaby złożyć mu najlepsze życzenia i to zwycięstwo jest prezentem dla niego - zaznaczył na pomeczowej konferencji trener Stach.

Pelikan Łowicz - Sokół Aleksandrów Łódzki 2:0 (1:0)

1:0 - Bryk 9’

2:0 - Janczarek 47’

Składy:

Pelikan Łowicz: Jędrzejewski - Brodecki, Gawlik, Marcinkiewicz, Krystian Bolimowski (67' Neścior), Łochowski, Gamla (90' Mitrowski), Janczarek (90' Konrad Bolimowski), Krysiński, Bryk (84' Domińczak), Piosik.

Sokół Aleksandrów Łódzki: Chachuła - Płaczek, Ziółkowski, Turek (73' Sessou), Turek, Noga, Obi Uche (80' Łagodziński), Słyścio, Białek, Tarkowski (46' Woźniczak), Jałocha (46' Bartos), Ivo Tem.

Żółte kartki: Gamla, Janczarek, Krysiński, Piosik (Pelikan) oraz Obi Uche, Tarkowski, Ivo Tem, Sessou (Sokół).

Czerwona kartka: Krzysztof Piosik / 28' - za drugą żółtą /

Sędzia: Sławomir Pipczyński (Radom).

Widzów: 900.

Najlepszy piłkarz Pelikana: Łukasz Janczarek.

Najlepszy piłkarz Sokoła: brak.

Najlepszy piłkarz meczu: Łukasz Janczarek.

Źródło artykułu: