PKO Ekstraklasa: Lech Poznań. Dariusz Żuraw: Mam teraz większe oczekiwania wobec drużyny

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Dariusz Żuraw
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Dariusz Żuraw

- Mam teraz większe oczekiwania wobec drużyny niż rok temu - mówi nam Dariusz Żuraw. Trener Lecha Poznań opowiedział też o tym, kto może opuścić jego zespół i na ile wpłynie to na dalsze ruchy transferowe.

Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Zdążyliście złapać oddech? Okres przygotowawczy był tak krótki, że pod tym względem pewnie przejdzie do historii.

Dariusz Żuraw, trener Lecha Poznań: Po ostatnim meczu poprzedniego sezonu, z premedytacją daliśmy zawodnikom dwa tygodnie wolnego. To były jedne z dłuższych urlopów patrząc na to, co się działo w innych klubach. Od razu po powrocie przystąpiliśmy do mocnego treningu, wiedząc, że szybko czeka nas mecz w Pucharze Polski. Wyjechaliśmy do Opalenicy, żeby lepiej popracować i pobyć razem. Godziliśmy się z tym, że w Opolu nie pokażemy jeszcze optymalnej formy.

Wkalkulowaliście niemałe ryzyko.

Liczyliśmy, że zdecyduje nasza jakość piłkarska i ten plan się powiódł. Ostatnie treningi pokazują, że zawodnicy już trochę odpoczęli i ich dyspozycja wygląda coraz lepiej, co powinno być widoczne w ligowym meczu z Zagłębiem Lubin. Wcześniej nie mogliśmy na to liczyć, bo dopiero dwa dni przed spotkaniem z Odrą zeszliśmy z dużych obciążeń.

Nie miał pan jeszcze zbyt wielu okazji, by zobaczyć w grze nowych zawodników, jednak w Opolu zagrali Filip Bednarek i Mikael Ishak. Jest szansa, że wejdą do zespołu na tyle płynnie, by od razu dać jakość - także w europejskich pucharach?

Na razie ich forma wygląda optymistycznie. Mam nadzieję, że nie będą potrzebowali dużo czasu na aklimatyzację. Wiadomo, że pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, ale obydwaj bramkarze już się wprowadzili, mimo że Marko Malenica jest w klubie krócej. Mikael Ishak dostał sporo materiałów, wie czego od niego oczekujemy, dlatego uważam, że nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem naszej gry.

ZOBACZ WIDEO: Co z transferem reprezentanta Polski? "Zawsze zmieniałem klub z dobrym momencie"

Wypożyczenie Malenicy wyglądało dość zaskakująco. To na pewno potrzebny ruch? Może warto dać szansę Miłoszowi Mleczce?

Miłosz Mleczko w najbliższych dniach może odejść do innego klubu, co jest wynikiem naszej wspólnej decyzji. Nam, a także samemu zawodnikowi zależy na tym, aby mógł regularnie grać. Po wypożyczeniu Miłosza, w kadrze zostaliby więc tylko Filip Bednarek oraz Krzysztof Bąkowski. Stąd decyzja, by o miejsce w wyjściowym składzie powalczył jeszcze jeden bramkarz.

Czego można się jeszcze spodziewać w kwestii transferów przychodzących? Kogo pan poszukuje najbardziej?

Mógłbym wymienić kilka pozycji, ale na pewno pracujemy nad tematem jeszcze jednego napastnika. Możliwe są też dwa lub trzy inne ruchy, lecz one zależą od tego, kto od nas ewentualnie odejdzie.

Czyje odejście jest aktualnie najbardziej prawdopodobne?

Nie uczestniczę w rozmowach transferowych, ale cały czas mam świadomość, że jest zainteresowanie naszymi zawodnikami. Liczę się z tym, że mogą nas opuścić Kamil Jóźwiak i Robert Gumny, jednak to nic zaskakującego, bo mówimy o tym otwarcie od dłuższego czasu.

A Filip Marchwiński? Duże zainteresowanie przejawiają kluby włoskie, choćby Torino FC.

Nie ma tematu takiego transferu. Oprócz Jóźwiaka i Gumnego, nie planujemy w tym okienku oddawać żadnego innego piłkarza.

Nie ma już w pańskim sztabie Dariusza Skrzypczaka, bo podobno brakuje w nim miejsca dla dwóch pierwszych trenerów. To człowiek bardzo zaangażowany emocjonalnie. Na tyle, że trudno z nim było współpracować? Sporo się mówiło, że czasem wchodził w pańskie buty.

To bardzo ciekawe twierdzenia. Skąd takie informacje? Wydaje mi się, że jedyną osobą, która może ocenić pracę trenera asystenta, jestem ja. Nie widziałem na naszych zajęciach ani jednego dziennikarza. Podjąłem taką decyzję, bo widocznie miałem ku temu powody. Nie było to łatwe, bo chcę jeszcze raz podkreślić, że między nami nie było żadnych spięć ani starć. Dla dobra obu stron ta decyzja była najlepsza. Darkowi Skrzypczakowi życzę wszystkiego dobrego. Robi to, co chciał robić, dla mnie jest to już temat zamknięty.

Dziennikarzy nie ma na treningach z prostej przyczyny - uniemożliwia im to protokół medyczny.

Właśnie dlatego się zastanawiam, skąd te wszystkie spekulacje. Nikt w niczyje buty nie wchodził. Pracowaliśmy normalnie, ale doszedłem do wniosku, że potrzebuję zmiany w sztabie i ją zrobiłem.

W I rundzie eliminacyjnej Ligi Europy rywalem Lecha będzie Valmiera FC. Na Łotwie nastroje są bardzo pesymistyczne. Panuje powszechna opinia, że jesteście murowanym faworytem do awansu.

Czy to było szczęśliwe losowanie, zobaczymy po meczu. Do każdego rywala podchodzę z dużym respektem - bez względu na to, czy jest niżej, czy wyżej notowany. Już rozpracowujemy Valmierę i na pewno będziemy dobrze przygotowani. Fajnie, że gramy u siebie, atut własnego boiska to w pucharach duży plus i postaramy się go wykorzystać.

Jest jakiś konkretny cel na Ligę Europy? Wszystkim się marzy zagranie w fazie grupowej. Stać na to pański zespół?

Nie wiem, to trudne pytanie. Trochę zależy od szczęścia w losowaniach i tego, gdzie będziemy grać. Będziemy patrzeć na swoje szanse z meczu na mecz. Bardzo byśmy chcieli zagrać w fazie grupowej, bo Lecha dawno już tam nie było.

Piotr Rutkowski nie mówi o wielkich celach. Według niego Lech ma przemawiać przez boisko. A pan powie o co powalczycie w nowym sezonie? To już moment, w którym można się bić o tytuł?

Do wszystkiego w życiu doszedłem ciężką pracą, a nie gadaniem. Skupię się więc na pracy i mam nadzieję, że ona przyniesie efekty.

Lech jest teraz mocniejszy niż rok temu?

Na pewno, bo młodzi zawodnicy, którzy wtedy wracali z wypożyczeń, albo wchodzili do zespołu z akademii, rozegrali sporo meczów na poziomie ekstraklasy, a za chwilę dojdą do tego występy w Lidze Europy. Jesteśmy kilka kroków dalej. Tego lata nie robiliśmy rewolucji kadrowej, ściągamy tylko konkretnych piłkarzy na konkretne pozycje, więc ja też mam wobec swojej drużyny większe oczekiwania niż rok temu. Czas jednak pokaże, czy jesteśmy już na tyle mocni, by powalczyć o mistrzostwo, czy trzeba będzie jeszcze poczekać.

Czytaj także:
PKO Ekstraklasa: Warta Poznań. Bartosz Kieliba na boisku spełnił marzenia, na co dzień walczy o życie córeczki

Źródło artykułu: