[tag=663]
Paris Saint-Germain[/tag] latem 2017 roku zszokowało świat. Budowany przez katarskich szejków gigant zdecydował się rozbić bank, by sprowadzić do Paryża Neymara. FC Barcelona za swoją gwiazdę zainkasowała wówczas niewyobrażalną kwotę 222 mln euro. Transferowy rekord świata został wtedy pobity ponad dwukrotnie.
W tym samym okienku swój klubowy rekord pobił także Bayern Monachium. Niemiecki klub zaledwie miesiąc wcześniej dokonał najdroższego zakupu w historii, płacąc Olympique Lyon za Corentina Tolisso... 41,5 miliona.
To wtedy Robert Lewandowski udzielił głośnego wywiadu "Der Spiegel" o polityce transferowej klubu. Kapitan reprezentacji domagał się odważniejszych inwestycji, czym ściągnął na siebie gniew przełożonych. Władze Bayernu, z Karlem-Heinzem Rummenigge na czele, nigdy nie włączyły się w szaleństwo, jakie zapanowało na rynku transferowym, a dziś mogą triumfować, bo ich "zespół z promocji" zagra w finale Ligi Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Gorąca dyskusja o występie Lewandowskiego. Jacek Zieliński: Celuje nie tylko w gole, gra też dla drużyny
Spośród piłkarzy, którzy wybiegli na boisko w półfinałowym starciu z Lyonem (3:0), najdroższy był Manuel Neuer, za którego 9 lat temu Bayern zapłacił 30 mln euro. Tani, jak na standardy Bayernu, nie był także Thiago Alcantara, kosztujący swego czasu 22 mln euro. I na tym poważne kwoty się kończą. Dwaj wyżej wymieni stanowią bowiem połowę sumy wydanej na całą "11" z półfinału, która łącznie kosztowała około 105 mln euro..
Bayern bowiem jest cierpliwy i potrafi wyczekać moment, gdy interesującego ich gracza może ściągnąć za darmo. Tak było chociażby z Lewandowskim, który do klubu dołączył, gdy wygasł jego kontrakt z Borussią Dortmund. Podobnie było z Leonem Goretzką. Pomocnik, o którym Ralf Rangnick powiedział ostatnio, że to "najlepszy box-to-box na świecie", również trafił do Monachium na zasadzie wolnego transferu (z Schalke 04).
David Alaba i Joshua Kimmich, którzy dziś uchodzą za absolutny top na swoich pozycjach, wcale nie kosztowali majątku. Bayern wypatrzył ich, gdy jeszcze nikt nie mógł się spodziewać, jak bardzo rozwinie się ich talent. Kimmicha sprowadził, gdy ten miał 20 lat za 8,5 mln euro ze Stuttgartu, Alabę natomiast ściągał jako nieopierzonego 16-latka z Austrii Wiedeń za symboliczne 150 tys. euro.
Serge Gnabry długo uchodził za niespełniony talent. Nie poradził sobie w Anglii w Arsenalu i West Bromwich Albion, ale w Monachium rozwinął skrzydła. Za pomocnika, który w półfinale z Lyonem ustrzelił dublet, Bayern zapłacił jedynie 8 mln euro.
I choć trudno w przypadku Bayernu uderzać w romantyczne tony, jak w przypadku kopciuszków pokroju Atalanty, to ich strategia stanowi kontrast dla wartości wyznawanych w Paryżu. Odkąd klubem rządzi Nasser Al-Khelaifi, czyli od 2011 roku, PSG wydało na transfery ponad miliard euro.
Thomas Tuchel ma do dyspozycji dwóch najdroższych dziś piłkarzy świata: Neymar (222) i Kyliana Mbappe (135). Za tego pierwszego PSG mogłoby dwa razy kupić wyjściową "11" Bayernu i jeszcze zostałaby mu reszta na drobne wydatki. Na skład z półfinału z RB Lipsk (3:0) paryski klub wydał 585 mln euro - 5 razy więcej niż Bawarczycy na swoją drużynę.
Jak pokazała ta edycja Ligi Mistrzów, obie te drogi budowania zespołu są słuszne. Teraz te dwa światy zmierzą się w finale najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek w Europie. Początek meczu PSG - Bayern w niedzielę o godzinie 21:00. Transmisję przeprowadzą TVP 1 oraz Polsat Sport Premium. Finał Ligi Mistrzów można także obejrzeć w WP Pilot.
Czytaj także:
- Liga Mistrzów. PSG - Bayern. Angela Merkel i Emmanuel Macron spotkali się przed finałem. "Nasza przyjaźń przetrwa"
- Liga Mistrzów. Robert Lewandowski - żywy pomnik kultu pracy