Polska zwyciężała z Holandią tylko trzy razy w 1969, 1975 i w 1979 roku. Ostatnią ze swoich wygranych - 2:0 zawdzięcza strzałom Zbigniewa Bońka i Włodzimierza Mazura, a w podstawowym składzie Ryszarda Kuleszy towarzyszyli im między innymi Antoni Szymanowski, Adam Nawałka i Grzegorz Lato. Kilkakrotnie od tego czasu zmieniła się generacja reprezentantów Polski. Część z nich miała możliwość mierzenia się z Pomarańczowymi, ale żadnej nie udało się ich pokonać. Po raz ostatni drużyny zagrały o stawkę w 1993 roku w eliminacjach mistrzostw świata, a późniejsze mecze z 2000 i 2016 roku były towarzyskie.
Do najbliższego starcia dojdzie w Lidze Narodów i niezależnie od tego, czy jest ona odbierana jako turniej towarzyski i pole do eksperymentów, czy jako cenione rozgrywki o prestiż i spore pieniądze, daje ona obecnie Polakom możliwość rywalizowania z najsilniejszymi reprezentacjami w Europie. Dlatego celem minimum dla zespołu prowadzonego przez Jerzego Brzęczka musi być utrzymanie w dywizji A. Ewentualna pierwsza w historii wygrana z Holandią na wyjeździe będzie również premierową Polski w Lidze Narodów. W poprzedniej edycji po dwa mecze zremisowała i przegrała.
Kadra nie grała przez 290 dni. W listopadzie 2019 roku zakończyła generalnie udane dla siebie eliminacje do Euro 2020, w których wywalczyła awans. W poprzednim roku Polska przegrała tylko jeden mecz ze Słowenią. Atmosfera wokół zespołu nie była wypełniona ani przesadnym optymizmem, ani rozczarowaniem. Kibice czekali na odpowiedzi, które miały pojawić się w okresie przygotowań do mistrzostw Europy i wreszcie w samym turnieju, ale plany zostały pokrzyżowane przez epidemię i piłkarski lockdown. UEFA "odmroziła" futbol reprezentacyjny po blisko 10 miesiącach przerwy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zrobił to jak z Niemcami! Kapitalne podanie Grosickiego na treningu kadry
Forma kadrowiczów Brzęczka jest po tym okresie zagadkowa. Drużyna nie rozegrała meczu przez tak długi czas po raz pierwszy od drugiej wojny światowej. Nie spotykała się na zgrupowaniach, a przed wylotem do Amsterdamu odbyła skromną liczbę treningów w Warszawie, podczas których nawet przypomnienie sobie pewnych schematów było trudne. Różnice w kalendarzach piłkarskich w krajach sprawiają, że część podopiecznych Brzęczka jest w rytmie meczowym, a część w okresie przygotowań do sezonu.
- Rozpoczynamy meczem z Holandią drugi etap budowania reprezentacji. Najważniejsze jest dla nas to, że mogliśmy się w końcu spotkać. Sytuacja pozostaje jednak specyficzna. Mieliśmy mało czasu na przygotowania przed meczem. Nasi zawodnicy są w dodatku na różnym poziomie. Część z nich już rozpoczęła rozgrywki ligowe, a druga cześć jest w trakcie przygotowań - mówi Brzęczek.
W Holandii dziennikarze mieli możliwość osobistego zadania pytań selekcjonerowi, a zainteresowanie gospodarzy budziła naturalnie absencja Roberta Lewandowskiego. Napastnik Bayernu Monachium jest nie tylko kapitanem, ale też ambasadorem zespołu narodowego. Wrześniowe mecze Ligi Narodów opuścił, żeby odpocząć po turnieju finałowym Ligi Mistrzów. Poza Lewandowskim nieobecni są kontuzjowani Arkadiusz Reca i Damian Kądzior. Powołani Adam Buksa i Przemysław Frankowski nie mogli przylecieć do Polski ze Stanów Zjednoczonych, ponieważ po powrocie musieliby przejść kwarantannę, a to ani ich klubom, ani lidze nie było na rękę.
Wyzwanie czekające na Polaków w Amsterdamie jest duże nie tylko z powodu historii spotkań i nieobecności Roberta Lewandowskiego, ale również z uwagi na klasę przeciwnika. W kraju z bogatymi piłkarskimi tradycjami ponownie zbudowano drużynę, która rzuca wyzwanie najsilniejszym w Europie. Holandia awansowała do finału Ligi Narodów w 2019 roku i dopiero w nim przegrała 0:1 z Portugalią. Następnie w eliminacjach Euro 2020 zdobyła 19 z możliwych 24 punktów. Pomarańczowi znaleźli się na 14. miejscu w rankingu FIFA, a pewien niepokój powoduje fakt, że odpowiedzialny za ten awans selekcjoner Ronald Koeman porzucił pracę z reprezentacją na rzecz objęcia FC Barcelona.
- Holendrzy doczekali się kolejnej generacji bardzo zdolnych piłkarzy - mówi Brzęczek. - Wszyscy mamy świadomość, jakim potencjałem dysponuje przeciwnik, jak ogromna jest jego siła rażenia i jak lubi grać ofensywnie oraz widowiskowo. Ma zresztą do takiego stylu gry znakomitych piłkarzy, którzy są świetnie wyszkoleni technicznie. Mamy swój plan na mecz i najważniejsze jest to, żeby go zrealizować, pokazać wolę walki i determinację. Wtedy będziemy mieć satysfakcję.
Polakom i Holendrom towarzyszą w grupie reprezentacje Włoch oraz Bośni i Hercegowiny. Do ich pojedynku dojdzie również w piątek o godzinie 20:45 na Stadio Artemio Franchi we Florencji. Miłość Włochów do calcio nie ma skali, dlatego od zespołu Roberto Manciniego oczekują dalszego wzrostu. Tym bardziej, że Squadra Azzurra wciąż nie miała prawdziwej szansy na zrehabilitowanie się po eliminacjach do mundialu w 2018 roku. Niby minęło już dużo czasu, ale ekipie Manciniego przepadła możliwość sprawdzenia się na Euro 2020. Dlatego w Lidze Narodów jej celem jest awans do turnieju finałowego. Bośnia to beniaminek dywizji A, ale z doskonale znanymi i cenionymi na Półwyspie Apenińskim piłkarzami Miralemem Pjaniciem i Edinem Dzeko w składzie.
1. kolejka w grupie A1:
Holandia - Polska / pt. 04.09.2020 godz. 20:45
Włochy - Bośnia i Hercegowina / pt. 04.09.2020 godz. 20:45
Czytaj także: Jerzy Brzęczek: Robert Lewandowski powinien dostać nagrodę dla najlepszego piłkarza świata
Czytaj także: Jerzy Brzęczek nie zlekceważy meczów Ligi Narodów