- To świetny piłkarz. To tylko kwestia czasu, kiedy osiągnie poziom adekwatny do jego talentu - mówił Leo Beenhakker. Holender długo chwalił Radosława Matusiaka. Napastnik był nazywany jednym z jego pupilów, a hiszpańska gazeta "Marca" w 2006 roku uznała go za jeden z największych talentów Europy. Pojawił się w idealnym czasie dla selekcjonera. Po porażce 1:3 z Finlandią na początku el. ME 2008 Beenhakker szukał nowych twarzy. Z Serbią dał szansę debiutującemu Matusiakowi. Napastnik GKS-u Bełchatów zdobył bramkę na wagę remisu i zapewnił sobie przychylność trenera.
Van Basten z Polski
Jego drugi gol w reprezentacji okazał się jednym z najważniejszych w karierze. Polska grała w Brukseli z Belgią. 19. minuta i Matusiak przejmuje na lewej stronie boiska dalekie podanie. Mija Daniela van Buytena, wbiega w pole karne i z bliska trafia na 1:0. To trafienie było dla Biało-Czerwonych jak bilet na turniej w Austrii i Szwajcarii. Niezwykle przybliżyło nas do awansu. Wtedy miał się zacząć najpiękniejszy czas w życiu Matusiaka. Był gwiazdą Bełchatowa, przebojem wdarł się do reprezentacji i zaczynał międzynarodową karierę. Za 1,7 mln euro kupiło go włoskie Palermo.
Oczekiwania były ogromne. Napastnik od razu dostał koszulkę z "9" na plecach. W prasie pisali, że przyjeżdża gwiazda z Polski. Podobna z wyglądu do Marco van Bastena.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zrobił to jak z Niemcami! Kapitalne podanie Grosickiego na treningu kadry
- We Włoszech ciężej trenowaliśmy - opowiada Matusiak w sport.pl i dodaje: - Dla przykładu w Polsce robiłem 15 powtórzeń wymachów z gumami, tam robiłem 50. Po dwóch tygodniach byłem bardzo zakwaszony, czułem się zmęczony.
Zagrał trzy mecze, jedynego gola strzelił w starciu z Ascoli. Zakotłowało się w polu karnym, żaden z obrońców nie zdążył wybić piłki i Matusiak wbił ją z bliska do bramki. Później pogrążyły go kontuzje. Czasu do Euro 2008 było coraz mniej, pomocną dłoń wyciągnął do piłkarza selekcjoner. Zaoferował go swojemu znajomemu, prezesowi SC Heerenveen.
Holandia nie pomogła
We Fryzji Matusiak zaczął częściej grać. Spędził tam rundę jesienną sezonu 2007/2008. Beenhakker go powoływał, ale nie był pierwszoplanową postacią. W Holandii zamiast się rozkręcić, ugrzązł w mule. Nie potrafił pokazać swojego potencjału, którym imponował w GKS-ie Bełchatów. Beenhakker choć długo wierzył w talent Matusiaka, nie powołał go na Euro.
Dla napastnika gra w Holandii nie pozwoliła reaktywować kariery. Rozegrał 12 spotkań i strzelił dwa gole, ale był daleko od swojej najlepszej formy. A później właśnie w tej lidze na szerokie wody wypłynęli Arkadiusz Milik (w Ajaksie) i Mateusz Klich (w Twente i Utrechcie). Dziś są podstawowymi kadrowiczami Jerzego Brzęczka.
A Matusiak w 2007 roku wrócił do Polski. Z Heerenveen wypożyczyła go Wisła Kraków, ale trener Maciej Skorża nie był do niego przekonany. Beenhakker i tak powołał snajpera na zgrupowanie przed Euro. Później jego formę skomentował jednym polskim słowem: "katastrofa". Biało-Czerwoni polecieli na turniej bez Matusiaka.
- I to był początek końca. Zacząłem się tym wszystkim powoli nudzić - wspominał dla sport.pl. Nie udały się reaktywacje w Widzewie, Cracovii i greckim Asterasie Tripolis. W 2012 roku zakończył karierę. Miał wtedy 30 lat. - Nikt mnie nie chciał, co miałem zrobić? - pytał na łamach "Gazety Wyborczej".
- Jeśli chodzi o podejście do kariery, to nasze drogi są zupełnie inne - Matusiak porównuje się z Lewandowskim. - Robert jest sportowcem, który ma tylko jeden cel w życiu: chce być najlepszy. Taki ma charakter. Zamierza zostać zapamiętany, jako najlepszy piłkarz w historii Polski. Dla mnie liczyły się inne rzeczy. Lubiłem się bawić, a Robert nie tyka alkoholu - dodaje 38-latek.
Testy na koronawirusa
Trzy lata po zakończeniu kariery o Matusiaku znowu jest głośno. Został zawieszony za korupcję, choć nie był już czynnym piłkarzem. Na jaw wyszła afera z sezonu 2004/2005, kiedy GKS Bełchatów kupował mecze. - Miałem 22 lata, kiedy w drugoligowym GKS-ie po każdym wygranym meczu była obowiązkowa zrzutka do saszetki. Wszyscy bez wyjątku musieli się składać po 300 zł - opowiadał o kulisach afery. Długo walczył w sądzie, ale został skazany.
Część pieniędzy wydał na prawników, wcześniej zostawiał je też w kasynie. - Kiedy grałem w Szczakowiance i mieszkałem w Krakowie, codziennie balowałem na Rynku. Były dyskoteki, kasyno. Piłka stała się dodatkiem do imprez - mówił dla futbol.pl.
Kilka tygodni temu Matusiak zaskoczył na Twitterze. W czasach szalejącej pandemii oferował testy krwi na obecność koronawirusa za 149 złotych. Eksperci odradzali taką formę badań. Sugerowali, że najwiarygodniejsze są testy wymazowe. Były piłkarz tylko raz zamieścił takie ogłoszenie. Później wrócił na Twitterze do komentowania polityki.