Hammarby IF to trzecia drużyna poprzedniego sezonu tamtejszej ligi. W Szwecji mówi się, że to największy klub w kraju. Pod względem kibicowskim, ale i ogromnego potencjału. Jest z góry narzucona wizja funkcjonowania pierwszego zespołu i grup młodzieżowych. W Hammarby stawiają przede wszystkim na akademię, która produkuje graczy do seniorskiej drużyny.
Pod względem szkolenia klub ze Sztokholmu przerasta konkurencję. Otworzył się również na szerszą współpracę, wiele zagadnień przechodzi przez ręce naukowców z tamtejszych uniwersytetów. To też specyficzne miejsce - klub klasy robotniczej, wspierany głównie przez ludzi pracujących fizycznie.
Szwedzi nie dają szans, ale swoim
Zespół Stefana Billborna preferuje ofensywną grę. - To drużyna stworzona do szybkich i groźnych ataków. Świetnie czuje się w kontrach, momentalnie rusza z obrony i atakuje 3-4 graczy w polu karnym - opowiada Piotr Piotrowicz, były trener pracujący w Hammarby IF i zawodnik kilku szwedzkich klubów.
ZOBACZ WIDEO: Reprezentanci Polski grają lepiej w klubach, niż w kadrze narodowej. O co tutaj chodzi? "To jest jedyne wytłumaczenie"
Zwraca też uwagę, na co musi uważać Lech: - To zespół mocny ze stałych fragmentów gry. Trzeba też uważać na strzały z dystansu. Wystarczą dwa, trzy metry wolnego miejsca i robi się niebezpiecznie. Często uderza Muamer Tanković. Piłkarzom Hammarby gorzej idzie natomiast rozgrywanie.
Sugeruje też, że zawodnicy wicemistrza Polski mogą wziąć przykład z Cracovii, która niedawno mierzyła się z Malmo FF. Drużyna Michała Probierza przegrała 0:2 i odpadła w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europy.
- W pewnym okresie zagrali wysokim pressingiem, agresywnie i podjęli walkę. To dobra strategia. Malmo było dwie klasy lepsze i Cracovia nie miała większych szans, jednak pasywność i czekanie na rywala może być dla Lecha zgubne - tłumaczy. - Lech na pewno lepiej radzi sobie w rozgrywaniu akcji. Poziomem i stylem gry jest zbliżony do Hammarby. Myślę, że Lech będzie przeważał. Spodziewam się otwartego meczu - przekonuje.
Co zaskakujące, Szwedzi nie dają swojej drużynie większych szans na przejście poznaniaków. - Tutejsze media od razu skazały Hammarby na porażkę. W Szwecji bardzo skromnie ocenia się szanse swoich klubów. Drużyny są niedoceniane. Jest trochę inaczej niż w Polsce, gdzie nadzieje są duże, a później przychodzi spodziewany zawód i szydera - porównuje Piotrowicz. - Lech odbierany jest jako klub o wiele mocniejszy i lepszy, który przyjedzie zlać Hammarby trzy lub cztery do zera - komentuje.
Polska? Dobrze płacą
Szwedzi niewiele wiedzą o naszych rozgrywkach. Mówią, że to liga mało znana, ale można w niej dobrze zarobić. - Budżety tutejszych klubów przeznaczane na pensje nie są duże. 3-4 piłkarzy zarabia dobrze, a reszta na poziomie średniej krajowej zwykłego człowieka. W Polsce nawet w głębokich rezerwach można zarabiać kilkukrotnie więcej niż przeciętny Kowalski. Z tym że podatki w Szwecji są znacznie większe niż w Polsce, a życie o wiele droższe - kontynuuje nasz rozmówca.
Jeżeli chodzi o poziom, w Szwecji gra się inaczej. Piotrowicz mówi o "innej dyscyplinie". Głównie ze względu na sztuczną murawę. - W Polsce dominuje futbol fizyczny, wysoki pressing. Czasem chaos, przez to trudno wyśledzić założenia taktyczne - opowiada. - W Szwecji nie robi się tylu wślizgów, piłka chodzi, jest więcej czasu na decyzję. W 90 procentach stawia się na taktykę - zauważa różnicę. - To nie może być wymówka, ale inaczej gra się na sztucznej murawie. Szwedzi robią to całe życie, dorastali na takich boiskach. Mają łatwiej - tłumaczy.
Klub Zlatana
Współwłaścicielem Hammarby IF jest Zlatan Ibrahimović. Bóg szwedzkiej piłki wykupił kilkadziesiąt procent udziałów przez co podpadł kibicom Malmo FF. "Ibra" zaczynał tam karierę i fani nie mogli darować mu "zdrady". Dlatego przewrócili jego pomnik w mieście i go zdewastowali. Podczas pandemii koronawirusa napastnik trenował z Hammarby i grał w sparingach. W Szwecji nie obowiązywał "lockdown", choć obecnie mecze nie są rozgrywane z kibicami.
- Zlatan zasiał ziarno, które wyrośnie za kilka lat. Z tego co się orientuję, nie ma na razie bezpośredniego wpływu na funkcjonowanie drużyny, tylko koncentruje się na występach w Milanie. Ale po kontrakcie we Włoszech ma podobno grać dla Hammarby - mówi Piotrowicz.
Bez transmisji
Mecz Hammarby nie wywołuje w kraju większych emocji. Nie będzie go transmitowała żadna szwedzka telewizja. Prawa do transmisji wykupiła jedna z tamtejszych bulwarówek. Gazeta pokaże spotkanie na swojej stronie internetowej. Początek meczu Lecha z Hammarby w II rundzie eliminacji Ligi Europy w środę 16 września o godzinie 19. W Polsce transmisję przeprowadzi Polsat Sport.
Tomasz Kuszczak. Biznesmen z Teatru Marzeń
Kamil Wilczek: Duński minister skompromitował się całkowicie