Sędzia nie gwizdnął nam rzutu karnego - rozmowa z Michałem Chałbiński, piłkarzem Polonii Warszawa

Mimo porażki 0:1 z Bredą piłkarze warszawskiej Polonii nie tracą nadziei na awans do czwartej rundy eliminacyjnej do Ligi Europejskiej. Mają też nadzieję na lepsze sędziowanie w rewanżu, bo wszyscy mieli pretensje do arbitra o niepodyktowanie rzutu karnego w końcówce meczu.

Marcin Frączak
Marcin Frączak

Marcin Frączak: Polonia przegrała z Bredą w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej. Wcale jednak tak nie musiało być, bo pana zespół stwarzał sytuacje. Problem tylko w tym, że ich nie wykorzystywał w odróżnieniu od Holendrów, bo ci pierwszą okazję zamienili na bramkę. Jak pan ocenia to spotkanie?

Michał Chałbiński: Taka właśnie nieraz jest piłka. Zaatakowaliśmy od samego początku, mieliśmy okazje, a to Breda strzeliła gola. Poza tą okazją wcześniej nie mogli nam nic zrobić. Straciliśmy tak naprawdę z niczego bramkę. Była wrzutka z boku, po której piłkarz Bredy bardzo ładnie uderzył głową. Później czerwona kartka, zresztą dla mnie zupełnie niezrozumiała. Radek Mynar jest kapitanem, może rozmawiać z sędzią, więc nie wiem dlaczego dostał pierwszą kartkę za dyskusję.

W końcówce spotkania w polu karnym Bredy upadł Jacek Kosmalski. Czy macie pretensje do sędziego, że nie podyktował w tej sytuacji rzutu karnego?

- Oczywiście, że tak. Jeśli zawodnik biegnie na pełnej szybkości, i ktoś go nawet lekko trąci to powinien być rzut karny. Sędzia nie gwizdnął nam rzutu karnego.

Polonia straciła gola po strzale głową. Jak do tego mogło dojść przy tak wysokich obrońcach jakimi dysponują Czarne Koszule?

- Tak się stało. Ja nie chcę nikogo oceniać, to są moi koledzy z drużyny. Jesteśmy jednym zespołem, każdy popełnia błędy. Ja też czasami popełniam błędy z przodu. Musimy przeanalizować swoją grę i wyciągnąć odpowiednie wnioski.

Mecz Polonii z Bredą pokazał, że Holendrzy są w zasięgu Polonii. Tym bardziej szkoda, że nie udało się wygrać!

- Oczywiście, że tak. Dlatego wydaje mi się, że nie jesteśmy jeszcze na straconej pozycji. Wierzę, że na wyjeździe zaatakujemy i odrobimy straty.

Na co trener zwracał piłkarzom Polonii uwagę przed spotkaniem z Bredą? Grę Holendrów analizował dla was Tony Slot. Co przekazał piłkarzom?

- Rzeczywiście mieliśmy bardzo dobrze rozpracowaną Bredę. Wiedzieliśmy jak każdy ich zawodnik gra, jak się ustawia, którą nogę preferuje. Mieliśmy ustalony określony plan taktyczny, ale za bardzo nie chcę na ten temat się wypowiadać, bo jest przecież jeszcze mecz rewanżowy. Może w podobny sposób będziemy grali w rewanżu, więc nie chcę się na ten temat za bardzo wypowiadać.

Dlaczego Polonia zagrała w pierwszej połowie na jednego napastnika ?

- Graliśmy jednym napastnikiem, ale bardzo ofensywnie. Wyglądało to bardzo dobrze, bo i Adrian Mierzejewski się włączał do akcji ofensywnych. Stwarzaliśmy sobie bramkowe okazje, więc problemem nie był system gry, a nasza skuteczność.

Po meczu wielu piłkarzy Czarnych Koszul mówiło, że zespół mimo, że przegrał to nie rozegrał złego spotkania. Niektórzy zawodnicy Polonii mówili, że byliście skazani na porażkę. Kto was skazał na porażkę? Kibice, dziennikarze?

- Mało osób w nas wierzyło. Czytając prasę mogliśmy to wyczuć. Na forach internetowych kibice też za bardzo w nas nie wierzyli, były różne wpisy. Pokazaliśmy jednak, że byliśmy równorzędnym przeciwnikiem dla Bredy, a w niektórych momentach nawet lepszym.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×