To miały być oszałamiające pieniądze i kosmiczny transfer. Chelsea Londyn oferowało w 2014 roku 225 milionów funtów za transfer Lionela Messiego.
Sam Argentyńczyk z kolei na Stamford Bridge miał zarabiać 50 milionów funtów rocznie - taką astronomiczną pensję był skłonny płacić mu wtedy Roman Abramowicz.
Messiego do odejścia z FC Barcelona miał przekonać Jose Mourinho, a sam zawodnik miał zaakceptować warunki kontraktu indywidualnego. Takie rewelacje podaje dziennikarz Gianluca Di Marzio.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: efektowne "nożyce" piłkarza Barcelony. Trafił idealnie
Chelsea miała flirtować z Messim od stycznia 2014 roku. Chciała wykorzystać frustrację Argentyńczyka spowodowaną aferą podatkową z jego udziałem. Ten szukając spokoju chciał przenieść się właśnie do Londynu. Magnesem miała być gra dla Mourinho. - Przekonał mnie tym, jak do mnie mówił. Z nim mogłem wygrać wszystko co chciałem. On jest zwycięzcą - miał powiedzieć Messi w Barcelonie dodając, że jest blisko podpisania umowy.
Finalnie - jak wiemy - do transferu nie doszło, bo ojciec Messiego i jego agent dowiedzieli się, że Chelsea rozmawia za ich plecami bezpośrednio z zawodnikiem, a o całej sytuacji "uprzejmie doniósł" im Deco. - Nie wiem o czym mówisz. Przysięgam - miał skomentować całą sytuację "Leo" swojemu tacie.
Messi został w Dumie Katalonii, a w kolejnym sezonie sięgnął z nią po potrójną koronę, wygrywając La Ligę, Copa del Rey i Ligę Mistrzów. Sezon zakończył z 58 golami i 27 asystami.
Di Marzio uświadomił też, że rok przed Chelsea z klauzuli wykupu zawartej w kontrakcie Messiego chciał skorzystać Real Madryt. Argentyńczyk szybko jednak odrzucił tę propozycję ze względów lojalnościowych.
Zobacz także:
Chelsea Londyn poluje na duży transfer i monitoruje sytuację Paulo Dybali
Real też chce Dybale. W zamian może oddać nawet jedną gwiazdę
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)