Nie ma w tym przypadku, gdyż w październiku FC Barcelona ujawniła, że z powodu pandemii koronawirusa zadłużenie klubu w ciągu roku podwoiło się do blisko 500 mln euro. Już w kwietniu zawodnicy musieli zrzec się 70 procent swojego wynagrodzenia. To zdecydowanie najwięcej spośród wszystkich drużyn na świecie.
Teraz prezydent Josep Bartomeu prosi piłkarzy o kolejne cięcia. "Klub chce stworzyć stół negocjacyjny do rozmów z zawodnikami i pracownikami, ale w przypadku braku porozumienia obniżka zostanie zastosowana jednostronnie" - informował "Cadena Ser".
Gwiazdy Blaugrany nie zamierzają się na to zgadzać. Hiszpański dziennik dotarł do pisma graczy, którzy oficjalnie ustosunkowali się do kolejnej prośby zarządu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nowy członek w rodzinie Messiego
"Wyrażamy swój dyskomfort i głębokie rozczarowanie, że te manewry władz klubu, pozbawione jakiegokolwiek wsparcia prawnego, są wywoływane w naszej grupie, ponieważ podkreślają, jakoby naszą jedyną wolą było jednostronne narzucenie swoich decyzji, ignorując jakiekolwiek odmienne opinie w tej sprawie.
Wszyscy członkowie drużyny są zjednoczeni i świadomi sytuacji spowodowanej pandemią, będąc pierwszymi w wysiłkach, aby pomóc naszemu klubowi, jak już to zrobiliśmy, ale w żadnym wypadku nie będziemy tolerować, żeby służyło to jako pretekst do naruszania naszych praw" - czytamy.
Piłkarze Barcelony nie są zwolennikami Bartomeu i chętnie zobaczyliby informacje o jego dymisji. Ta może pojawić się 26 października na spotkaniu zarządu klubu. W przeciwnym razie dojdzie do referendum ws. odwołania zarządu, do którego doprowadzili socio Barcy.
Zobacz także: Koronawirus. Drugi przypadek zakażenia w Bayernie Monachium
Zobacz także: Kapitalne widowisko i wielki niedosyt! Porażka wicemistrza Polski
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)