Włodzimierz Lubański to były znakomity reprezentant Polski, zdobywca 48 bramek w drużynie narodowej, jej kapitan w 17 meczach, złoty medalista Igrzysk Olimpijskich 1972 i członek drużyny stulecia PZPN. Od 1975 roku mieszka w Belgii i w rozmowie z WP SportoweFakty mówi o aktualnej sytuacji epidemiologicznej w tym kraju, a także nastrojach przed czwartkowym meczem Lech Poznań - Standard Liege. Początek o godz. 18:55. Transmisja w TVP 2 i Polsacie Sport Premium 1.
Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Przed meczem Lecha w IV rundzie eliminacyjnej z RSC Charleroi mówił pan, że szanse są wyrównane. Teraz do Poznania przyjeżdża Standard Liege.
Włodzimierz Lubański, 75-krotny reprezentant Polski (1963-1980): To drużyna na bardzo zbliżonym poziomie do Charleroi. Poznaniaków czeka podobne wyzwanie. Charleroi wciąż jest liderem Jupiler Pro League, ale Standard ma większe tradycje, jest ostatnio w dobrej formie i prezentuje ładny dla oka futbol. Dlatego w tym przypadku też uważam, że szanse wynoszą 50 na 50.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kompletnie zaskoczył bramkarza. Komentator "odleciał"
Co więc może być decydujące?
Jak to w europejskich pucharach, zależy jak się ułoży spotkanie, kto pokaże lepszą dyspozycję dnia. Przyda się też trochę szczęścia, ale to normalne w takich rozgrywkach.
Standard ma sześciu piłkarzy zakażonych koronawirusem, a z tego grona Collins Fai, Konstantinos Laifis i Eden Shamir grali dotąd dość regularnie.
W tym klubie koronawirus sprawia problemy już od dłuższego czasu, a to przecież nie są wszystkie absencje, bo ostatnio koszmarnej kontuzji zerwania więzadeł doznał Zinho Vanheusden. Strasznie to wyglądało, piłkarza czeka operacja, a grono tych, którzy mogą go zastąpić, bardzo się skurczyło.
Obrona będzie w czwartek najsłabszym punktem Standardu?
Vanheusdena nie ma, a w jego miejsce miał zagrać Laifis, który jest zakażony. Defensywa w Liege całkowicie się rozsypała, więc trener Philippe Montanier może mieć duży problem.
Na tyle duży, że wpłynie to realnie na wynik meczu z Lechem?
Myślę, że może tak być. Nie wypadli rezerwowi, a klasowi zawodnicy z podstawowego składu. Część z nich grała regularnie.
Belgia w ogóle ma problem z koronawirusem i jeden z najwyższych wskaźników zgonów na milion mieszkańców. Jak to się odbija na podejściu do futbolu?
Najwyższe ligi - te, które mają status zawodowych - grają normalnie, ale wszystkie amatorskie zostały odwołane. Mecze odbywają się oczywiście bez udziału publiczności, a praktycznie przed każdym wykonywane są testy na obecność koronawirusa. W każdej z trzech ostatnich kolejek ekstraklasy odwoływano przynajmniej jedno spotkanie, więc trudno mówić o jakiejkolwiek normalności.
Zainteresowanie spadło?
Niekoniecznie, Belgia jest krajem typowo piłkarskim i kibice chętnie oglądają mecze w telewizji. Mniej się natomiast o piłce mówi, z oczywistych względów mniej jest też zainteresowania bezpośredniego. Ważne jednak, że liga gra, bo to gwarantuje klubom dopływ finansów, dzięki czemu mogą się utrzymać. Bez pieniędzy z praw telewizyjnych wiele z nich by upadło. Jeśli słyszymy, że nawet Barcelona ma ostatnio kłopoty, a to przecież jeden z największych klubów świata, to nietrudno sobie wyobrazić, jak ten kryzys wpływa na mniejszych.
Jak Belgowie znoszą lockdown? Obostrzenia w bardzo wielu krajach budzą coraz większy opór.
Ludzie noszą maseczki, muszą też zachowywać dwa metry odstępu. Spotykać się mogą najwyżej dwie osoby. Restrykcje są bardzo duże, ale ja wraz z małżonką wychodzimy na długie spacery, oczywiście omijając jakiekolwiek skupiska. Można wyjść pobiegać, czy pojeździć rowerem. Takie aktywności są dozwolone, tyle że raczej w pobliżu domu. Największy nacisk kładzie się na ograniczanie kontaktów.
Belgijskie środowisko piłkarskie żyje meczem Lecha ze Standardem?
Nie ma nadmiernego zainteresowania. Czytałem gazety i są tam jakieś informacje, jednak niezbyt wiele. Pisze się o tym spotkaniu, lecz elektryzuje ono głównie kibiców Standardu. Nie jest tak jak w Polsce, że cały kraj patrzy na jednego pucharowicza, który został w grze. Belgowie mają ten przywilej, że w Lidze Mistrzów występuje Club Brugge, a w Lidze Europy jeszcze Royal Antwerp i KAA Gent. Belgom zależy, żeby każdy z klubów punktował jak najlepiej, bo chcą zachować wysoki ranking.
W czwartek jednak zarówno Standard, jak i Lecha czeka mecz ostatniej szansy. Tak przynajmniej mówi tabela.
Oglądałem spotkania Standardu z Glasgow Rangers i Benficą Lizbona. W obu Belgowie byli słabsi od przeciwników i to by wskazywało, że właśnie z nimi Lech ma największe szanse. Nie ma jednak wątpliwości: jeśli poznaniacy chcą zdobyć trzy punkty, muszą się sprężyć i niewiele w tej kwestii zmieniają absencje w składzie drużyny z Liege.
Czytaj także:
PKO Ekstraklasa będzie grać awansem. To sposób na koronawirusa i unikanie zaległości
Liga Europy: Lech Poznań - Standard Liege. Austriak sędzią głównym, pamiętają go Piast Gliwice i Legia Warszawa