Andrzej Juskowiak, Artur Wichniarek, a przede wszystkim Tomasz Iwan - to zawodnicy, którzy nie pojechali w 2002 roku na mundial w Korei Południowej i Japonii, a decyzje ówczesnego selekcjonera wzbudziły ogólnonarodową dyskusję - zwłaszcza ta dotycząca Iwana.
Wkrótce takie dylematy będzie musiał rozwiązywać Jerzy Brzęczek - choćby wobec Arkadiusza Milika i Kamila Grosickiego, którzy mają ogromne zasługi dla kadry, lecz aktualnie nie grają w swoich klubach i ich wyjazd na mistrzostwa Europy wcale nie jest oczywisty.
- Na razie trwają przygotowania i selekcjoner ma jeszcze dużo czasu. Uważam, że z tak klasowych piłkarzy rezygnować nie należy, tym bardziej, że nie wiemy co przyniesie najbliższa przyszłość. Obaj mogą się okazać bardzo potrzebni - powiedział WP SportoweFakty Jerzy Engel.
Grupa rozczarowanych może być duża
Na turniej finałowy pojedzie 23 zawodników, a przy ostatnich dobrych występach młodzieży, wybór ostatecznej grupy może być jeszcze trudniejszy niż ten, z którym borykał się niegdyś Engel.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nożyce, poprzeczka, a potem... coś niewiarygodnego! To może być bramka roku
- Jesteśmy w bardzo komfortowej sytuacji - myślę, że lepszej niż inne reprezentacje. Wiadomo jednak, że nie dla każdego wystarczy miejsca. Część pojedzie na imprezę, a jeszcze większa część - zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdy kandydatów do gry w zespole narodowym jest naprawdę wielu - będzie niezadowolona. Tego się niestety nie da uniknąć. Sam to przeżywałem - przyznał były selekcjoner.
Jak uratować dobrą atmosferę?
Rezygnacja z części piłkarzy zawsze budzi kontrowersje. Tak było w 2002 roku, gdy brak Tomasza Iwana w grupie, która pojechała na mundial, wywołał wręcz ogólnonarodową dyskusję. - Nie miałem jednak żadnych problemów z dyscypliną w drużynie. Oczywiście ci, którzy najbardziej się z nim przyjaźnili, byli zasmuceni, ale to wszystko. Takie absencje nie odgrywają żadnej roli na turnieju, tyle że jeśli kończy się on kiepskim wynikiem, to zawsze się do nich wraca. Wtedy pojawiają się spekulacje i pytania, czy z innym składem nie udałoby się osiągnąć więcej - zaznaczył Engel.
Czy z dzisiejszej perspektywy Engel żałuje którejś ze swoich decyzji? - Po latach mogę powiedzieć, że być może dla atmosfery należało wtedy zabrać Tomasza Iwana. Obecnie jednak takie aspekty nie odgrywają już żadnej roli. Kierowanie się atmosferą i podobnymi czynnikami przeszło do historii. Liczy się tylko forma sportowa.
Młodzież bardziej śmiała
Jerzy Brzęczek cieszy się ostatnio prawdziwym urodzajem, jeśli chodzi o dopływ świeżej krwi do kadry. Czy to oznacza, że dziś młodzi zawodnicy są bardziej "bezczelni" i walczą o swoje miejsce bez kompleksów? - W każdym zespole - czy to klubowym, czy reprezentacyjnym, zawsze zachowana jest pewna hierarchia. Ci, którzy stanowili o sile kadry w ostatnich latach, nadal będą jej liderami. Czasy zmieniły się o tyle, że młodzi są świetnie wyszkoleni, bo mamy dobre akademie, które wypuszczają w świat w pełni ukształtowanych piłkarzy. To sprawia, że selekcja jest znacznie szersza niż kiedyś - podkreślił Engel.
- Wiek nie ma żadnego znaczenia, bo finalnie selekcjoner i tak zabierze na turniej tych, na których będzie chciał postawić przy realizacji swoich celów. Cieszmy się, że mamy tylu kandydatów, to daje trenerowi ogromny wybór - dodał.
Były opiekun reprezentacji (w latach 2000-2002) uważa, że do startu mistrzostw Europy część nowych zawodników w kadrze będzie znacznie bardziej doświadczona. - Gdy patrzę na Jakuba Modera, to nie mam żadnych obaw, czy wytrzymałby ciśnienie na tak dużej imprezie. Cały czas zbiera szlify, a ma już za sobą mecze międzynarodowe w Lechu Poznań. W kadrze zaś szybko idzie do przodu - zakończył Engel.
Czytaj także:
Robert Lewandowski najlepszym piłkarzem 2020 roku! Polak wygrał kolejny plebiscyt
PKO Ekstraklasa: dwa tygodnie przerwy Jakuba Kamińskiego. Ogromny pech pomocnika Lecha Poznań