Słowa prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej trafiły w punkt. Jeszcze przed meczem można było "pompować balonik", pocieszać się wielkimi osłabieniami reprezentacji Włoch i w tym szukać szansy Biało-Czerwonych.
Polacy po dość szczęśliwej wygranej z Ukrainą (2:0) w towarzyskim meczu, przystępowali w komfortowej sytuacji do starcia z Włochami. Byliśmy - przed meczem Holendrów z Bośnią i Hercegowiną - liderem. Remis w niedzielę dawał nam szanse na pierwsze miejsce w grupie i wszystko rozstrzygnęłoby się w starciu z Holandią.
Ale Włosi nie zostawili nam żadnych złudzeń. Wygrali 2:0 i - jak słusznie podkreślił Zbigniew Boniek - to był najniższy wymiar kary. Polacy właściwie nie zagrozili bramce strzeżonej przez Gianluigiego Donnarummę, który wynudził się w ten listopadowy wieczór.
- Jest jakaś niemoc w naszej kadrze, bo uważam, że to najlepsze pokolenie w historii polskiej piłki. Nie są natomiast dobrze nastawieni na grę z renomowanym przeciwnikiem i wygląda to tak, że jesteśmy za silni na słabych i za słabi na silnych. Coś tutaj nie gra i wydaje mi się, że mecz z Holandią powinien być decydujący. Jeśli nie będziemy dominować, walczyć, to nie mamy po co jechać na mistrzostwa Europy. Dlatego uważam, że mecz z Holandią powinien być decydujący dla przyszłości Jurka Brzęczka. Ja go popierałem przy wyborze, natomiast okazuje się, że to są chyba dla niego za wysokie progi - skomentował z kolei Jan Tomaszewski (więcej TUTAJ).
Wpis Bońka na Twitterze:
Pilkarsko nas zjedli, najniższy wymiar kary...słabiutko to wyglądało Powrót na ziemie....niestety
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) November 15, 2020
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nożyce, poprzeczka, a potem... coś niewiarygodnego! To może być bramka roku