Piotr Madejski: Musimy pokazać, że to my do niedawna byliśmy w ekstraklasie

Filigranowy zawodnik Górnika, Piotr Madejski został przez trenera Ryszarda Komornickiego przesunięty ze skrzydła do środka pola. Tam już w pierwszym meczu ligowym z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski poradził sobie wzorowo, umiejętnie prowadząc grę zabrzańskiej drużyny, a nawet zaliczył asystę przy trafieniu Grzegorza Bonina. Waleczny rozgrywający górniczej drużyny uważa, że atmosfera w klubie jest bardzo dobra i nie da się odczuć, że Górnik gra o klasę rozgrywkową niżej.

- Po spadku z ekstraklasy w klubie niewiele się zmieniło. Udało nam się utrzymać kadrę z poprzedniego sezonu, a na stadion nadal ściąga kilkanaście tysięcy kibiców. Gramy klasę rozgrywkową niżej, ale widać, że kibice nadal żyją na trybunach i niosą nas swoim dopingiem do coraz lepszej gry - powiedział w rozmowie z naszym portalem Piotr Madejski. - Nie ukrywam, że było to dla nas sporym zaskoczeniem, że po spadku z ekstraklasy kibice nadal są z nami w takiej ilości. Oczywiście mieliśmy świadomość, że kibice są z nami na dobre i złe, ale że utrzyma się tak wysoka frekwencja ciężko było uwierzyć. Mamy wspaniałych kibiców dla których aż chce się grać - dodał pomocnik jedenastki z Roosevelta.

Zawodnika drużyny 14-krotnych mistrzów Polski martwi fakt, że Górnik w słabszym stylu rozpoczął spotkanie z drużyną z Ostrowca Świętokrzyskiego. - Szkoda, że nie udało nam się wejść w ten mecz na odpowiednim pułapie. Widać było, że z minuty na minutę coraz bardziej się rozkręcamy, ale musimy popracować nad tym żeby prezentować równą wysoką dyspozycję od pierwszej do ostatniej minuty spotkania. Po bramce dla KSZO zrobiło się trochę nerwowo. Pomogła nam jednak reakcja trybun, bo kibice dali nam dodatkowej motywacji do gry i to zaprocentowało. Oczywiście nie jest przyjemne słyszeć z trybun takie słowa, ale frustracja kibiców jest zrozumiała. Oni chodzą na stadion by oglądać dobrą, zwycięską grę i naszym obowiązkiem jest spełnić ich oczekiwania - podkreślił ulubieniec zabrzańskiej publiczności.

Zdaniem pomocnika górniczej drużyny Górnik w spotkaniu z ostrowczanami pokazał charakter, którego często brakowało mu w ekstraklasie. - Po straconej bramce wszystko zadziałało poprawnie. Pojawiła się w nas sportowa złość i szybko odrobiliśmy straty. Wydaje się, że tego często brakowało nam w ekstraklasie. Przed meczem zakładaliśmy sobie żeby zdominować KSZO na początku i szybko wyjść na prowadzenie, a potem szukać okazji do kolejnych bramek z kontrataku. Niestety nam się to nie udało, bo to goście na początku spotkania zaprezentowali się lepiej i nas ukłuli wychodząc na prowadzenie. Wszystko zadziałało jednak dobrze i nie podłamało nas to, a raczej pobudziło do ofiarniejszej walki co przyniosło efekty bramkowe - wyjaśnił popularny "Zarazka".

- Czuliśmy w tym spotkaniu, że jesteśmy drużyną przeważającą i stać nas na wysokie zwycięstwo. Trochę nas zjadła presja, zawodziła też skuteczność. Wiedzieliśmy, że stać nas na całkowitą dominację nad KSZO i wysoką wygraną. Wygraliśmy pewnie 3:1 i wydaje mi się, że przede wszystkim cieszą trzy punkty. Nasza gra wymaga jeszcze kilku korekt, ale na pewno z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Spotkanie z drużyną z Ostrowca pokazało też jakie są realia pierwszej ligi. Na boisku mieliśmy świadomość, że jesteśmy stroną przeważającą i optycznie mamy dużą przewagę, ale KSZO nie położyło się przed nami i poszło na wymianę ciosów. Szczególnie niebezpieczne były w ich wykonaniu stałe fragmenty gry. Takie są jednak realia pierwszej ligi. Wiele zespołów będzie gryźć trawę żeby urwać punkty Górnikowi, ale musimy swoją grą i doświadczeniem pokazać, że to my graliśmy do niedawna w ekstraklasie i ten awans nam się należy - podkreślił lider zabrzańskiego pierwszoligowca.

Źródło artykułu: