Mecz "o awans" RB Lipsk rozpoczął kapitalnie, bo już w 2. minucie gospodarze prowadzili po golu Angelino. Kolejne trafienia zanotowali Amadou Haidara (13) i Justin Kluivert (69).
Jeszcze dziesięć minut przed końcem podopieczni Juliana Nagelsmanna prowadzili 3:0 i wydawało się, że nic nie może się wydarzyć. Goście jednak zdołali dwukrotnie pokonać Petera Gulacsiego i zrobiło się nerwowo.
Dodatkowo szkoleniowiec RB miał ogromne pretensje do hiszpańskiego sędziego Antonio Mateu Lahoza. W opinii Nagelsmanna oba gole "Czerwonych Diabłów" były kontrowersyjne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale wściekłość! Trener w Rumunii wpadł w szał
- Podyktowanie rzutu karnego wcale nie było obowiązkiem sędziego, według mnie był to normalny pojedynek. Przy drugim golu ręką pomógł sobie Harry Maguire. Widziałem to z czterech ujęć i ten gol nie powinien zostać uznany. To była piłka ręczna - skomentował obie sytuacje szkoleniowiec ekipy z Lipska.
Goście dążyli do wyrównania, ale finalnie nie udało im się tego osiągnąć. - Końcówka była bardzo intensywna. Chłopcy walczyli. To maszyny i dzisiaj kolejny raz to potwierdzili - dodał. Chwalił swoich podopiecznych za realizację celów. Miał też jedno "ale". - W pierwszej połowie doskonale realizowaliśmy plan na mecz, ale od 25. minuty byliśmy trochę za mało aktywni - mówił.
Piłkarze RB Lipsk odrobili solidnie lekcję z Old Trafford - w październiku przegrali bowiem wyjazdowy mecz w Manchesterze aż 0:5. Dzięki temu to United, a nie oni, zagra "tylko" w Lidze Europy.
- Nasz awans to mocny sygnał. Po zeszłym sezonie, kiedy dotarliśmy do półfinału Ligi Mistrzów, udowodniliśmy, że to nie był jednorazowy wyskok - skomentował awans do fazy pucharowej obrońca RB Willi Orban.
Zobacz także:
Nerwówka w Lipsku. RB pokonał Manchester United i awans wywalczył awans
Ronald Koeman stracił nad sobą kontrolę. Rywale go rozwścieczyli